Eldarya Wiki
Advertisement
Eldarya Wiki

Trochę mi to zajmie, więc jak zwykle wkleję linka do francuskiego bloga: http://solutioneldarya.eklablog.com/episode-16-c29361902

Gdyby ktoś nie czytał moich wcześniejszych tłumaczeń, to już mówię, że gwiazdki zastępuję ^, bo na wikii gwiazdki są elementem kodu do zmieniania wyglądu tekstu. Poza tym, nie wszystko brzmi ładnie po polsku i tłumaczę zbyt dosłownie, wiem. Jeśli chodzi o moje dopiski, to albo będą to wyjaśnienia oznaczone ^, albo [moje wyjaśnienia]. Z kolei myśli Gardienne są jak w grze: (Myśli Gardienne). Wpisuje tłumaczenie, przechodząc odcinek dla siebie, więc pojawia się wtedy, gdy mam czas i ochotę grać. Jeśli w połowie pisania zorientuję się, że notorycznie popełniałam jakiś błąd, piszę o tym tu, na samym początku posta, bo nie chce mi się tyle tekstu przeglądać dla poprawiania szczegółów... (Rzeczy typu Balenvi zamiast Balenvii w tłumaczeniu odc. 12) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i ten tekst jakoś się wam przyda ^^

Kolorki: przy wyborach będę zaznaczać danym kolorem odpowiedź i jej następstwa, a takie "systemowe": Ez - zielony, Nevra - fiolet, Valkyon - czerwony, Leiftan - żółty.

Odcinek zaczyna się komunikatem w białej ramce na czarym tle:

^W poprzednich odcinkach Eldaryi^

A. (Obejrzeć streszczenie poprzednich odcinków)

B. (Nie oglądać strzeszczenia poprzednich odcinków)

[Jako że dosłownie 3 minuty temu skończyłam odc. 15, daję opcję B. Zaczynamy tam, gdzie skończyliśmy, czyli w Sali Kryształu]

G: (Wszystkie te zmiany wewnątrz K.G. nie są złe, wręcz przeciwnie. Dzięki Huang Hua, wiem dokładnie, co muszę zrobić, by stać się kimś tutaj.)

G: (Istnieje niedawny rozdział mojego życia w Eldaryi, pozostawiony w napięciu, i chciałabym położyć mu kres jak najszybciej.)

G: (Balenvia...)

G: (Czekałam cierpliwie aż Huang Hua skończy mówić o swoich zmianach, by im wyłożyć mój pomysł. Miiko wyraziła chęć, bym wyszła, ale moja ukochana^ fenghuang powiedziała jej, że wolałaby świadka z zewnątrz dla swoich działań. Zatem zostałam.)

^"uwielbiana" głupio brzmi

G: (Tupnęłam ze zniecierpliwienia na myśl o rozmawianiu z nimi o tym wszystkim.)

H: Wreszcie, chciałabym, żebyś zapytała tę błyskotliwą, młodą kobietę, czy życzy sobie zostać członkiem Lśniącej.

H: Po wszystkim, co mogłam o niej usłyszeć, myślę, że będzie doskonałym elementem waszego zespołu.

M: Zgadzam się z tobą. Ewelein z czasem okazała się niezbędna, a jej kompetencje uratowały nasze położenie nie raz! Miałam zamiar zaproponować jej ten awans, ale ona widocznie dobrze odnajduje się tam, gdzie jest aktualnie. Być częścią Lśniącej nie jest w jej priorytetach, ale nie tracę nadziei i będę kontynuować swoje wysiłki, by ją przekonać.

G: Wreszcie dobra decyzja!

H: Ha ha. Punkt dla niej.

M: Hmm...

H: Co do szczegółów, zobaczymy później, zgoda?

M: To mi odpowiada!

M: Ktoś chce coś dodać?

G: Tak, miałabym jedną rzecz do dorzucenia.

M: Słucham cię.

G: Domyślam się, że przypominasz sobie o misji w Balenvii?

M: Jak mogłabym ją zapomnieć?

G: Chciałabym tam wrócić, by rozwiązać konflikt, który poróżnił mykonidów z mieszkańcami wioski.

G: (A jak ona zamierza odesłać mnie spacerować tym razem?) [Gardzia ma wątpliwości, czy nie zostanie spławiona]

M: Całkowicie się z tobą zgadzam.

A. (Zobaczywszy spojrzenie Miiko, moja ekscytacja się ulotniła.) Domyślam się, że jest w tym ale... //

B. Ha? Nie krzyczysz? //

C. Ale skoro to jestem ja, to będzie nie? //

Po A:

M: Tak...

M: Dlaczegóż bym krzyczała? To, co mówisz, jest słuszne. Jednakże...

M: Nie możemy nic zrobić na tę chwilę. Jak to powiedziałaś, nie mamy "prawa interweniować bez prośby z ich strony". Ale, domyślam się, że nie odpuścisz sprawy, jeśli powiem ci po prostu "nie".

G: Nie wchodzi w rachubę.

