Eldarya Wiki
Advertisement
Eldarya Wiki

Siemka

Strasznie się cieszę, bo napisałam kolejny rozdział opowiadania. I nie mogłam się doczekać, żeby go już skończyć. Chcę jak najszybciej też dotrzec do punktu kulminacyjnego mojego mistrenie obmyślanego planu z utratą pamięci Nevry w roli głównej. Niestey, jeszcze kilka rozdziałów przed nami za nim do tego dojdzie. W sumie zaraz za wiele zdradzę, dlatego przejdźmy do dzisijeszego rozdziału.

Ostatnio Elenija i Ykhar były w podróży do Biblioteki Aleksandryjskiej. Dowiedzieliśmy się również, że Ykhra bardzo lubi swojego byłego szefa.

Macie tu link to poprzedniego rozdziału, jakbyście chcieli sobie dokładnie przypomnieć.


[1]

A teraz zapraszam na ciąg dlaszy opowieści.




ROZDZIAŁ XVII



Następnego dnia o świcie, wyruszyłyśmy w dalszą drogę. Przed nami zostało jeszcze kilka godzin drogi. Przyznałam się Ykhar, że opowiadanie o domu sprawia mi przykrość, więc już mnie nie wypytywała i resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu.

Parę godzin później zobaczyłyśmy zarys budynku biblioteki.

- Wow – zawołała Ykhar.

Jej reakcja była taka sama jak moja, kiedy po raz pierwszy tu byłam. Widziałam podziw i radość w jej oczach.

- Nigdy nie wdziałaś Biblioteki Aleksandryjskiej? - spytałam zaskoczona.

Wiedziałam, że nigdy w niej nie była, ale myślałam, że może przejeżdżała obok niej.

- Na żywo nie. Tylko na ilustracjach w książkach, ale to nie to samo, co zobaczyć ją na własne oczy – odpowiedziała brownie.

Kiwnęłam jej i pospieszyłyśmy chowańce.

- Nie przejeżdżałaś nigdy obok niej? - zapytałam.

- Nie widać jej. Biblioteka jest otoczona zaklęciami zabezpieczającymi, pokazuje się tylko zaproszonym. Bibliotekarze tego bardzo pilnują. Księgozbiory są bezcenne – odpowiedziała Ykhar.

Tego to nie wiedziałam. Szczerze powiedziawszy, nawet nie przypuszczałam, że biblioteka ma aż takie zabezpieczenia. W sumie to trudno się dziwić. Mieściła się tam cała historia Eldaryi, którą udało się spisać.

Ostatnie chwile podróży spędziłyśmy na luźnej rozmowie, którą przerwałyśmy tuż pod bramą. Tak jak ostatnio, wrota same się otworzyły. Zeszłyśmy z chowańców i weszłyśmy na dziedziniec. Na przywitanie zgromadzili się bibliotekarze. Tak jak poprzednio też mieli kaptury. Jeden z nich do nas podszedł, odsłaniając twarz.

- Witajcie strażnicy Eel – powiedział Philippe.

- Dzień dobry Philippe – przywitałam się.

- Miło cię znowu widzieć Elenijo – pół-smoku, pół-deamonie – odrzekł bibliotekarz.

Nie słyszałam w jego głosie pogardy, raczej zaznaczył, kim faktycznie jestem.

- Ciebie również – kiwnęłam głową – to jest Ykhar – wskazałam na brownie – pracuje w archiwum kwatery głównej. Należy do Lśniącej Straży – powiedziałam.

Ykhar nieśmiało się uśmiechnęła i tylko pomachała. Chyba była za bardzo podekscytowana, żeby powiedzieć cokolwiek.

- Witam. Wiem, że Elenija już to powiedziała, ale się przedstawię. Jestem Philippe – kiwnął głową na Ykhar.

Ykhar dalej nic nie mówiła.

Hmm... To u niej jakaś nowość.

- Zaprowadzę was najpierw do pokoju, żebyście się odświeżyły po podróży. Za godzinę podamy obiad. Pośle po was kogoś, a teraz chodźmy – kontynuował.

- Dobrze – zgodziłam się, sięgając po bagaż.

Ykhar zrobiła to samo. Philippe poprowadził nas do części sypialnianej biblioteki. Weszliśmy do budynku, a następnie po krętych schodach, aż stanęliśmy przed drzwiami. Weszłyśmy do środka. Pokój był taki sam jak wtedy, kiedy byliśmy tu z Nevrą. Dwa pojedyncze łóżka, obok stały szafki nocne z lampkami.

