Eldarya Wiki
Eldarya Wiki
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
 
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
Linia 1: Linia 1:
  +
C-co? Jak to moją córką…? Ja… Ja nie mam dzieci! I na pewno nie takich, które są prawie w moim wieku!
Siema! Nareszcie skończyłam! Ta część nie jest zbyt długa, choć pisałam ją wieki (tak mi się wydaje XD). Ogromnie się cieszę, że to Was zainteresowało  :D                                                  Jak zawsze, dziękuję za komentarze i czekam na następne <3                                                              PS. Pozdrowienia z Anglii!
 
   
  +
– Nie, ona… Ona nie może być moją córką! – zaprzeczyłam, jednak w mojej głowie pojawiły się wątpliwości.
   
  +
– Nie może? Dlaczego? – Moloch uśmiechnął się, rozbawiony.
   
  +
– Bo… Ale ona jest prawie w moim wieku!
   
  +
– Merket ma sześćset sześćdziesiąt osiem lat, więc nawet twoja siostra ci potwierdzi, że ona może być twoją córką. Prawda, Melyem?
Zamurowało mnie. Nikt nie był w stanie nic powiedzieć. Merket naprawdę jest moją córką? Jak to? To niemożliwe! Moloch zachichotał złowieszczo.
 
   
  +
– Nie powinieneś – odezwał się Nevra – nazywać jej raczej Księżniczką?
- Jeśli mi nie wierzysz, podejdź do niej i zobacz, jak bardzo jest do ciebie podobna! Zobaczysz, to druga ty! - instynktownie zaczęłam iść w stronę Merket. Im bardziej się zbliżałam, tym bardziej się bałam. Była do mnie tak bardzo podobna...
 
   
  +
– Ty się do tego nie wtrącaj! – krzyknął ostro. – A więc, Wasza Wysokość?
Gdy spojrzałam na nią jeszcze raz dokładniej, zaczęłam zadawać sobie tak wiele pytań... Naprawdę była drugą mną. Ale jak to możliwe?
 
   
  +
– Tak – powiedziała po chwili milczenia. – To jest możliwe. Jednak, Erica była wtedy zbyt młoda, żeby zostać matką! Poza tym, jak ty mógłbyś być ojcem jej dziecka?
- Ty jesteś... - zasłabłam. Padłam prosto na nią.
 
   
  +
– Tak samo, jak jestem ojcem syna Aistat.
- Mamo! - złapała mnie. kręciło mi się w głowie. Czy ja naprawdę jestem jej matką?
 
   
  +
– Nie wierzę ci. 
- ERICA! - wszyscy podbiegli do mnie.
 
   
  +
– Nie? To przyjrzyj się im z bliska! One wyglądają, jak bliźniaczki, a sama dobrze wiesz, że masz tylko jedną prawdziwą siostrę!
- A – ale... Ale jak...? - zapytałam.
 
   
  +
– Mogłeś użyć zaklęcia, żeby były do siebie tak podobne.
- Eliksir przyćmienia, moja droga.
 
   
  +
– Ech, nie uwierzysz mi tak łatwo, co? No to może uwierzysz własnej siostrze. Erico, podejdź do Merket.
- ELIKSIR PRZYĆMIENIA?! CZYŚ TY OSZALAŁ?! - wrzasnęła Melyem.
 
   
  +
Przełknęłam ślinę. Może to, że ona mogłaby być moją córką wydaje się niemożliwe, ale czuję się naprawdę dziwnie. Nie dlatego, że powiedziano mi, że mam dziecko, o którym w ogóle nie wiedziałam, lub zapomniałam, ale dlatego, że jej aura mi kogoś przypomina, a w jej obecności mam wrażenie, jakbym odzyskała kogoś ważnego dla mnie, kogo kiedyś straciłam.
- Eliksir przyćmienia…? – szepnęłam dosyć głośno.
 
   
  +
– Erico, jeśli nie chcesz, nie rób tego! – powiedziała Mel.
- To eliksir, który służy do całkowitego przyćmienia umysłu. Nie wiesz co się dzieje, słabniesz, a potem mdlejesz. Czasami nawet robisz to, co każe ci ten, kto podał ci eliksir – wyjaśniła Melyem, a mi zrobiło się jeszcze bardziej słabo.
 
   
  +
– Nie, muszę to zrobić.
Leiftan podszedł do mnie z oczami pełnymi smutku i załamania, rozumiałam go...
 
   
  +
– Musisz?...
Dlaczego Moloch mi to zrobił? Był moim przyjacielem... Dlaczego podał mi ten eliksir?
 
   
  +
Zebrałam się na odwagę i ruszyłam w jej kierunku. Z każdym kolejnym krokiem czułam, że naprawdę mogę być jej matką.
- Dla... Dlaczego to zrobiłeś?
 
   
  +
Gdy do niej podeszłam, mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Wyglądała zupełnie, jak ja, jedynie cerę miała jaśniejszą. Gdybym nie wiedziała, że to ktoś inny, pomyślałabym, że przede mną jest lustro.
- Nie wiesz dlaczego nikt nigdy nie odstępował cię na krok, a jeśli tak, to zawsze był przy tobie twój smok? - zapytał, a ja zaczęłam się zastanawiać. Kiedyś próbowałam odgadnąć, dlaczego nigdy nie mogę nigdzie iść sama. Zawsze ktoś przy mnie był. W końcu gdy dotarło do mnie, że chyba nigdy się tego nie dowiem, odpuściłam. Nawet Melyem nic mi nie mówiła.
 
   
  +
Nie wiem, jak długo tak na nią patrzyłam, ale miałam wrażenie, że całe wieki. Ona również bacznie mi się przyglądała. Z każdą chwilą czułam, że słowa Molocha są prawdziwe.
- Powiedziałeś do niej „twój smok”?  - Miiko nie mogła uwierzyć.
 
   
  +
– Czy to możliwe, że naprawdę jesteś moją córką?
- Tak. Wielki Ashkore, to jej smok – oprócz mnie, Mel, Merket, Leiftana, Molocha i Mah, wszyscy się mocno zdziwili.
 
   
  +
– Oczywiście, że tak! – krzyknął jej ojciec. – Nie czujesz się przy niej dziwnie?
- Ale... Jak to?
 
   
  +
– Skąd wiesz, że tak jest?
- Ashkore był jej przypisany, zanim się urodziła.
 
   
  +
– To oczywiste.
Miiko chciała dodać coś jeszcze, ale ja ją wyprzedziłam.
 
   
  +
– Dlaczego oczywiste? – spytała Mel.
- A więc, dlaczego?
 
   
  +
– Niech pomyśli o tym, jak zapomniała, że jest matką.
- Wiesz już, że wśród tych, którym ufałaś, był zdrajca?
 
   
  +
– Jak mogłam o tym zapomnieć?
- Tak...
 
   
  +
– Eliksir przyćmienia, moja droga.
- Nadal nie rozumiesz? - nie musiałam odpowiadać. Mój wyraz twarzy mówił sam za siebie: nie, nadal nie rozumiem!
 
   
  +
– '''Eliksir przyćmienia?! Czyś ty oszalał?! '''– wrzasnęła moja siostra.
- O nie... - wszyscy spojrzeliśmy na Melyem.
 
   
  +
– Co to jest? – zapytałam.
- No dalej, powiedz to głośno! - rozkazał Moloch.
 
   
  +
– To eliksir, który służy do całkowitego przyćmienia umysłu. Gdy go wypijesz, nie wiesz, co się dzieje, słabniesz, a potem mdlejesz. Czasami nawet robisz to, co każe ci ten, kto ci go podał.
- Zdrajca... To ty nim jesteś!
 
   
  +
– Ja go wypiłam? – przestraszyłam się.
- No nareszcie się zorientowałaś! - co? To Moloch jest tym zdrajcą? Jak to? Dlaczego?
 
   
  +
– Nie wierz tak szybko w to, co on mówi.
- Ale...
 
   
  +
Jak mam w to nie wierzyć, skoro tak wiele na to wskazuje?
- Księżniczko Erico, nadal nie rozumiesz?
 
   
  +
– Niby dlaczego mamy ci wierzyć? – wypytywała szkarłatnooka. – I co się z tobą dzieje? Dlaczego się tak zachowujesz?
- Nie...
 
