W zasadzie bardziej część pierwsza, bo nie mam pojęcia jak go uatrakcyjnić.
Mathieu- i tutaj pierwszy zonk, bo jest mi tak dalece obojętny, że nie zadałam sobie trudu nauczyć się jego imienia, przekliknęłam z google'a. Chłopak, który pozornie ma być prosty, przyjacielski, a prawdopodobnie Beemoov zorganizuje mu mroczną dramę, powiązania ze złymi ludźmi i ultra szybki redemption arc, oczywiście poza kadrem. Chyba, że facet nie jest jak ogry, i nie ma warstw, a to co prezentuje, jest dokładnie tym co otrzymamy.
- Bądźmy rasistami, jego rasa taka jakaś mało efektowna. Na tle smoka, demona, wampira, feniksa, elfa wypada słabo. Co on nam może zaoferować, nam, jako graczom złaknionym fantasy elementów? Rozmowę o video grach? Mini easter eggs jak rozmowa w Origins o Zmierzchu? No nie, nie za taką maanę. Solucja: zróbcie go bardzo skomplikowaną postacią, naukowcem badającym Eldarię, kimś, kto jest ekspertem w nieznanej nam dziedzinie. To my i nasza postać nie wiemy niczego o tym świecie, niepotrzebna nam jest kolejna clueless postać. Może być przecież sympatycznym chłopakiem, który stał się specjalistą od chowańcow w tym krótkim czasie i tłumaczy nam wszystkie z nimi związane sprawy.
- Bądźmy płytcy, czyli wygląd. Poza tym, że troszkę przypomina LI z MCL Uni i jest mocno sztampowy, to ładny z niego chłopiec, nawet lubię jego małe oczka. Plus za ładne ilustracje, widać, że Beemoov przestraszył się negatywnej na niego reakcji.
- Pozbądźmy się rywalki! Bo co to za rywalka z Koori, skoro Mathieu jest wobec niej dość obojętny i leci na Gardienne jak do miodu. Albo czegoś innego wonnego i muchogennego. Walka o faceta miała sens w przypadku Ewelein i Ezarela- bo oni byli w jakimś związku, Ezarel w dodatku zlewał Gardiennie. Nevra, który uwielbiał swój harem, korzystał z przywilejów, trzeba było się postarać. Czy- bardzo, bardzo delikatnie zasugerowane- Valkyon i Ykhar, która była nam przyjazna, i można było mieć jakieś wątpliwości i dylematy. Koori, która się bawi każdym nie budzi we mnie żadnych uczuć, i bardzo chętnie oddałabym ich dialogi, na rzecz nie wiem, ekspozycji. Rozmowy z kimkolwiek innym. Maanożerne potwornie, nudzą mnie i irytują.
- Mądrości babci, czyli kto widział, żeby pułapka biegała za myszą. No przykro mi, ale jego otwartość na związek z Gardienne jest dla mnie odpychająca. Za szybko, zbyt bezpośrednio, i to od razu po jej przebudzeniu. Spławiam go dość mocno, bo mam (prawdopodobnie mylne) wrażenie, że i tak wróci, i w następnym dialogu da się łatwo nadrobić straty. I nie, tworzenie czterech postaci typu "Milczący, niedostępny" nie ma sensu, ale ta ścieżka jest ZBYT łatwa. Niech on będzie nam przyjazny, ale na razie bez motyli w brzuchu, po prostu zaoferuje swoją przyjaźń.