M: Ok, pozwól mi rozważyć to w kilka chwil.

M: Bierzesz mnie trochę z zaskoczenia. Nie spodziewałam się takiej prośby.

G: (Podrapała się po czole, jest w pełnym zamyśleniu. Po kilku minutach, poprosiła Huang Hua i chłopców, by zbliżyli się do niej, a oni wymienili kilka szeptów^...)

^dosłownie "zrobili kilka niskich mas" XD całe to wyrażenie oznacza mówienie tak, by ktoś inny nie słyszał, więc zamieniłam na szepty

G: (Na szczęście Huang Hua uczestniczy w dyskusji, w przeciwnym razie, to nie obwieszczaszałoby niczego dobrego.)

G: (Zajęło im trochę czasu, by to rozważyć, swoją drogą...)

A. (Porozmawiać z Kero.)

B. (Porozmawiać z Ykhar.)

K: Hmmm...

G: Wciąż jesteś wściekły?

K: Tak... obecność Huang Hua, niemniej, mnie uspokaja.

G: Mnie również, K.G. będzie wreszcie mogła obrać kierunek godny szacunku i sensowny.

K: Mam nadzieję, ale to zdecydowanie będzie beze mnie.

G: Co?!

Y: No cóż, co za tornado, ta Huang Hua...

G: Tak, gdy ona się wścieknie, nie udaje.

Y: To prawda. Jestem pod dużym wrażeniem sposobu, w jaki kieruje sprawami. Nawet jeśli...

G: Nawet jeśli?

Y: Martwię się trochę o Miiko. To nie jest łatwe, musieć kwestionować siebie, zwłaszcza po podobnym kazaniu... zwłaszcza pochodzącym od Huang Hua. Jak o tym wiesz, są bardzo zaprzyjaźnione... Więc bardziej niż konfrontacja polityczna, jest to kłótnia dwóch przyjaciółek. Domyślam się, że musiała zostać dotknięta osobiście przez te słowa. To mnie naprawdę za nią smuci.

G: Ty nigdy nie kłócisz się z Miiko, ty?

Y: Oh tak! Ale to nigdy nie jest bardzo poważne.

M: Gardienne, podjęliśmy decyzję.

G: (Ah! Przestraszyła mnie!) Tak! Słucham cię.

M: Nie możemy przystać na twoją prośbę...

G: (Super... cały ten czas stracony dla tego.)

M: ...przynajmniej na tę chwilę. Jednakże, proponujemy ci spróbować nas przekonać.

G: Wasz przekonać?!

M: Tak. Jeśli naprawdę chcesz rozwiązać ten konflikt, zatem przekonaj nas.

A. Z grubsza, prosicie mnie, żeby wykonać całą pracę na waszym miejscu? -5

B. Ale skoro nawet wy, wy nie znaleźliście żadnego rozwiązania, jak mogłabym to [zrobić] ja? +5

C. Nie rozumiem... //

M: Zaskocz nas!

[Po C po prostu od razu mówi Hua, po B jest tylko jedna wypowiedź więcej]

H: Tym, co Miiko próbuje ci powiedzieć, jest to, że z ich strony, rozważyli sytuację i nie mają żadnego rozwiązania/wyjścia, by rozwiązać problem. Ykhar, jeśli chcesz...

G: (Dała znak Ykhar, by przejęła pałeczkę.)

Y: Euh!!! Tak, faktycznie, z Kero... my... przestudiowaliśmy astronomiczną ilość scenariuszy, ale one wszystkie doprowadziły nas do bezpośredniej konfrontacji z Balenvianami. [czy jak się ich odmienia XD]

Y: Rozważyliśmy również skontaktowanie się z mykonidami, by oni wezwali nas na pomoc... Niestety, zatrucie jest zbyt istotnym ryzykiem.

G: W porządku...

M: Oczywiście, masz prawo zrobić wszystkie konieczne poszukiwania, a więc by prosić o rady i pomoc nieważne kogo. Z drugiej strony... Dajemy ci 72 godziny, ani jednej więcej.

M: Po tym okresie, będzie trzeba, żebyś przyznała się do przegranej i żebyśmy my czekali aż jedna z dwóch stron dotarła do nas zawrzeć umowę, by interweniować. Potraktuj to jako wyzwanie.

A. To nie gra, Miiko... Nie możesz odłożyć tego dramatu na bok, bo nikt nie prosi cię o pomoc. -5

B. Nie uważam tego za bardzo sprawiedliwe dla tych dwóch narodów, ale przynajmniej to nie jest definitywne nie. +5

C. Licz na mnie, że uda się to zrobić z polotem! +10 [choć zmieniłabym na "z podniesioną głową]

Po C:

G: Nie porzucę tych dwóch narodów.

M: Super, mam nadzieję, że twoja motywacja pomoże ci poprowadzić twój plan na dobre.

H: Zatem doskonale! Może zapał Feniksa doprowadzić twoje serce i duszę do rozwiązania.