   
  +
– Byłeś naszym przyjacielem – dodałam.
- Ojciec chciał i dalej chce zostać królem Aengel. Kiedyś miał taką możliwość, ale teraz ma jeszcze większą – powiedziała Merket.
 
   
  +
– Nie wiesz, dlaczego nikt nigdy nie odstępował cię na krok, a twój smok zawsze był przy tobie? – skierował do mnie.
- Kiedyś ją miał? Jak to? - zapytałam ogłupiała.
 
   
  +
Kiedyś próbowałam odgadnąć, dlaczego nigdy nie mogę nigdzie iść sama. Zawsze ktoś przy mnie był. Melyem nic mi nie mówiła i nie udało mi się z niej nic wyciągnąć. Po jakimś czasie zrozumiałam, że się tego nie dowiem i odpuściłam.
- Twoja siostra w żaden sposób nie dziedziczy tronu. Jeśli ty byś zginęła, władza przeszła by na najpotężniejszego Aengel, czyli na mnie – wyjaśnił Moloch, a ja jeszcze bardziej ogłupiałam.
 
   
  +
– Powiedziałeś „twój smok”? – zdziwiła się Miiko.
- Melyem nie dziedziczy tronu?
 
   
  +
– Wielki Ashkore to jej smok.
- Nie. Po tobie władza przypadłaby mi, lub twojemu potomkowi. Gdy zostaniesz królową, Merket stanie się dziedziczką tronu.
 
   
  +
– Jak to możliwe?
- Ale ty chciałeś zostać królem. Jeśli mama stanie się królową, a ja dziedziczką tronu, tobie się to nie uda. Ja ci w tym przeszkadzam – dodała Merket.
 
   
  +
– Został jej przypisany, zanim się urodziła, aby ją bronił.
- Ty mi w tym nie przeszkadzasz. W dodatku, pomożesz mi zdobyć to czego nie udało mi się wtedy.
 
   
  +
– Dlaczego to zrobiłeś? – powtórzyłam pytanie.
- Czyli czego?
 
   
  +
– Wiesz, że wśród tych, którym ufałaś był zdrajca?
- Wszechpotężnej mocy – gdy to powiedział, zobaczyłam strach na twarzy Leiftana i Melyem.
 
   
  +
– Wiem.
- Ale taką moc ma tylko Wyrocznia!  - powiedziała Merket.
 
   
  +
– Nadal nie rozumiesz?
- Nie, nie Wyrocznia, ale jej córka – tym razem to ja się wystraszyłam.
 
   
  +
Pokręciłam głową.
- Jej córka...? - Merket chyba nie miała pojęcia, że Wyrocznia ma córkę.
 
   
  +
– Zdrajca… - odezwała się Mel. – To ty nim jesteś!?
- Czyli twoja matka – zdziwienia Merket nie dało się opisać. Spojrzała na mnie pytająco. Pokiwałam głową na znak, że to prawda.
 
   
  +
– Nareszcie się zorientowałaś!
- Czyli księżniczka Eldaryi naprawdę istnieje...? - księżniczka Eldaryi? Co?
 
   
  +
– Czyli to dlatego…
Chciałam ją jeszcze o to spytać, ale Moloch mi na to nie pozwolił.
 
   
  +
– Ty…? – szepnęłam.
- No! Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, może zaprosicie nas do środka? - zaproponował Moloch, przez co wszyscy spojrzeliśmy na niego jak na kompletnego głupka.
 
   
  +
– Och, Księżniczko, to proste!
- Nie ma mowy! Nie wpuścimy cię tam! - krzyknęły Melyem i Miiko.
 
   
  +
– Ojciec – zaczęła Merket – od zawsze chciał i nadal chce zostać Królem Aengel. Kiedyś mógł się nim stać, was zdradził. Na szczęście, nie udało mu się objąć władzy.
- Nie chcecie chyba, aby innym stała się krzywda, prawda? - wyglądało na to, że Moloch świetnie się z nami bawi.
 
   
  +
– Kiedyś? – zmarszczyłam brwi.
- Erica ochroni nas przed tobą! - zrobiło mi się słabo. Ja miałabym ochronić nas przed Molochem? Jak? Może i jestem najpotężniejszą Aengel, ale nic nie potrafię!
 
   
  +
– Aengel mają zasadę, która mówi, że jeśli członkowie Rodziny Królewskiej zginą, władza przypada najpotężniejszemu Aengel. Twoja siostra w żaden sposób nie dziedziczy Tronu, więc gdybyś umarła, ja zostałbym Królem – wyjaśnił.
- Jeszcze niczego nie potrafi. Nie zdoła zapanować nas swoją mocą, w przeciwieństwie do mnie. Nie wygrałaby ze mną.
 
   
  +
– Melyem nie dziedziczy Tronu? – spojrzałam na nią zaskoczona.
- Moloch niestety ma rację – potwierdziła Melyem.
 
   
  +
– Nie. Po tobie władza przypadłaby mi, lub twojemu potomkowi. Gdy zostaniesz Królową, Merket stanie się Prawowitą Następczynią Tronu Aengel.
- A co z innymi? Jeśli tam wejdziecie, to wywołacie ogromną panikę! – Miiko szukała jakiegoś rozwiązania.
 
   
  +
– Ale to ty chcesz stać się Królem! – powiedziała Merket. – Jeśli mama będzie Królową, a ja spadkobierczynią Tronu, nie zostaniesz nim! Ja będę ci w tym przeszkadzać!
- Wystarczy tylko wymazać z ich wspomnień kilka ostatnich minut z tego dnia – Moloch nie zamierzał odpuścić.
 
   
  +
– Nie będziesz mi w tym przeszkadzać, wręcz przeciwnie. Pomożesz mi zdobyć to, czego nie udałoby mi się wtedy.
- To ci się nie uda!
 
   
  +
– Czyli czego?
- Oh, jesteś pewna? – Moloch zamknął oczy. Wydawało mi się, że jest w jakimś transie.
 
   
  +
– Wszechpotężnej mocy.
- Co on robi? – zapytała Huang Hua, a Moloch otworzył oczy. Widać było w nich tryumf.
 
   
  +
– Ale tylko Wyrocznia taką ma!
- Ty chyba nie… - Melyem nie zdążyła skończyć.
 
   
  +
– Nie, nie ona, tylko jej Córka.
- Rusz się Merket! – rozkazał Moloch i przybrał ludzką postać. Spojrzał na córkę, która zignorowała ojca – Nie słyszałaś, co powiedziałem? – spojrzała na niego, a jego morderczy wzrok mocno ją przestraszył. Natychmiast przybrała ludzką postać, a ja osłupiałam.
 
   
  +
Zbladłam.
Moloch widząc moją reakcję, postanowił mnie dobić.
 
   
  +
– Córka? Ona nie ma…
- Wiesz co Merket… Zawsze, gdy patrzyłem na ciebie, myślałem, że widzę twoją matkę.
 
   
  +
– Ma – przerwał jej. – Jest nią twoja matka.
- Ah! – upadłam na ziemię. Moloch uśmiechnął się zwycięsko. Było mi naprawdę ciężko.
 
   
  +
Szatynka spojrzała na mnie pytająco. Potaknęłam na znak, że to prawda.
- Erica! – Leiftan przykucnął obok mnie – Nic ci się nie stało?
 
   
  +
– Księżniczka Eldaryi naprawdę istnieje?
- N – nie… - pomógł mi wstać. Spojrzałam na niego. W jego oczach wyraźnie widział smutek, ból i… Gniew… Ogromny gniew…
 
   
  +
– Widzisz, jak niezwykłą masz mamę?
- Nie wystarczyło ci, że już była przybita?!  - odezwała się… Mahdilia!
 
   
  +
– Ale jak ty chcesz zdobyć jej moc?
Spojrzeliśmy na nią zaskoczeni.
 
