Eldarya Wiki
Advertisement
Eldarya Wiki

Witam moi drodzy :) 

Kilka dni mi to zajęło, ale napisałam kolejny rodział. Co mogę o nim powiedzieć? Że łamie trochę serce, ale nie zawsze sielanka będzie trwać. Ktoś sie wykarze niesamowitą inteligencją i co najdziwniejsze pomocą. A ktoś, wróci do tego co było kiedyś. Wiem, że dość ogólnikowo, ale wiecej zdradizić nie mogę. 

Zamieszczam również link do poprzedniego rozdziału , gdzie są również umieszczone linki do poprzednich rodziałów, jakby ktoś chciał sobie przypomnieć co się działo wcześniej.

Dobra, nie przeciagam już, bo inaczej nigdy nie zaczniecie czytać xD

Miłego czytania i czekam na wasze wrażnia ;)

ROZDZIAŁ XIV

- Co? - nie byłam w stanie wypowiedzieć nic więcej, więc tylko się odsunęłam.

- Elenija chodź, musimy porozmawiać – zakomunikowała mi Ewelein i pociągła mnie do pokoju obok.

- Co się dzieje? - spytałam zrozpaczonym głosem.

- Może lepiej usiądź – poprosiła.

Nie zamierzałam tego zrobić, więc tylko pokręciła głową i zaczęła mówić.

- Eliksir, którym rzucił Ashkore działa na podobnej zasadzie, co ten, który ci podano – powiedziała elfka.

- Czyli Nevra mnie nie pamięta? - spytałam piskliwym głosem.

Ewelein pokiwała głową.

- Jak? Tamten eliksir musiałam ja wypić, żeby rodzina o mnie zapomniała – stwierdziłam.

- Tak, ale ten eliksir jest inny. Na pewno musieli mieć jakąś cząstkę ciebie na przykład włos, żeby zadziałał.

- Wiesz, co to jest za mikstura? - zapytałam.

- Niestety nie. Szukamy, ale nie wiem, czy uda na się cokolwiek znaleźć – odpowiedziała Ewe.

- Przeżyliśmy razem tyle wspólnych chwil – usiadłam, gdy to mówiłam – jak Nevra może o nich nie pamiętać?

Ewe podeszła do blatu i nalała jakiegoś naparu do szklanki.

- Wypij, to rumianek na nerwy – podała mi napój.

Wzięłam szklane naczynie do rąk i upiłam łyk.

- Pamięta to wszystko, tylko te wspomnienia są owiane mgłą. Tak jakby... - nie dokończyła, ale wiedziałam, co chce powiedzieć.

- Jakby nic nie znaczyły – powiedziałam.

- Tak mi przykro Elenija – wyznała elfka.

Wiem, że mi współczuła. Wiedziała jak bardzo kocham Nevrę. A teraz? Dalej go kocham, ale bez wzajemności. Po prostu jestem dla niego nikim.

- Weź napój i idź do siebie, musisz odpocząć – zaleciła mi elfka.

Kiwnęłam tylko głową i wstałam z krzesła. Przechodząc przez salę chorych ostatni raz spojrzałam na Nevrę. Uśmiechał się wesoło do Karenn, jakby powiedziała coś śmiesznego. Ta radość łamała mi serce. Szybko wyszłam z przychodni i przemknęłam do swojego pokoju. Odłożyłam szklankę z naparem i rzuciłam się na łóżko. Załamałam się. Z oczu poleciały mi łzy, z ust usłyszałam szloch. Czułam, jak serce pęka mi na kawałki. Nevra był pierwszą osobą, dzięki której znowu czułam, że żyję, a teraz? Teraz ledwo nawet pamiętał moje imię.

Nie wiem, ile tak leżałam — nie miało to dla mnie znaczenia. Parę razy dobijali się do mnie przyjaciele – nie obchodzili mnie.

Jak miałam znowu zacząć żyć? Już raz zaczynałam od nowa? Jak miałam to powtórzyć? Bez wsparcia?

Minął cały dzień, a potem cała noc. Spałam może kilka godzin.