- Odpocznijcie. Po obiedzie zaprowadzę was do głównej biblioteki – powiedział Philippe, po czym wyszedł, zostawiając nas same.

- To ja wezmę prysznic, a ty wybierz sobie łóżko – zaproponowałam Ykhar.

- Dobrze – odpowiedziała, patrząc na posłania.

Wzięłam plecak i poszłam do łazienki. Małe pomieszczenie, w którym mieściły się prysznic, umywalka i toaleta. Odkręciłam wodę i ustawiłam temperaturę. Wyciągnęłam przybory kąpielowe, rozebrałam się i weszłam pod gorący strumień wody.

Uwielbiałam kąpać się w gorącej wodzie. Zawsze mnie to odprężało, rozluźniało wszystkie moje spięte mięśnie.

Myślałam o tej całej pokręconej sytuacji, w której się znalazłam. Chciałam, żeby, Nevra sobie mnie przypomniał. Pragnęłam tego. Brakowało mi jego spojrzenie pełnego miłości, jego spragnionych ust, palącego dotyku, czułości w każdym wypowiedzianym do mnie słowie. Chciałam tego wszystkiego, a nawet więcej. Nie spocznę, dopóki nie znajdę sposobu, żeby go odzyskać.

Wyszłam spod prysznica, przebrałam się w czyste ubrania i opuściłam łazienkę, ale w drzwiach stanęłam jak wryta.

- Ykhar, skąd wzięłaś to wszystko? - spytałam, zdziwiona.

Zastałam brownie siedzącą na łóżku w środku całej sterty papierów. Mam nadzieję, że nie będzie wśród nich spać.

- Z K.G. To, że nie ma mnie na miejscu, to nie znaczy, że jestem zwolniona z obowiązków – powiedziała, wyglądając zza kilku kartek.

- Przecież Kero wszystkim by się zajął – zauważyłam, podchodząc do wolnego łóżka.

- Kero ma też swoje obowiązki. Częścią rzeczy mogę się zająć na odległość. Są chowańce, więc mogę wysyłać papiery do kwatery – Ykhar stawiała na swoim.

Wzruszyłam ramionami.

Skoro chciała pracować zdalnie to nie moja sprawa. Odłożyłam swoje rzeczy koło łóżka i położyłam się na nim.

- Poza tym robiłam notatki tego, co wiemy o klątwie Nevry, żeby wiedzieć, gdzie szukać – dodała po chwili.

Tym mnie zainteresowała.

Zerwałam się z łóżka i podeszłam do niej.

- I co wymyśliłaś? - spytałam.

Szczerze sama się też nad tym zastanawiałam, ale kompletnie nie wiedziałam gdzie zacząć poszukiwania.

- Najpierw poszukamy w księgach alchemicznych – powiedziała, wskazując pierwszy punkt na liście.

- A jak nie znajdziemy? Przecież nikt w K.G. nawet nie słyszał o tym eliksirze. Wiemy tylko tyle, że Ashkore i Leiftan użyli do niego woda Lethe – zauważyłam.

- Dlatego potem poczytamy o zastosowaniu tego składnika – wskazała kolejny punkt na kartce.

- Masz plan C? - spytałam z powątpiewaniem.

Musimy go mieć, ponieważ tak szczerze to nie wierzyłam, że znajdziemy coś więcej na temat pierwszych dwóch punktów, niż to, co wiemy.

- Mam, ale wolałabym do niego nie sięgać – powiedziała Ykhar.

Wyczułam w jej głosie napięcie.

Zajrzałam do kartki, którą trzymała. W punkcie trzecim było napisane „czarna magia".

- Może właśnie od tego powinnyśmy zacząć – zaproponowałam.

- Nie. Czarna magia jest bardzo niebezpieczna i zakazana w Edrayi – wyjaśniła Ykhar.

- Leiftan to deamon. Wątpię, żeby stosował się do zasad tu panujących. Tym bardziej że chce zemsty – powiedziałam.

Brownie spoważniała. Odłożyła kartkę na stertę papierów i spuściła wzrok. Jej mina nie wróżyła nic dobrego. Po chwili spojrzała mi prosto w oczy.

- Wiesz, im częściej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że Leiftanowi nie chodzi tylko o zemstę – stwierdziła.

Zaskoczyło mnie to, bo nie brałam pod uwagę faktu, że może się czymś innym kierować.