   
  +
– Tak wielka moc, jaką posiada twoja matka, może zostać przekazana jedynemu potomkowi jej właściciela. Kilkaset lat temu nie zdobyłbym jej, ponieważ, gdyby Księżniczka Erica zginęła, nie mając dziecka, jej moc zostałaby z nią. Teraz, gdy ma córkę, jeśli umrze, jako Królowa, jej moc przejdzie na ciebie, a po twojej śmierci na mnie. Nie zdobyłbym jej od razu, gdybym nie był tak spokrewniony z twoją matką i nie byłoby nikogo, przez kogo ta moc mogłaby mi zostać przekazana.
- „Powiedziała pchła do słonia” hahaha! Ty chyba sobie żartujesz Mahdilio! Bądź cicho, albo pożałujesz! – Mahdilia przestraszyła się słowami Molocha, ale po chwili spoważniała.
 
   
  +
– Czyli chcesz mnie zabić… - posmutniała jeszcze bardziej, a w jej oczach pojawiła się złość.
- Jestem prawnuczką Wielkiego Ashkore’a! Nic mi nie zrobisz! – po jej słowach osłupieliśmy. A zwłaszcza Moloch. Już się go nie bała.
 
   
  +
Zrobiło mi się jej ogromnie żal, ale nie chciałam, żeby miała nienawiść w sercu.
- Skąd ta pewność?
 
   
  +
– Może zaprosilibyście nad do środka? – zaproponował zdrajca.
- Ona ma rację! Nic jej nie zrobisz! – zebrałam się w sobie i podeszłam do Mah. Moloch wyglądał na zdenerwowanego.
 
   
  +
– Chyba sobie kpisz? – odezwała się Mel.
- A ty nie jesteś przybita? W twoim życiu nadszedł czas, na duże zmiany!
 
   
  +
– Nie wpuścimy cię tam! – krzyknęła Miiko.
- Przynajmniej wiem, że moi bracia żyją! Gdybyś mi o tym nie powiedział, to nigdy bym się tego nie dowiedziała i właściwie, to za to ci dziękuję – Mahdilia nabrała pewności siebie. Ucieszyłam się z tego. Ale ciekawa jestem, czy uda jej się przywyknąć do nowego życia…?
 
   
  +
– Cóż, chyba nie chcecie, żeby komuś stała się krzywda? – uśmiechnął się bezczelnie.
- Zobaczymy co powiesz, gdy dowiesz się więcej. Ah! Prawie bym zapomniał! – Moloch pstryknął palcami. Co on zrobił?
 
   
  +
– Myślisz, że się przestraszymy? Erica nas przed tobą obroni!
- Co zrobiłeś? – zapytała Mel.
 
   
  +
Ja?! Jak?!
- Nie zauważyliście, że nikt nie wyszedł z Sali Drzwi, a tamten wilkołak, wampirzyca i ta mała brownie gdzieś zniknęli?
 
   
  +
– Ona? Hahahaha! Jeszcze niczego nie potrafi! Nawet nie umie użyć swojej mocy! Bardzo szybko by ze mną przegrała.
- Co…?
 
   
  +
– To niestety prawda – potwierdziła moja siostra.
- Rzeczywiście, nie ma ich – potwierdził Nevra.
 
   
  +
– A co z wszystkimi? – mówiła dalej kitsune. – Jeśli tam wejdziecie, wywołacie straszną panikę!
- Nikogo nie ma, nikt nie wyszedł na zewnątrz – dodał Ezarel.
 
   
  +
– Myślisz, że się tym przejmę? Nie bądź bardziej żałosna, niż jesteś!
- Hm… Czyżbyś…? – Merket i Melyem spojrzały na siebie porozumiewawczo – Czy ty masz pojęcie, jakie konsekwencje wynikają przez zatrzymanie czasu?! – CO?! Jak to zatrzymanie czasu?
 
   
  +
– Nie możesz!...
- Jak to „zatrzymanie czasu”? – zapytała Huang Hua.
 
   
  +
Brunet wyciągnął w jej kierunku rękę, a ona zamilkła przestraszona.
- Istnieje zaklęcie, które zatrzymuje czas – wyjaśniła Merket.
 
   
  +
– Merket!
- To bardzo niebezpieczne zaklęcie – dodała Mel.
 
   
  +
Fioletowooka westchnęła i zamknęła oczy. Otoczyła ją fioletowo-czarna mgła. Przestraszyłam się, że coś mogło jej się stać. Gdy mgła zniknęła, dziewczyna nie miała już skrzydeł, a jej oczy były normalne. Wyglądała, jak człowiek i jeszcze bardziej mnie przypominała.
- Bardzo niebezpieczne? To co ci strzeliło do głowy, aby go używać?! – warknęła Miiko.
 
   
  +
– Wiesz co, Merket? Zawsze, kiedy na ciebie patrzyłem, wydawało mi się, że widzę twoją matkę.
- Żądza władzy strzeliła mu do głowy. Używa samych zakazanych zaklęć i eliksirów… Tak jak eliksir przy… – Merket nie dokończyła.
 
   
  +
Gdy to usłyszałam, poczułam ból w sercu i ucisk w klatce piersiowej. Położyłam na niej dłoń.
- Co mi strzeliło do głowy? Eliksir przyćmienia? A co strzeliło do głowy szanownej Lśniącej Straży? Mnemosyne jest tak samo zakazane, jak eliksir przyćmienia! – gdy wspomniał o Mnemosyne, powróciły do mnie złe wspomnienia, które starałam się wybaczyć, a nawet zapomnieć… Wspomnienia… Zapomnieć… Wszystko wróciło na powrót.
 
   
  +
Melyem położyła mi rękę na ramieniu.
- Mamo? Co ci jest? – Merket do mnie podeszła. Zauważyła, że zrobiło mi się ciężko?
 
   
  +
– Jeśli chcesz, możesz iść się położyć.
- Nic mi nie jest… Po prostu…
 
   
- Nie mów o tympowiedział pocieszająco Leiftan. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
+
Nie, nie trzebauśmiechnęłam się do niej pocieszająco.
   
  +
Nie była przekonana. Patrzyła na mnie zmartwiona.
Spojrzałam na Melyem. Moja siostra o niczym nie wie, a na pewno chciałaby wiedzieć… Ale jak zareaguje, gdy jej o tym powiem?
 
   
  +
Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że to Leiftan.
Gdy Melyem otwierała usta, aby coś powiedzieć, ktoś wyszedł z Sali Drzwi. Potem wyszło więcej osób i skończyło się na tym, że nie mogliśmy „rozmawiać” na zewnątrz. Miiko i właściwie wszyscy podjęliśmy decyzję, aby Lśniąca Straż i Melyem „porozmawiali” z Molochem i Merket, a ja i Mahdilia miałyśmy odpocząć. Gdy weszłyśmy do mojego pokoju, ja usiadłam na łóżku rozmyślając nad tym wszystkim, co się dzisiaj stało, a Mah zobaczyła mojego chowańca i zaczęła go głaskać. Spytała jak ma na imię. Spodobało jej się to, które wybrałam.
 
   
  +
– Co ci jest? – spytał.
Głaskała mojego chowańca, dopóki nie zauważyła w jakim stanie jestem. Przysiadła się do mnie.
 
   
  +
– Spokojnie, nie bój się! Nic mi nie będzie – uśmiechnęłam się uspokajająco.
- Chyba nigdy nie widziałam cię tak przybitej, nawet wtedy, gdy dostałaś tróję z angielskiego, a ten język opanowałaś tak, jakbyś była Angielką! – gdy mi to przypomniała, nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać. Rzeczywiście byłam dobra z angielskiego. I mimo, że w Eldaryi jestem już dość długo i nie używam tego języka, to myślę, że mogłabym porozmawiać z Anglikiem, nadal dużo rozumiejąc. A ta trója, naprawdę mnie wtedy dobiła, zwłaszcza, że to było po moich wakacjach w Anglii.
 
   
  +
Tak samo, jak Mel, czułam, że mi nie uwierzył. Był tak samo zmartwiony, jak ona, a także smutny i zdenerwowany. W jego oczach widoczny był wielki gniew, skierowany do Molocha.
- Nie dobijaj jeszcze bardziej.
 
   
  +
– Wszystko w porządku, Księżniczko? – zakpił podupadły Aengel.
- No ale spójrz na to, z tej zabawnej strony! Te wakacje w Anglii pogorszyły sytuację, zamiast ją polepszyć, choć już nawet nie trzeba było! – i po tym się roześmiała a ja chciałam ją udusić – Ej, ale mnie najbardziej zawsze jednak śmieszyło to, że kiedyś bałaś się lecieć samolotem, a chciałaś polecieć na Księżyc i zobaczyć kosmos! – teraz to ja chciałam się roześmiać.
 