Dwa dni później Ewelein wypisała Nevrę. Czuł się dobrze, ale pamięć mu nie wróciła. Unikałam go jak ognia. Nie chciałam z nim rozmawiać. Karenn parę razy mnie do tego namawiała, ale nie byłam jeszcze gotowa.

Postanowiłam pomedytować, żeby oczyścić umysł. Huang Hua pokazała mi kilka technik relaksacyjnych, co przy mojej wybuchowej mocy bardzo się przydaje. Rozsiadałam się więc wygodnie w ogrodzie, wyciszyłam umysł, wyrównałam oddech. Oczami wyobraźni wytworzyłam kulę energii, która dawała mocne białe światło. Pozwoliłam jej swobodnie i bez pośpiechu wirować wokół mnie. Był to mój punk skupienia.

Po jakiejś godzinie medytacji usłyszałam czyjeś kroki, ale postanowiłam je zignorować.

- Cześć – powiedział nieśmiało męski głos.

Po plechach przeszedł mnie dreszcz, a kula na chwile zgubiła tor lotu.

Dobrze znałam ten głos.

Nie dopowiedziałam mu.

- Chciałem z tobą o czymś porozmawiać – zakomunikował Nevra, tym razem z większą pewnością.

Westchnęłam i otworzyłam oczy. Kula energii zniknęła.

- Usiądź, proszę – wskazałam na trawnik.

Tak też zrobił.

- Nie pamiętam cię i bardzo mi przykro, ale z tego, co mi Karenn opowiadała, byliśmy bardzo blisko – zaczął.

Bardzo blisko? To mało powiedziane – nie usłyszał tego komentarza.

- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć – znowu urwał.

Wiedziałam, co chce mi zakomunikować. Przygotowywałam się na to, ale ciągle sobie tego nie wyobrażałam.

- Powiedz wprost — zaproponowałam.

- W sumie racja. Elenija, myślę, że powinniśmy się rozstać. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle moja pamięć wróci, dlatego uważam, że nie możemy tego dłużej ciągnąć – wydusił w końcu.

Myślałam, że popłyną mi łzy, ale tylko się drwiąco uśmiechnęłam.

- Co za ironia losu. Właśnie w tym miejscu zrozumiałam, jak bardzo cię kocham i przywróciłam ci życie – powiedziałam.

- Przykro mi – wyszeptał wampir.

- Powiedziałeś, co chciałeś, a teraz zostaw mnie w spokoju, za nim stracisz, coś więcej niż tylko pamięć.

Mój głos łamał się powoli.

Nevra szybko wstał i odszedł. Chyba widział, kim jestem, skoro tak szybko zareagował. Gdy tylko zniknął, z oczu poleciały mi łzy. Znowu płakałam. W sumie ostatnio prawie nic innego nie robiłam. Albo chodziłam jak zombie, albo zalewałam się łzami.

Los jest naprawdę złośliwy. W miejscu, gdzie miał zginąć Nevra, moje serce ostatecznie się roztrzaskało. Nie wiem, czy kiedyś się pozbieram, na razie nie umiałam myśleć o przyszłości.

Wstałam z trawnika, otarłam łzy i skierowałam się do budynku kwatery. Ponieważ poczułam głód, poszłam od razu na stołówkę, lecz gdy stanęłam w progu, straciłam apetyt. Nevra flirtował z jakąś dziewczyną. Zaraz po tym, jak ze mną zerwał. Kątem oka widziałam jak Karenn do mnie machała, ale ją zignorowałam, tylko od razu wyszłam. Chciałam iść do swojego pokoju, ale czułam, że nie mogę być sama, żeby całkiem się nie załamać. Przystanęłam w korytarzu i skierowałam się do najbliższych drzwi, w które zaczęłam walić. Otworzyły się chwilę potem.

- Co się tak dobijasz dorszu? - spytał Ezarel wyraźnie zdegustowany moim widokiem.

- Masz może trochę miodu pitnego? - nie chciałam owijać w bawełnę.

- A po co ci? - kolejne pytanie.

- Serio nie wiesz? - odpowiedziałam.

- Wiesz, że alkohol nie rozwiązuje problemów? - stwierdził.