Ykhar już otwierała usta, żeby mi odpowiedzieć, ale powstrzymało ją pukanie do drzwi.

- Czy mogę wejść? - usłyszałyśmy nieznajomy głos za drzwiami.

- Proszę – odpowiedziałam.

Do pokoju wszedł mężczyzna, dość młody jak na resztę bibliotekarzy. Wyglądał na dwadzieścia kilka lat, miał długie, błękitne włosy zaplecione w warkocz i białe tęczówki oczu. Ubrany był w szaty bibliotekarz, które przypominały habity mnichów z mojego świata. Na twarzy i dłoniach miał runy jak każdy pracujący tutaj. On dla odmiany ciepło się do nas uśmiechał.

- Witajcie, jestem Darin. Przyszedłem zaprowadzić was nas obiad – oznajmił.

Razem z Ykhar wstałyśmy z łóżka i podeszłyśmy do Darina.

- Ja jestem Elenija, a to jest Ykhar – przedstawiłam nas.

- Miło mi – oznajmił Darin.

Spojrzałam na Ykhar. Patrzyła na niego jak zaczarowana.

Oho, ktoś się komuś spodobał. Muszę jej przypomnieć, po co tu jesteśmy.

Odchrząknęłam.

- A potem pójdziemy do biblioteki, tak? - dopytałam.

- Tak, dokładnie. Idziemy? - odpowiedział Darin, dziwnie patrząc na Ykhar.

- Tak, tak idziemy – odpowiedziała brownie, potrząsając lekko głową.

Czyżby zapomniała już o Valkyonie? Haha – zaśmiałam się w duchu.

Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy po schodach na dziedziniec. Przeszliśmy pod zadaszenie i przeszliśmy przez kolejne drzwi. Była to wielka stołówka. Znajdowało się tu kilkanaście prostokątnych stołów z krzesłami. Podłoga była drewniana, a ściany z białej cegły jak cały budynek. Dla odmiany wszędzie działała magia. Nawet posiłki wylatywały z okna w ścianie i lądowały przed każdym, który zajął miejsce przy stołach.

Dla mnie i Ykhar był przygotowany osobny stolik, przy którym były dwa krzesła. Podeszłyśmy do niego i każda z nas zajęła miejsce. Dosłownie chwile potem przed nami wylądowały dwa talerze po brzegi wypełnione makaronem z jakimś zielonym sosem.

Nie wyglądało to źle, ale... No dobra, wyglądało to źle, Karuto może się nie przykładał do wyglądu dań, ale oko mogło się najeść.

Spróbowałam trochę. Może i wyglądało źle, ale smakowało całkiem dobrze. Spojrzałam na Ykhar. Zajadała się, jakby od dawna nic nie miała w żołądku.

- Ykhar... Smakuje ci? - spytałam, podejrzliwie patrząc na nią.

- Yhym – pokiwała głową.

Miała policzki wypełnione jedzeniem.

- Myślałam, że już wcześniej się najadłaś? - uśmiechnęłam się do niej.

Spojrzała na mnie pytająco.

Wzrokiem wskazałam jej stolik, gdzie się siedział Darin.

- Nie wiem, o co ci chodzi – powiedziała, połykając kęs jedzenia.

Zaczerwieniła się, a ja się zaśmiałam.

- Pożerałaś go wzrokiem – zauważyłam.

- Nie prawda – spuściła wzrok.

W tym momencie ją miałam. Nie patrzyła mi w oczy, a to znaczyło, że miałam rację.

- Ykhar... - zaczęłam.

Brownie, spojrzała na mnie.

- No dobra, spodobał mi się – wyznała mi w końcu.

Wzięłam kolejny kęs makaronu.

- Ale – zachęciłam ją, żeby kontynuowała.

- Ale ciągle myślę o Valkyonie – powiedziała.

Czyli jednak szef Obsydianu był w jej sercu.

- No dobrze. Wymyśliłaś już, co z tym zrobisz? - spytałam.

- Nie miałam czasu – odpowiedziała.

Spojrzałam na nią lekko zaskoczona.

- Zastanawiałam się nad planem poszukiwań lekarstwa dla Nevry – dodała.

Poczułam lekkie ukłucie w sercu.

Ykhar myślała nad moim problemem, a ja o jej. Nie powinno tak być, prawda?

- No dobrze, ale jak tu jechałyśmy to chyba zastanawiałaś się co Valkyon robi akurat w tej chwili, mam racje? - drążyłam temat, żeby zakłócić wyrzuty sumienia.