   
  +
– Zrobiłeś to specjalnie! – krzyknął wściekły lorialet.
- Przecież potem spodobał mi się lot samolotem!
 
   
  +
– Specjalnie? Ależ skąd, mój kochany!
- Tak, to samo co mi: startowanie, skręcanie i lądowanie. Choć gdy się obudziłaś, jak mieliśmy już lądować, to tobie…
 
   
  +
– Ty jesteś do wszystkiego, nawet do zdrady swojej własnej rasy i rodziny!
- Nawet mi nie przypominaj! To strasznie piekło!
 
   
  +
– Ale ja tylko powiedziałem, że córka jest podobna do matki. Czy to cos złego? – zakpił po raz kolejny.
- Ha, ha, no dobra. Udało mi się poprawić ci humor, więc już przestaję – gdy to powiedziała, zauważyłam, że się uśmiecham. Mahdilia miała taki dar, że zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć!
 
   
  +
– Nie wystarczy ci, że już jesteś niesamowicie bezczelny? – krzyknęła dotychczas milcząca Mah. - Musiałeś jeszcze to mówić, żeby ją dobić?!
- Dziękuję – gestem dała mi znać, że „nie ma za co”. Wtedy przypomniałam sobie o tym, gdy szukałyśmy jej braci. Mówiła, że ich znalazła, ale gdzie są? – Mah… Mówiłaś, że ich znalazłaś.
 
   
  +
Wszyscy, prócz mnie spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
- Tak. Wiem już gdzie są i jak się nazywają – uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
 
   
  +
– Powiedziała pchła do słonia! Hahahaha! Żartujesz sobie, tak, Mahdilio? Bądź cicho, albo pożałujesz!
- Gdzie są?
 
   
  +
– I ja mam się ciebie bać? Baka!*
- Tutaj, w Kwaterze Głównej! Chyba są twoimi przyjaciółmi, ale nie wiem dokładnie.
 
   
  +
– Nie słyszałaś, co powiedziałem? Bądź…
- Jak się nazywają? – zapytałam bardzo ciekawa, a odpowiedzi, na którą czekałam, nigdy bym nie zgadła...
 
   
  +
– Damare!*<sup>2</sup>
- Valkyon i Lance.
 