- Zastanowię się nad tym jutro. Na razie potrzebuję się napić – zakończyłam serie pytań.

- No... dobra, wchodź – ustąpił mi.

Weszłam do pokoju Ezarela. Tak szczerze to nie spodziewałam się takiego widoku. Myślałam, że sypialnia tego zapatrzonego w siebie elfa będzie wyglądać trochę, jak laboratorium Frankensteina, a tymczasem pomieszczenie jest bardzo przytulne: błękitne ściany, wykładzina w kolorze ciepłego brązu, dębowe meble, wielkie dwuosobowe łóżko, szafa pod ścianą, mała kanapa i stolik kawowy. Gdzieniegdzie stały fiolki wypełnione różnymi płynami.

Usiadłam na kanapie, która okazała się bardzo wygodna.

Ezarel podszedł do komody i wyciągnął z niej butelkę pitnego miodu i dwie szklanki. Postawił je przede mną i od razu napełnił, potem usiadł obok mnie i podał mi drinka.

- No, więc zerwaliście z Nevrą – zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.

- Yhym – kiwnęłam głową.

Ezarel znowu napełnił moją szklankę.

- Widziałem jak flirtuje z tamtą wilkołaczką. Myślałem, że ma lepszy gust – skomentował elf.

- Najwyraźniej stracił go również razem z pamięcią – odpowiedziałam, tym razem upijając łyk.

Elf wypił pół szklanki.

- Czemu go nie uleczysz? - zapytał.

- Gdybym wiedziała jak – odpowiedziałam.

- Przecież ożywiłaś go, to przywrócenie mu pamięci powinno być dla ciebie błahostką – przy ostatnim sowie pstryknął palcami.

Powtórzyłam ten gest.

- Widzisz? Nic się nie stało – powiedziałam złośliwie.

- Mówię poważnie – stwierdził elf.

- Umiesz być poważny? - zaśmiałam się.

Ezarel zgromił mnie wzrokiem.

- To nie jest, takie proste Ez. Nie wiem, jak to wtedy zrobiłam. Było to nieświadome, więc tym bardziej nie mam pojęcia, jak uleczyć kogoś świadomie. Pracuję u Ewelein, ale nie używam magii do leczenia – odpowiedziałam.

Elf wypił resztę miodu ze szklanki i nalał sobie kolejną porcję.

- Może powinnaś poszukać w bibliotece. Mikko na pewno by się zgodziła – zaproponował.

- W sumie to nie pomyślałam o tym. Na pewno byłoby łatwiej, gdybym wiedziała, co to był za eliksir – odpowiedziałam.

- Tu się pojawia problem, bo sami też nie wiemy. Zebraliśmy kawałki szkła, ale ta mikstura musi być bardzo lotna, ponieważ nie zostawiła po sobie żadnego śladu. Tak jakby w tej fiolce nic nie było – wyznał.

- Coś tam było, widziałam – stwierdziłam.

- Wierzymy ci Elenija.

Znowu wypiłam całą szklankę miodu za jednym zamachem. Tylko że tym razem poczułam to w głowie.

- Nie przywykłaś jeszcze do naszych trunków? - zapytał kpiąco elf.

- A kiedy ostatnio widziałeś, żebym piła? - odpowiedziałam mu pytaniem.

- Znowu się w to bawimy? To się już nudne zrobiło – stwierdził.

- Haha – zaśmiałam się – nie, nie przywykłam jeszcze – odpowiedziałam.

- To widać – odpowiedział, również się śmiejąc.

- Mogę ci zadać pytanie? - spytałam.

W międzyczasie Ezarel uzupełnił mi i sobie szklanki.

- A mogę się nie zgodzić? - teraz on odpowiedział pytaniem.

- Nie – powiedziałam krótko.

- To słucham – wiedział, że ze mną nie wygra.

- Co ty masz z przestrzenią osobistą? - zapytałam, upijając łyk miodu.

- Jedni nie lubią szpinaku, inni brukselki, a ja nie lubię, jak ktoś mnie dotyka – odpowiedział.

Mnie to nie wystarczyło, ale chyba zaczynał już przemawiać przeze mnie alkohol.