- Elenija, nie jesteśmy tu po to, żeby roztrząsać moje problemy sercowe. Nie chcę o tym rozmawiać – powiedziała ostro.

Chyba wytrąciłam ją z równowagi. Na razie dam jej spokój. Zmieniłam temat. Resztę obiadu spędziłyśmy na luźnej rozmowie. Gdy już skończyłyśmy jeść, podszedł do nas Darin i powiedział, że zaprowadzi nas do części bibliotecznej budynku.

Wyszliśmy ze stołówki, przeszliśmy przez dziedziniec i weszliśmy do największej części Biblioteki Aleksandryjskiej. Po kręgosłupie przeszedł mnie dreszcz. Znowu miałam to nie przyjemne uczcie, które towarzyszyło mi ostatnim razem. Kiedyś zamki mnie fascynowały, ale odkąd o mało w jednym nie zginęłam, oficjalnie ich nie cierpię.

Szliśmy kamiennym okrągłym holem do wielkich schodów, gdzie u ich szczytu mieściły się wielkie drewniane drzwi. Ykhar była oczarowana miejscem. Wspięliśmy się po schodach i stanęliśmy przed wrotami. Darin dotknął drzwi, a one otwarły się na oścież. Stanęłam za brownie, żeby w razie czego ją złapać. Bałam się, że zemdleje z wrażenia.

- A jednak marzenia się spełniają – wyszeptała, podekscytowana.

Uśmiechnęłam się, a Darin parsknął śmiechem.

Bibliotekarz uniósł dłoń i wyczarował małą, czerwoną kulę.

- To jest wasz przewodnik. Wiem, że będziecie szukać w różnych działach, więc wystarczy powiedzieć, do którego miejsca chcecie się udać, a ta kula wskaże wam drogę. Zostawię was już. Życzę wam powodzenia – powiedział, po czym opuścił pomieszczenie.

Drzwi zamknęły się, jak tylko wyszedł. Zostałyśmy same w wielkiej bibliotece, wypełnioną mnóstwem książek.

Zwróciłam się do Ykhar.

- To może zaczniemy od...

- Działu alchemicznego – przerwała mi.

- Ale – chciałam zaprotestować.

Brownie, zgromiła mnie wzrokiem. Widać było, że za żadne skarby nie chciała iść do działu z czarną magią.

Nie chciałam się kłócić, dlatego odpuściłam, na razie.

Dziewczyna odwróciła się do kuli i powiedziała:

- Wskaż nam dział alchemiczny.

Kula zamrugała czerwonym światłem i poleciała w stronę schodów. Razem z Ykhar pobiegłyśmy za nią. Weszłyśmy po kamiennych stopniach na piąte piętro, gdzie kula poprowadziła nas między licznymi pułkami, aż doszłyśmy do naszego celu.

Ykhar była prze szczęśliwa, aż myślałam, że zacznie piszczeć z tej radości. Nie mogła ustać w miejscu.

- Bierzmy się do roboty – powiedziała, po czym wzięła pierwszą książkę o eliksirach i podeszła do stolika na końcu korytarzyka z półek.

Wzruszyłam ramionami i zrobiłam to samo.

***

Tydzień później

***

- Ykhar, przeczytałyśmy chyba wszystkie książki z tego działu, baa znamy każdy składnik każdego eliksiru zapomnienia i żaden nie jest tym, którego szukamy – powiedziałam, gdy skończyłam kolejną książkę z rzędu.

Siedziałyśmy już kilka dni, a dokładnie siedem i przeczytałyśmy za ten czas mnóstwo woluminów i nie znalazłyśmy nic. Nawet wskazówki. Miałam już dość. Odłożyłam książkę i wstałam z krzesła. Bolały mnie wszystkie kości.

- Chodźmy stąd. Muszę odpocząć – poprosiłam.

- No dobra – zgodziła się brownie.

Zrobiła to, co ja i poszłyśmy do wyjścia z biblioteki, a następnie do naszego pokoju. Na zewnątrz się ściemniło, zbliżała się pora spania. Każda z nas wzięła prysznic i już miałyśmy się położyć do łóżek, gdy nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam je otworzyć. Za drzwiami stał Darin z chowańcem, którego dobrze znałam.

- Shaitan – zawołałam radośnie.

Pogłaskałam go, co było dziwne, bo rzadko na to pozwalał.

- Przyniósł wam listy, dlatego go przyprowadziłem – powiedział bibliotekarz.