  +
  +
– Co?
  +
  +
– Zamknij się!
  +
  +
– Mah, może lepiej...
  +
  +
– Spokojnie, E! – przerwała mi. – Nie znasz mnie? – puściła mi oczko.
  +
  +
Racja, jej się nigdy nic nie dzieje. Jest najbardziej szaloną i odważną dziewczyną, jaką znam! Nawet najlepsi bokserzy i gangsterzy się jej boją! Jest niesamowita!
  +
  +
– Ja mam się zamknąć?
  +
  +
– Głuchy jesteś, czy co?
  +
  +
Powraca kłótliwa Mahdilia. Ona zawsze musi postawić na swoje.
  +
  +
– Ja nie, ale ty chyba tak! W twoim życiu nadszedł czas na duże zmiany i masz jeszcze czelność tam mi pyskować?!
  +
  +
– Kto tu mówi o bezczelności i pyskowaniu! Tak przy okazji, to dziękuję ci. Dzięki tobie wiem, że moi bracia żyją i wiem, gdzie są. Gdybyś mi tego nie powiedział, nigdy bym się tego nie dowiedziała!
  +
  +
Odnalazła swoich braci? Dzięki niemu? Skąd on wiedział, gdzie oni są?
  +
  +
– A to jeszcze nie wszystko! Przyprowadziłeś mnie tutaj, do miejsca, w którym są moja najlepsza przyjaciółka, z którym lata się nie widziałam i oni! Dowiedziałam się również, że nie jestem człowiekiem, tylko smoczycą i to też ty mi powiedziałeś! Mimo tego, że mnie dziwacznie porwałeś, teleportowałeś, czy co tam zrobiłeś, dziękuję, że dzięki tobie tu jestem!
  +
  +
– Nie ma, za co. W takim razie, powodzenia w przywyknięciu do nowego życia, wasza smoczość!
  +
  +
– A dziękuję, na pewno przywyknę!
  +
  +
Powodzenia…
  +
  +
– Zobaczymy, co powiedz jutro.
  +
  +
– Czy nikt nie zauważył – zaczął Nevra – że na zewnątrz nikogo nie ma?
  +
  +
– Co? – Ezarel zmarszczył brwi.
  +
  +
– Nikt ani nie wszedł, ani nie wyszedł ze środka. Wszędzie jest pusto!
  +
  +
– Jak to? – odezwała się fenghuang.
  +
  +
Usłyszałam chichot Molocha.
  +
  +
– Coś ty zrobił? – zapytała go Melyem.
  +
  +
– Nie musicie się martwić, że ktoś będzie się nas bał. Nikt, poza wami nie będzie wiedział, co tu się wydarzyło.
  +
  +
– Wymazałeś im pamięć?! – krzyknęła Huang Hua.
  +
  +
– Gdybym miał wymazać im pamięć, musiałbym to zrobić później, a tutaj nie byłoby tak pusto!
  +
  +
– Czy ty chcesz powiedzieć – zaczęła Mel – że zatrzymałeś czas?
  +
  +
Potaknął z uśmiechem.
  +
  +
– Masz natychmiast przybrać ludzką postać i przywrócić czas!
  +
  +
– Zatrzymał czas? – powtórzyłam zaskoczona.
  +
  +
– Tak.
  +
  +
– Jak to zrobił? – zapytała fenghuang.
  +
  +
– Istnieje zaklęcie, które zatrzymuje czas – wyjaśniła Merket.
  +
  +
– Jest zakazane – dodała moja siostra.
  +
  +
– Zakazane? – odezwała się kitsune. – To co ci strzeliło do głowy, żeby go używać?! – warknęła na Molocha.
  +
  +
– Żądza władzy strzeliła mu do głowy! – powiedziała fioletowooka. – Używa samych zakazanych zaklęć i eliksirów, takich jak eliksir przyćmienia!
  +
  +
– Co mi strzeliło do głowy? A co strzeliło szanownej Lśniącej Straży? Mnemosyne jest tak samo zakazane, jak eliksir przyćmienia!
  +
  +
Skąd on o tym wie?!
  +
  +
Dlaczego musiał mówić o tym przy mnie?
  +
  +
Powróciły do mnie złe wspomnienia.
  +
  +
– Mamo? Co się stało? – Merket podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
  +
  +
Poczułam wtedy coś dziwnego. Jakby ta dziewczyna była częścią mnie, kimś niezwykle ważnym dla mojego życia.
  +
  +
Ciekawe, czy ona też się tak czuje?
  +
  +
Coraz bardziej wierzę, że ona naprawdę jest moją córką. Poza tym, nasze podobieństwo nie może być przypadkowe, a moje przeczucia względem niej i to, jak się czuję w jej obecności, dowodzi temu!
  +
  +
– Nic mi nie jest. Po prostu… Powróciły złe wspomnienia… - uśmiechnęłam się spokojnie.
  +
  +
– Złe wspomnienie z Mnemosyne? – uniosła brwi.
  +
  +
Melyem spojrzała na mnie pytająco. Ona nie ma pojęcia o tym, co się stało i na pewno chciałaby wiedzieć. Powinnam jej o tym powiedzieć, ale jak na to zareaguje?
  +
  +
Chciała o coś zapytać, już nawet otwierała usta, gdy ktoś wyszedł ze środka Kwatery. Po nim wychodziło coraz więcej osób.
  +
  +
Wygląda na to, że Moloch przywrócił czas, a my nie możemy przez to rozmawiać na zewnątrz.
  +
  +
Przypomniałam sobie, że tylko Merket wygląda, jak człowiek, a jej ojciec nadal się w formie Aengel. Spojrzałam na niego szybko. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że on również przybrał ludzką postać.
  +
  +
– Musimy szybko iść do Kryształowej Sali – zaczęła Huang Hua – zanim ktoś zauważy was i tą dziewczynę! – wskazała na Mah.
  +
  +
– Jestem Mahdilia.
  +
  +
– Później się sobie przedstawicie, teraz musimy stąd iść! – nakazał wampir.
  +
  +
– A co w tym złego, że tu rozmawiamy?
  +
  +
– Nowi rekruci, z którymi dyskutujemy tutaj, zamiast w Kryształowej Sali, gdzie to zwykle robimy, a wśród nich jest dziewczyna w dziwnych ubraniach z dziwnym wzorek na bluzce. To jest dziwne!
  +
  +
– To nie są dziwne ubrania, tylko modne i w moim stylu! A ten wzór, to japoński napis!
  +
  +
Od kiedy ona przejmuje się modą? Zawsze wszystko robiła i ubierała się po swojemu.
  +
  +
– Jakie?
  +
  +
– Później będziecie ze sobą flirtować, a poza tym, nie kłóć się z przedstawicielką smoczej rasy! – przerwał im Ezarel.
  +
  +
– FLIROTWAĆ?! – wrzasnęła Mah, zwracając tym na siebie uwagę kilku przechodniów.
  +
  +
– Zapomniałeś wspomnieć, że jest jeszcze bardzo odważną, rozdartą i piękną przyjaciółką Córki Wyroczni.
  +
  +
– Ja ci zaraz dam rozdartą! Za odważną arigatō*<sup>3</sup>,  ale piękną mnie nie nazywaj!
  +
  +
– Arigatō?
  +
  +
– Czyli dziękuję.
  +
  +
– Nie ma, za co. Dlaczego nie chcesz, żebym nazywał cię piękną?
  +
  +
– Bo nie lubię takich komplementów od takich typków, jak ty!
  +
  +
– Chodźmy już, Mah! – złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą w kierunku wejścia.
  +
  +
Nevra chciał jeszcze cos powiedzieć, ale Ezarel i Valkyon zrobili z nim to samo, co ja z moją przyjaciółką, a Miiko kazała mu być cicho i nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, co potraktował, jak obelgę, zważając na to, że kilka dziewczyn oglądało się za nim, a on lubi być w centrum uwagi.
  +
  +
Ruszyliśmy do Kryształowej Sali. Po drodze paru faery przyglądało nam się ze zdziwieniem. Staraliśmy się zasłaniać Mah, Merket i Molocha, co bardzo śmieszyło ojca mojej córki.
  +
  +
Przed wejściem do Kryształowej Sali, Melyem, Miiko i Huang Hua nakazały, żebyśmy ja i Mah poszły do mojego pokoju i tam odpoczęły i porozmawiały, a oni wszystko przedyskutują.
  +
  +
Poszłyśmy do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i wpuściłam białowłosą, jako pierwszą.
  +
  +
Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tym, co się dzisiaj stało.
  +
  +
Moja przyjaciółka rozglądała się po pomieszczeniu ze zdziwieniem. Pewnie dlatego, że pokój nie jest urządzony w moim stylu.
  +
  +
Po chwili zauważyła mojego chowańca.
  +
  +
– Kawaī!*<sup>4</sup> - krzyknęła i kucnęła przy nim, czym go przestraszyła.
  +
  +
Mój pupil szybko ją polubił. Zaczęła go głaskać.
  +
  +
– Jak się wabi? – spytała, gdy się do niej łasił.
  +
  +
– Ay.*<sup>5</sup>
  +
  +
– Śliczne imię! Mogłoby być Tsuki*<sup>6</sup>, ale niech ci będzie.
  +
  +
– Tsuki, to po japońsku Księżyc, tak?
  +
  +
– Hai!*<sup>7</sup>
  +
  +
– A skąd wiedziałaś, co znaczy ay i w jakim to jest języku?
  +
  +
– To po turecku Księżyc, a ty jesteś bardzo zafascynowana i zainteresowana Srebrnym Globem i ogólnie kosmosem i wiesz, jak powiedzieć to słowo w sześćdziesięciu językach. Czy więcej?
  +
  +
– Coś około.
  +
  +
Przez chwilę głaskała Ay, a potem spojrzała na mnie zatroskana.
  +
  +
– A ty jak się czujesz?
  +
  +
Wstała i usiadła obok mnie.
  +
  +
– W miarę.
  +
  +
– Dowiedziałaś się, że masz córkę, o której nie wiedziałaś i która jakimś trafem ma ponad sześćset lat, ponownie spotykasz się ze swoją najlepszą przyjaciółką, z którą się ponad dekadę nie widziałaś i okazuje się, że ona wcale nie jest człowiekiem. A na dokładkę, podobno masz siostrę, o której tez pojęcia nie miałaś!
  +
  +
– Już chyba nic mnie nie zdziwi – pokręciłam głową.
  +
  +
– Widzę. Ale może jeszcze coś się znajdzie, co by cię zaskoczyło.
  +
  +
– Na przykład?
  +
  +
– Nie wiem. Ty naprawdę masz siostrę?
  +
  +
– Mam. To ta brunetka ze szkarłatnymi oczami. Jest kochana!
  +
  +
– Starsza, czy młodsza?
  +
  +
– Starsza.
  +
  +
– O ile?
  +
  +
– Czternaście lat.
  +
  +
– '''Ile'''?!
  +
  +
– Czternaście – powtórzyłam rozbawiona.
  +
  +
– Ona ma trzydzieści siedem lat?! Nie wygląda na tyle!
  +
  +
– Pudło! Zgaduj dalej!
  +
  +
– Jest od ciebie czternaście lat starsza, a ty masz dwadzieścia trzy, czyli ona ma trzydzieści siedem.
  +
  +
To są lata, które spędziłam ponownie na Ziemi. Naprawdę jestem trochę starsza.
  +
  +
– To ile ty masz lat? – zmarszczyła brwi.
  +
  +
– Sześćset osiemdziesiąt cztery.
  +
  +
–''' ILE'''?!
  +
  +
– Wiesz, z czego teraz się cieszę?
  +
  +
– Z czego?
  +
  +
– Że jeszcze przez ciebie nie ogłuchłam.
  +
  +
– To dobrze! Dzięki temu masz ten zaszczyt i słuchasz mojego pięknego głosu! – uśmiechnęła się.
  +
  +
– Och, jakże wielkiego zaszczytu dostępuję, o wielka Mahdilio! – schyliłam się, kłaniając się jej.
  +
  +
– A jak! No, a czemu ten czarny idiota nazywał cię Księżniczką?
  +
  +
– Bo nią jestem.
  +
  +
Szybko zatkałam uszy, wiedząc, że Mah zaraz wrzaśnie na całą Kwaterę.
  +
  +
– '''CO'''?!
  +
  +
– Jestem Księżniczką jego rasy.
  +
  +
– Co, co, co, co, co, co, '''co'''?!       
  +
  +
– Ech…
  +
  +
Wytłumaczyłam jej wszystko. Przez większość jej reakcji prawie straciłam słuch, mimo że cały czas miałam zatkane uszy.
  +
  +
Zapytała mnie również, dlaczego Moloch jest zdrajcą. To też jej wytłumaczyłam i od razu ostrzegłam, żeby go nie atakowała, bo mimo wszystko, on, jako Aengel, jest od niej silniejszy.
  +
  +
– No, kochana! Ulala! Jesteś Wielką Księżniczką! Ale nie muszę ci się kłaniać, nie?
  +
  +
– Nie jestem Wielką Księżniczką. I nie kłaniaj mi się.
  +
  +
– Jesteś! A Melyem ma sześćset dziewięćdziesiąt osiem lat, tak?
  +
  +
– Tak.
  +
  +
– To ty jesteś starsza nawet od mojej prababci! Nie pomyślałabym…
  +
  +
– Mah… - zachichotałam.
  +
  +
Ona ma taki dar, że zawsze rozśmiesza wszystkich naokoło, a zwłaszcza mnie.
  +
  +
– Co znaczy ten napis na twojej bluzce?
  +
  +
– Doragon, po japońsku „smok”.
  +
  +
– Pasuje idealnie do smoczycy i smoczej wojowniczki!
  +
  +
– A jak!
  +
  +
– Mówiłaś, że Moloch powiedział ci, gdzie są twoi bracia – przypomniałam sobie.
  +
  +
– To prawda. Nie wiem, skąd to wie, bo się idiota teleportował, gdy go o to zapytałam, ale wiedział i mi powiedział.
  +
  +
– No to, gdzie są?
  +
  +
– Tutaj, w Kwaterze Głównej! Chyba są twoimi przyjaciółmi, ale nie jestem pewna. Jednego z nich już widziałam na zewnątrz.
  +
  +
– Naprawdę? Jak się nazywają?
  +
  +
– Valkyon i Lance.
  +
  +
  +
  +
  +
<p align="center">____________________________________________________</p>
  +
  +
  +
  +
  +
*baka – jap. głupi, idiota
  +
  +
*<sup>2</sup>damare – jap. zamknij się
  +
  +
*<sup>3</sup>arigatō – jap. dzięki
  +
  +
*<sup>4</sup>kawaī – jap. słodki
  +
  +
*<sup>5</sup>ay – tr. Księżyc
  +
  +
*<sup>6</sup>tsuki – jap. księżyc
  +
  +
*<sup>7</sup>hai – jap. tak
  +
  +
  +
  +
  +
  +
  +
  +
<sup> </sup>
 