- Jakoś ci to nie przeszkadzało w kontaktach z Ewe – stwierdziłam.

- To nie twoja sprawa – zmroził mnie wzrokiem.

- Przepraszam, po prostu nie bardzo cię rozumiem – delikatnie przejechałam palcami po jego ramieniu – to ci się nie podoba?

Ezarel zaniemówił, ale nie cofnął ręki.

- Albo to? - pogłaskałam go po policzku.

Tym razem elf zareagował i złapał mnie za nadgarstek.

- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony.

- Usiłuję ci pokazać, jak wiele przyjemności cię omija – powiedziałam.

- Chyba ci już wystarczy tego miodu – stwierdził, sięgając po moją szklankę, ale podniosłam ją najwyżej, jak potrafiłam.

- Ez, nie bądź taki. Dotyk drugiej osoby potrafi bardzo kojąco wpływać na duszę – uśmiechnęłam się najpiękniej, jak potrafiłam.

- Moja dusza ma się świetnie, a teraz oddaj mi szklankę – powiedział, dosięgając wreszcie mojego drinka.

Jego twarz znalazła się tak blisko mojej, że nie zastanawiając się, wpiłam swoje wargi w jego.

Albo to nadmiar alkoholu, albo Ezarel odwzajemnił pocałunek. Trwało to ułamek sekundy, bo elf natychmiast się odsunął.

- Przestań Elenija, nie możemy – wstał, zabrał mi drinka i odłożył na stolik.

Poczułam ukłucie w sercu. Drugi raz ktoś mnie dzisiaj odrzuca.

- Dlaczego? - spytałam, drżącym głosem.

- Z trzech powodów. Po pierwsze: nie czuję nic takiego do ciebie. Lubię cię, ale nie aż tak.

- Dobrze wiedzieć – skomentowałam, ale to zignorował.

- Po drugie: jesteś pijana.

- Nawet najlepszym się zdarza – ten komentarz również przeszedł mu mimo uszu.

- Po trzecie: Nevra to mój przyjaciel i nie mogę mu tego zrobić. Kocha cię.

Teraz to przeszedł samego siebie.

- Nie kocha mnie. Gdyby dalej mnie kochał, to by nie zerwał ze mną i nie podrywał jakiegoś głupiej, kundlopodobnej idiotki na oczach całej Kwatery Głównej – byłam wściekła.

- Kocha cię tylko nie pamięta. Jak sobie przypomni, to wszystko wróci do normy – powiedział Ezarel.

Nie wytrzymałam. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi.

- Nie wiadomo kiedy to nastąpi. Może nawet w ogóle sobie nie przypomnieć. A ja nie chcę cierpieć – odpowiedziałam, męcząc się z zamkiem.

- Wiesz co? Straszna z ciebie hipokrytka. Mówisz, że ja jestem egoistą, ponieważ odrzuciłem Ewe, a sama co robisz? Powinnaś walczyć o Nevrę, szukać sposobu, żeby mu pomóc, a tymczasem siedzisz, upijasz się i próbujesz uwieźć niesamowicie przystojnego elfa. W innej sytuacji nie dziwiłbym ci się, ale wiem ile znaczyłaś dla Nevry i nie mogę uwierzyć w to, że ot, tak po prostu odpuszczasz. Weź się w garść i udowodnij, że jesteś go warta. Olej dziewczyny, które się wokół niego kręcą i przypomnij mu, kogo tak naprawdę kocha. A teraz idź już. To prawienie morałów strasznie męczy, a ja muszę spać minimum osiem godzin, żeby wyglądać wspaniale – zakończył swoją przemowę.

Elf podszedł do drzwi i mi je otworzył. Chwiejnym krokiem wyszłam z jego sypialni i skierowałam się do swojej. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi.

Nie wiem, jak dotarłam do swojego, ale poczułam pod sobą dobrze znany mi materac. W głowie cały czas dźwięczały mi słowa Ezarela, a może to był alkohol? W każdym bądź, razie ten zarozumiały elf miał racje, ale dzisiaj już nie byłam w stanie się nad tym zastanawiać. Jak się położyłam, tak poszłam spać.

Advertisement