- Dziękujemy – odpowiedziałam.

Wpuściłam Shaintana do pokoju.

- Dobranoc – pożegnał się Darin.

- Dobranoc – powiedziałam.

Zamknęłam drzwi i uklękłam przy chowańcu.

- Pokaż, co tam masz – odezwałam się i zdjęłam listy z paska na jego szyi.

Przyjrzałam się poczcie.

- Do ciebie – podałam jej kopertę.

- Odpocznij – poleciłam chowańcowi, a on posłusznie położył się na dywaniku i już po chwili smacznie chrapał.

- Shaitan ma uczucia, dziwne – odezwała się Ykhar otwierając kopertę.

- Nie jest taki zły. Sprawia wrażenie groźnego, ale naprawdę ma dobre serce – powiedziałam, patrząc na chowańca.

Poczułam ukłucie w sercu. Tak bardzo tęskniłam za Nevrą, że aż bolało.

- Brakuje ci go – stwierdziła brownie, jakby czytała mi w myślach.

- Nawet nie wiesz jak bardzo – odpowiedziałam.

- Wszystko się ułoży, wiem, co mówię – powiedziała czule.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się do Ykhar.

Lubiłam ją, ale nigdy nie sądziłam, że mogłabym ją nazwać prawdziwą przyjaciółką. Teraz tak o niej myślałam.

Postanowiłam otworzyć list, który jak się okazało napisała Karenn.

Droga El

Zaśmiałam się, na swoje przezwisko.

Tak bardzo za tobą tęsknię, nawet nie przypuszczałam, że tak będę to przeżywać. Dobra, dość rozklejania się.

Chciałam ci przekazać, że cały czas pilnuję Nevry. To znaczy, nie muszę go pilnować, bo on i tak olewa Caprinę, ale ta dziewczyna to przyczepiła się do niego jak rzep. Cały czas łazi za nim, zagaduje go, a nawet nie pozwala mu wypełniać niektórych obowiązków, bo co chwile ma z czymś problem. Nie wiem jak długo Nevra to wytrzyma, ale ja już dawno straciłabym cierpliwość.

Przy okazji to on cierpi. Opowiadam mu o was i widzę, jak bardzo chce sobie to przypomnieć, ale nie może.

Posmutniałam.

Też chciałam, żeby sobie przypomniał.

Wkurzają go te dziury we wspomnieniach, ale wiem jedno, jego miłość do ciebie nie została całkiem wymazana, gdzieś tam jest, bo mówi, jaka jesteś wspaniała i że mu się podobasz, ale nie może sobie wyobrazić, że mógłby cię pokochać. Zdaniem Ewe to efekt tego eliksiru. Dlatego mam nadzieję, że znajdziecie odpowiedzi, bo ta sytuacja zaczyna być coraz bardziej drażniąca.

Chciałabym, żeby ten czas szybko zleci, bo ten tydzień strasznie mi się dłużył.

Powodzenia i tęsknię

Karenn.

Skończyłam czytać.

- Płaczesz? - wyrwała mnie z zamyślenia Ykhar.

Odruchowo sięgnęłam ręką do policzka, faktycznie popłynęło mi kilka łez.

- To nic takiego, po prostu się wzruszyłam listem od Karenn – wyjaśniłam.

- Mnie Kero napisał, co zrobił za mnie i już wiem, że zrobił to źle. Muszę im wysłać te papiery – powiedziała brownie.

- To, co jutro napiszemy odpowiedzi, żeby nie trzymać tu Shaitama nie wiadomo ile – zaproponowałam.

- Zgoda, a teraz chodźmy spać, bo czeka nas jutro bardzo długi dzień – zasugerowała brownie.

- Dobrze, dobranoc – powiedziałam, odkładając list na szafkę.

- Dobranoc – Ykhar zgasiła lampkę.

Ułożyłam się wygodnie, ale i tak nie mogłam zasnąć. Myśli zajmował mi Nevra. Gdzieś tam w głębi serca kochał mnie, ale ten głupi eliksir wszystko blokował. Teraz czułam prawdziwą determinację, żeby znaleźć wyjście z tej sytuacji. Wiedziałam, że nie znajdziemy odpowiedzi w działach, które chciała przeszukać Ykhar. Od jutra zacznę szukać w dziale zakazanym. Myślę, że to właśnie tam znajdę odpowiedź.






Mam nadzieję, że wam się podobało. Oczywiście czekam na opnie :)

Advertisement