[[Kategoria:Wpisy na blogach]]
 
[[Kategoria:Wpisy na blogach]]

Wersja z 22:20, 29 sty 2020

C-co? Jak to moją córką…? Ja… Ja nie mam dzieci! I na pewno nie takich, które są prawie w moim wieku!

– Nie, ona… Ona nie może być moją córką! – zaprzeczyłam, jednak w mojej głowie pojawiły się wątpliwości.

– Nie może? Dlaczego? – Moloch uśmiechnął się, rozbawiony.

– Bo… Ale ona jest prawie w moim wieku!

– Merket ma sześćset sześćdziesiąt osiem lat, więc nawet twoja siostra ci potwierdzi, że ona może być twoją córką. Prawda, Melyem?

– Nie powinieneś – odezwał się Nevra – nazywać jej raczej Księżniczką?

– Ty się do tego nie wtrącaj! – krzyknął ostro. – A więc, Wasza Wysokość?

– Tak – powiedziała po chwili milczenia. – To jest możliwe. Jednak, Erica była wtedy zbyt młoda, żeby zostać matką! Poza tym, jak ty mógłbyś być ojcem jej dziecka?

– Tak samo, jak jestem ojcem syna Aistat.

– Nie wierzę ci. 

– Nie? To przyjrzyj się im z bliska! One wyglądają, jak bliźniaczki, a sama dobrze wiesz, że masz tylko jedną prawdziwą siostrę!

– Mogłeś użyć zaklęcia, żeby były do siebie tak podobne.

– Ech, nie uwierzysz mi tak łatwo, co? No to może uwierzysz własnej siostrze. Erico, podejdź do Merket.

Przełknęłam ślinę. Może to, że ona mogłaby być moją córką wydaje się niemożliwe, ale czuję się naprawdę dziwnie. Nie dlatego, że powiedziano mi, że mam dziecko, o którym w ogóle nie wiedziałam, lub zapomniałam, ale dlatego, że jej aura mi kogoś przypomina, a w jej obecności mam wrażenie, jakbym odzyskała kogoś ważnego dla mnie, kogo kiedyś straciłam.

– Erico, jeśli nie chcesz, nie rób tego! – powiedziała Mel.

– Nie, muszę to zrobić.

– Musisz?...

Zebrałam się na odwagę i ruszyłam w jej kierunku. Z każdym kolejnym krokiem czułam, że naprawdę mogę być jej matką.

Gdy do niej podeszłam, mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Wyglądała zupełnie, jak ja, jedynie cerę miała jaśniejszą. Gdybym nie wiedziała, że to ktoś inny, pomyślałabym, że przede mną jest lustro.

Nie wiem, jak długo tak na nią patrzyłam, ale miałam wrażenie, że całe wieki. Ona również bacznie mi się przyglądała. Z każdą chwilą czułam, że słowa Molocha są prawdziwe.

– Czy to możliwe, że naprawdę jesteś moją córką?

– Oczywiście, że tak! – krzyknął jej ojciec. – Nie czujesz się przy niej dziwnie?

– Skąd wiesz, że tak jest?

– To oczywiste.

– Dlaczego oczywiste? – spytała Mel.

– Niech pomyśli o tym, jak zapomniała, że jest matką.

– Jak mogłam o tym zapomnieć?

– Eliksir przyćmienia, moja droga.

Eliksir przyćmienia?! Czyś ty oszalał?! – wrzasnęła moja siostra.

– Co to jest? – zapytałam.

– To eliksir, który służy do całkowitego przyćmienia umysłu. Gdy go wypijesz, nie wiesz, co się dzieje, słabniesz, a potem mdlejesz. Czasami nawet robisz to, co każe ci ten, kto ci go podał.

– Ja go wypiłam? – przestraszyłam się.

– Nie wierz tak szybko w to, co on mówi.

Jak mam w to nie wierzyć, skoro tak wiele na to wskazuje?

– Niby dlaczego mamy ci wierzyć? – wypytywała szkarłatnooka. – I co się z tobą dzieje? Dlaczego się tak zachowujesz?

– Byłeś naszym przyjacielem – dodałam.

– Nie wiesz, dlaczego nikt nigdy nie odstępował cię na krok, a twój smok zawsze był przy tobie? – skierował do mnie.

Kiedyś próbowałam odgadnąć, dlaczego nigdy nie mogę nigdzie iść sama. Zawsze ktoś przy mnie był. Melyem nic mi nie mówiła i nie udało mi się z niej nic wyciągnąć. Po jakimś czasie zrozumiałam, że się tego nie dowiem i odpuściłam.

– Powiedziałeś „twój smok”? – zdziwiła się Miiko.

– Wielki Ashkore to jej smok.

– Jak to możliwe?

– Został jej przypisany, zanim się urodziła, aby ją bronił.

– Dlaczego to zrobiłeś? – powtórzyłam pytanie.

– Wiesz, że wśród tych, którym ufałaś był zdrajca?

– Wiem.

– Nadal nie rozumiesz?

Pokręciłam głową.

– Zdrajca… - odezwała się Mel. – To ty nim jesteś!?

– Nareszcie się zorientowałaś!

– Czyli to dlatego…

– Ty…? – szepnęłam.

– Och, Księżniczko, to proste!

– Ojciec – zaczęła Merket – od zawsze chciał i nadal chce zostać Królem Aengel. Kiedyś mógł się nim stać, was zdradził. Na szczęście, nie udało mu się objąć władzy.

– Kiedyś? – zmarszczyłam brwi.

– Aengel mają zasadę, która mówi, że jeśli członkowie Rodziny Królewskiej zginą, władza przypada najpotężniejszemu Aengel. Twoja siostra w żaden sposób nie dziedziczy Tronu, więc gdybyś umarła, ja zostałbym Królem – wyjaśnił.

– Melyem nie dziedziczy Tronu? – spojrzałam na nią zaskoczona.

– Nie. Po tobie władza przypadłaby mi, lub twojemu potomkowi. Gdy zostaniesz Królową, Merket stanie się Prawowitą Następczynią Tronu Aengel.

– Ale to ty chcesz stać się Królem! – powiedziała Merket. – Jeśli mama będzie Królową, a ja spadkobierczynią Tronu, nie zostaniesz nim! Ja będę ci w tym przeszkadzać!

– Nie będziesz mi w tym przeszkadzać, wręcz przeciwnie. Pomożesz mi zdobyć to, czego nie udałoby mi się wtedy.

– Czyli czego?

– Wszechpotężnej mocy.

– Ale tylko Wyrocznia taką ma!

– Nie, nie ona, tylko jej Córka.

Zbladłam.

– Córka? Ona nie ma…

– Ma – przerwał jej. – Jest nią twoja matka.

Szatynka spojrzała na mnie pytająco. Potaknęłam na znak, że to prawda.

– Księżniczka Eldaryi naprawdę istnieje?

– Widzisz, jak niezwykłą masz mamę?

– Ale jak ty chcesz zdobyć jej moc?

– Tak wielka moc, jaką posiada twoja matka, może zostać przekazana jedynemu potomkowi jej właściciela. Kilkaset lat temu nie zdobyłbym jej, ponieważ, gdyby Księżniczka Erica zginęła, nie mając dziecka, jej moc zostałaby z nią. Teraz, gdy ma córkę, jeśli umrze, jako Królowa, jej moc przejdzie na ciebie, a po twojej śmierci na mnie. Nie zdobyłbym jej od razu, gdybym nie był tak spokrewniony z twoją matką i nie byłoby nikogo, przez kogo ta moc mogłaby mi zostać przekazana.

– Czyli chcesz mnie zabić… - posmutniała jeszcze bardziej, a w jej oczach pojawiła się złość.

Zrobiło mi się jej ogromnie żal, ale nie chciałam, żeby miała nienawiść w sercu.

– Może zaprosilibyście nad do środka? – zaproponował zdrajca.

– Chyba sobie kpisz? – odezwała się Mel.

– Nie wpuścimy cię tam! – krzyknęła Miiko.

– Cóż, chyba nie chcecie, żeby komuś stała się krzywda? – uśmiechnął się bezczelnie.

– Myślisz, że się przestraszymy? Erica nas przed tobą obroni!

Ja?! Jak?!

– Ona? Hahahaha! Jeszcze niczego nie potrafi! Nawet nie umie użyć swojej mocy! Bardzo szybko by ze mną przegrała.

– To niestety prawda – potwierdziła moja siostra.

– A co z wszystkimi? – mówiła dalej kitsune. – Jeśli tam wejdziecie, wywołacie straszną panikę!

– Myślisz, że się tym przejmę? Nie bądź bardziej żałosna, niż jesteś!

– Nie możesz!...

Brunet wyciągnął w jej kierunku rękę, a ona zamilkła przestraszona.

– Merket!

Fioletowooka westchnęła i zamknęła oczy. Otoczyła ją fioletowo-czarna mgła. Przestraszyłam się, że coś mogło jej się stać. Gdy mgła zniknęła, dziewczyna nie miała już skrzydeł, a jej oczy były normalne. Wyglądała, jak człowiek i jeszcze bardziej mnie przypominała.

– Wiesz co, Merket? Zawsze, kiedy na ciebie patrzyłem, wydawało mi się, że widzę twoją matkę.

Gdy to usłyszałam, poczułam ból w sercu i ucisk w klatce piersiowej. Położyłam na niej dłoń.

Melyem położyła mi rękę na ramieniu.

– Jeśli chcesz, możesz iść się położyć.

– Nie, nie trzeba – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.

Nie była przekonana. Patrzyła na mnie zmartwiona.

Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że to Leiftan.

– Co ci jest? – spytał.

– Spokojnie, nie bój się! Nic mi nie będzie – uśmiechnęłam się uspokajająco.

Tak samo, jak Mel, czułam, że mi nie uwierzył. Był tak samo zmartwiony, jak ona, a także smutny i zdenerwowany. W jego oczach widoczny był wielki gniew, skierowany do Molocha.

– Wszystko w porządku, Księżniczko? – zakpił podupadły Aengel.

– Zrobiłeś to specjalnie! – krzyknął wściekły lorialet.

– Specjalnie? Ależ skąd, mój kochany!

– Ty jesteś do wszystkiego, nawet do zdrady swojej własnej rasy i rodziny!

– Ale ja tylko powiedziałem, że córka jest podobna do matki. Czy to cos złego? – zakpił po raz kolejny.

– Nie wystarczy ci, że już jesteś niesamowicie bezczelny? – krzyknęła dotychczas milcząca Mah. - Musiałeś jeszcze to mówić, żeby ją dobić?!

Wszyscy, prócz mnie spojrzeli na nią z zaskoczeniem.

– Powiedziała pchła do słonia! Hahahaha! Żartujesz sobie, tak, Mahdilio? Bądź cicho, albo pożałujesz!

– I ja mam się ciebie bać? Baka!*

– Nie słyszałaś, co powiedziałem? Bądź…

– Damare!*2

– Co?

– Zamknij się!

– Mah, może lepiej...

– Spokojnie, E! – przerwała mi. – Nie znasz mnie? – puściła mi oczko.

Racja, jej się nigdy nic nie dzieje. Jest najbardziej szaloną i odważną dziewczyną, jaką znam! Nawet najlepsi bokserzy i gangsterzy się jej boją! Jest niesamowita!

– Ja mam się zamknąć?

– Głuchy jesteś, czy co?

Powraca kłótliwa Mahdilia. Ona zawsze musi postawić na swoje.

– Ja nie, ale ty chyba tak! W twoim życiu nadszedł czas na duże zmiany i masz jeszcze czelność tam mi pyskować?!

– Kto tu mówi o bezczelności i pyskowaniu! Tak przy okazji, to dziękuję ci. Dzięki tobie wiem, że moi bracia żyją i wiem, gdzie są. Gdybyś mi tego nie powiedział, nigdy bym się tego nie dowiedziała!

Odnalazła swoich braci? Dzięki niemu? Skąd on wiedział, gdzie oni są?

– A to jeszcze nie wszystko! Przyprowadziłeś mnie tutaj, do miejsca, w którym są moja najlepsza przyjaciółka, z którym lata się nie widziałam i oni! Dowiedziałam się również, że nie jestem człowiekiem, tylko smoczycą i to też ty mi powiedziałeś! Mimo tego, że mnie dziwacznie porwałeś, teleportowałeś, czy co tam zrobiłeś, dziękuję, że dzięki tobie tu jestem!

– Nie ma, za co. W takim razie, powodzenia w przywyknięciu do nowego życia, wasza smoczość!

– A dziękuję, na pewno przywyknę!

Powodzenia…

– Zobaczymy, co powiedz jutro.

– Czy nikt nie zauważył – zaczął Nevra – że na zewnątrz nikogo nie ma?

– Co? – Ezarel zmarszczył brwi.

– Nikt ani nie wszedł, ani nie wyszedł ze środka. Wszędzie jest pusto!

– Jak to? – odezwała się fenghuang.

Usłyszałam chichot Molocha.

– Coś ty zrobił? – zapytała go Melyem.

– Nie musicie się martwić, że ktoś będzie się nas bał. Nikt, poza wami nie będzie wiedział, co tu się wydarzyło.

– Wymazałeś im pamięć?! – krzyknęła Huang Hua.

– Gdybym miał wymazać im pamięć, musiałbym to zrobić później, a tutaj nie byłoby tak pusto!

– Czy ty chcesz powiedzieć – zaczęła Mel – że zatrzymałeś czas?

Potaknął z uśmiechem.

– Masz natychmiast przybrać ludzką postać i przywrócić czas!

– Zatrzymał czas? – powtórzyłam zaskoczona.

– Tak.

– Jak to zrobił? – zapytała fenghuang.

– Istnieje zaklęcie, które zatrzymuje czas – wyjaśniła Merket.

– Jest zakazane – dodała moja siostra.

– Zakazane? – odezwała się kitsune. – To co ci strzeliło do głowy, żeby go używać?! – warknęła na Molocha.

– Żądza władzy strzeliła mu do głowy! – powiedziała fioletowooka. – Używa samych zakazanych zaklęć i eliksirów, takich jak eliksir przyćmienia!

– Co mi strzeliło do głowy? A co strzeliło szanownej Lśniącej Straży? Mnemosyne jest tak samo zakazane, jak eliksir przyćmienia!

Skąd on o tym wie?!

Dlaczego musiał mówić o tym przy mnie?

Powróciły do mnie złe wspomnienia.

– Mamo? Co się stało? – Merket podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.

Poczułam wtedy coś dziwnego. Jakby ta dziewczyna była częścią mnie, kimś niezwykle ważnym dla mojego życia.

Ciekawe, czy ona też się tak czuje?

Coraz bardziej wierzę, że ona naprawdę jest moją córką. Poza tym, nasze podobieństwo nie może być przypadkowe, a moje przeczucia względem niej i to, jak się czuję w jej obecności, dowodzi temu!

– Nic mi nie jest. Po prostu… Powróciły złe wspomnienia… - uśmiechnęłam się spokojnie.

– Złe wspomnienie z Mnemosyne? – uniosła brwi.

Melyem spojrzała na mnie pytająco. Ona nie ma pojęcia o tym, co się stało i na pewno chciałaby wiedzieć. Powinnam jej o tym powiedzieć, ale jak na to zareaguje?

Chciała o coś zapytać, już nawet otwierała usta, gdy ktoś wyszedł ze środka Kwatery. Po nim wychodziło coraz więcej osób.

Wygląda na to, że Moloch przywrócił czas, a my nie możemy przez to rozmawiać na zewnątrz.

Przypomniałam sobie, że tylko Merket wygląda, jak człowiek, a jej ojciec nadal się w formie Aengel. Spojrzałam na niego szybko. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że on również przybrał ludzką postać.

– Musimy szybko iść do Kryształowej Sali – zaczęła Huang Hua – zanim ktoś zauważy was i tą dziewczynę! – wskazała na Mah.

– Jestem Mahdilia.

– Później się sobie przedstawicie, teraz musimy stąd iść! – nakazał wampir.

– A co w tym złego, że tu rozmawiamy?

– Nowi rekruci, z którymi dyskutujemy tutaj, zamiast w Kryształowej Sali, gdzie to zwykle robimy, a wśród nich jest dziewczyna w dziwnych ubraniach z dziwnym wzorek na bluzce. To jest dziwne!

– To nie są dziwne ubrania, tylko modne i w moim stylu! A ten wzór, to japoński napis!

Od kiedy ona przejmuje się modą? Zawsze wszystko robiła i ubierała się po swojemu.

– Jakie?

– Później będziecie ze sobą flirtować, a poza tym, nie kłóć się z przedstawicielką smoczej rasy! – przerwał im Ezarel.

– FLIROTWAĆ?! – wrzasnęła Mah, zwracając tym na siebie uwagę kilku przechodniów.

– Zapomniałeś wspomnieć, że jest jeszcze bardzo odważną, rozdartą i piękną przyjaciółką Córki Wyroczni.

– Ja ci zaraz dam rozdartą! Za odważną arigatō*3,  ale piękną mnie nie nazywaj!

– Arigatō?

– Czyli dziękuję.

– Nie ma, za co. Dlaczego nie chcesz, żebym nazywał cię piękną?

– Bo nie lubię takich komplementów od takich typków, jak ty!

– Chodźmy już, Mah! – złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą w kierunku wejścia.

Nevra chciał jeszcze cos powiedzieć, ale Ezarel i Valkyon zrobili z nim to samo, co ja z moją przyjaciółką, a Miiko kazała mu być cicho i nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, co potraktował, jak obelgę, zważając na to, że kilka dziewczyn oglądało się za nim, a on lubi być w centrum uwagi.

Ruszyliśmy do Kryształowej Sali. Po drodze paru faery przyglądało nam się ze zdziwieniem. Staraliśmy się zasłaniać Mah, Merket i Molocha, co bardzo śmieszyło ojca mojej córki.

Przed wejściem do Kryształowej Sali, Melyem, Miiko i Huang Hua nakazały, żebyśmy ja i Mah poszły do mojego pokoju i tam odpoczęły i porozmawiały, a oni wszystko przedyskutują.

Poszłyśmy do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i wpuściłam białowłosą, jako pierwszą.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tym, co się dzisiaj stało.

Moja przyjaciółka rozglądała się po pomieszczeniu ze zdziwieniem. Pewnie dlatego, że pokój nie jest urządzony w moim stylu.

Po chwili zauważyła mojego chowańca.

– Kawaī!*4 - krzyknęła i kucnęła przy nim, czym go przestraszyła.

Mój pupil szybko ją polubił. Zaczęła go głaskać.

– Jak się wabi? – spytała, gdy się do niej łasił.

– Ay.*5

– Śliczne imię! Mogłoby być Tsuki*6, ale niech ci będzie.

– Tsuki, to po japońsku Księżyc, tak?

– Hai!*7

– A skąd wiedziałaś, co znaczy ay i w jakim to jest języku?

– To po turecku Księżyc, a ty jesteś bardzo zafascynowana i zainteresowana Srebrnym Globem i ogólnie kosmosem i wiesz, jak powiedzieć to słowo w sześćdziesięciu językach. Czy więcej?

– Coś około.

Przez chwilę głaskała Ay, a potem spojrzała na mnie zatroskana.

– A ty jak się czujesz?

Wstała i usiadła obok mnie.

– W miarę.

– Dowiedziałaś się, że masz córkę, o której nie wiedziałaś i która jakimś trafem ma ponad sześćset lat, ponownie spotykasz się ze swoją najlepszą przyjaciółką, z którą się ponad dekadę nie widziałaś i okazuje się, że ona wcale nie jest człowiekiem. A na dokładkę, podobno masz siostrę, o której tez pojęcia nie miałaś!

– Już chyba nic mnie nie zdziwi – pokręciłam głową.

– Widzę. Ale może jeszcze coś się znajdzie, co by cię zaskoczyło.

– Na przykład?

– Nie wiem. Ty naprawdę masz siostrę?

– Mam. To ta brunetka ze szkarłatnymi oczami. Jest kochana!

– Starsza, czy młodsza?

– Starsza.

– O ile?

– Czternaście lat.

Ile?!

– Czternaście – powtórzyłam rozbawiona.

– Ona ma trzydzieści siedem lat?! Nie wygląda na tyle!

– Pudło! Zgaduj dalej!

– Jest od ciebie czternaście lat starsza, a ty masz dwadzieścia trzy, czyli ona ma trzydzieści siedem.

To są lata, które spędziłam ponownie na Ziemi. Naprawdę jestem trochę starsza.

– To ile ty masz lat? – zmarszczyła brwi.

– Sześćset osiemdziesiąt cztery.

ILE?!

– Wiesz, z czego teraz się cieszę?

– Z czego?

– Że jeszcze przez ciebie nie ogłuchłam.

– To dobrze! Dzięki temu masz ten zaszczyt i słuchasz mojego pięknego głosu! – uśmiechnęła się.

– Och, jakże wielkiego zaszczytu dostępuję, o wielka Mahdilio! – schyliłam się, kłaniając się jej.

– A jak! No, a czemu ten czarny idiota nazywał cię Księżniczką?

– Bo nią jestem.

Szybko zatkałam uszy, wiedząc, że Mah zaraz wrzaśnie na całą Kwaterę.

CO?!

– Jestem Księżniczką jego rasy.

– Co, co, co, co, co, co, co?!       

– Ech…

Wytłumaczyłam jej wszystko. Przez większość jej reakcji prawie straciłam słuch, mimo że cały czas miałam zatkane uszy.

Zapytała mnie również, dlaczego Moloch jest zdrajcą. To też jej wytłumaczyłam i od razu ostrzegłam, żeby go nie atakowała, bo mimo wszystko, on, jako Aengel, jest od niej silniejszy.

– No, kochana! Ulala! Jesteś Wielką Księżniczką! Ale nie muszę ci się kłaniać, nie?

– Nie jestem Wielką Księżniczką. I nie kłaniaj mi się.

– Jesteś! A Melyem ma sześćset dziewięćdziesiąt osiem lat, tak?

– Tak.

– To ty jesteś starsza nawet od mojej prababci! Nie pomyślałabym…

– Mah… - zachichotałam.

Ona ma taki dar, że zawsze rozśmiesza wszystkich naokoło, a zwłaszcza mnie.

– Co znaczy ten napis na twojej bluzce?

– Doragon, po japońsku „smok”.

– Pasuje idealnie do smoczycy i smoczej wojowniczki!

– A jak!

– Mówiłaś, że Moloch powiedział ci, gdzie są twoi bracia – przypomniałam sobie.

– To prawda. Nie wiem, skąd to wie, bo się idiota teleportował, gdy go o to zapytałam, ale wiedział i mi powiedział.

– No to, gdzie są?

– Tutaj, w Kwaterze Głównej! Chyba są twoimi przyjaciółmi, ale nie jestem pewna. Jednego z nich już widziałam na zewnątrz.

– Naprawdę? Jak się nazywają?

– Valkyon i Lance.



____________________________________________________



  • baka – jap. głupi, idiota
  • 2damare – jap. zamknij się
  • 3arigatō – jap. dzięki
  • 4kawaī – jap. słodki
  • 5ay – tr. Księżyc
  • 6tsuki – jap. księżyc
  • 7hai – jap. tak