M: Mimo wszystkiego, co możesz myśleć, Gardienne, mam szczerą nadzieję, że znajdziesz sposób, by ruszyć im na pomoc.

G: (Ouah! Miiko naprawdę wygląda na szczerą ten jeden raz... a jej słowa nałożyły na mnie trochę presji.)

M: Myślę, że to czas, by zamknąć to spotkanie. Tylko czy jedno spośród was ma coś do dodania?

G: Z mojej strony nic.

Ez: Też nie, jeśli to nie "powodzenia". Jeśli potrzebujesz rad, nie wahaj się.

Nevra: Zamierzałem powiedzieć to samo.

Val: Dołączam do zdania moich kolegów.

K: ...

Y: Możesz na mnie liczyć.

Leif: Na mnie tak samo.

H: Nie nakładaj na siebie zbytnio presji, również. Jestem pewna, że możesz do tego dojść!

G: Dziękuję wszystkim. (Kero naprawdę wygląda na zdenerwowanego, nie mówi nic, ale dobrze wyczuwam cały gniew, który emanuje od niego.)

G: (Podczas gdy inni wychodzili jeden po drugim, gdy Miiko oddaliła się od nas wszystkich, zobaczyłam, że Kero zostaje twarzą do niej z zaciśniętą pięścią. To nie wróży niczego dobrego...)

G: (Kiedy wyjdzie, zapytam go, czy wszystko jest w porządku. Czekając, muszę pracować nad moim planem, jeśli chcę wszystkich uratować.)

1. Un gros poids pèse maintenant sur tes épaules. Réfléchis à une solution pour la présenter à Miiko. Rends-toi dans ta chambre. (Wielki ciężar ciąży teraz na twoich barkach. Rozważ rozwiązanie, by przedstawić je Miiko. Udaj się do swojego pokoju.)

G: (Moja mała^, myślę, że masz chleb na desce!^ Zaczęłam mówić podniesionym głosem, by pomóc sobie lepiej to przemyśleć.)

^1.po francusku jest "duża" ^2. mieć zadanie do wykonania - chleb czeka, aż się go pokroi

G: Podsumujmy. Z jednej strony, mamy Balenvię...

G: Odmówili, byśmy interweniowali i nie możemy zatem nic zrobić z powodu umów zawartych w przeszłości.

G: Z innej, mamy Mykonidów...

G: W następstwie śmierci Louce, zamurowali/zagrodzili wejście do swojej groty.

G: Domyślam się, że Balenvianie odmówią wszelkiej komunikacji z nami... Chyba że spróbuję skierować się bezpośrednio do Haglae. Wydawała mi się dość mądra i sądzę, że chciałaby zobaczyć, jak ten konflikt kończy się jak najszybciej.

G: W sumie, będzie trzeba, żebyśmy skontaktowali się z Haglae!

G: Hmm... po zastanowieniu, to wydaje mi się zbyt łatwe. Domyślam się, że już próbowali nawiązać kontakty z nią.

[Pojawia się zeszyt z napisem "- Skontaktować się z Haglae."]

G: (Zanotowałam ten pomysł w moim zeszycie, trzeba żebym sprawdziła u Ykhar, jakie kontakty oni mieli z Balenvią od tego dramatu.)

G: W przeciwnym razie, moglibyśmy interweniować na siłę, a to pociągnie za sobą ich reakcję...

[Zeszyt]

Skontaktować się z Haglae.

- Interwencja bezpośrednia: duże ryzyko strat w ludziach.

G: Hmm... nie, zły pomysł. Byłyby tu na pewno straty, czy to będzie ze strony Balenvian, czy z naszej.

G: Albo więc... trzeba by znaleźć sposób, by skontaktować się z mykonidami...

[Zeszyt]

Skontaktować się z Haglae.

- Interwencja bezpośrednia: duże ryzyko strat w ludziach.

- Skontaktować się z Mykonidami: potrzebne komunikowanie się. Jak?

G: A do tego, dotrzeć do przeniknięcia w groty...

G: Może być, że używając chowańca, to by zadziałało?

A. Zastanawiam się, czy byłby wrażliwy na truciznę mykonid. [niesprawdzone]

B. Nie, nie mogę podjąć ryzyka zatrucia bestii, która o nic się nie prosiła. //

[Zeszyt]

Skontaktować się z Haglae.

- Interwencja bezpośrednia: duże ryzyko strat w ludziach.

- Skontaktować się z Mykonidami: potrzebne komunikowanie się. Jak?

- Wejście do grot: chowaniec?

- Ryzyko zatrucia.

G: W każdym razie, mam potrzebę znaleźć wejście, to podstawowe jest zagrodzone i prawdopodobnie doglądane przez Balenvian.

[Zeszyt]

Skontaktować się z Haglae.

- Interwencja bezpośrednia: duże ryzyko strat w ludziach.

- Skontaktować się z Mykonidami: potrzebne komunikowanie się. Jak?

- Wejście do grot: chowaniec?

- Ryzyko zatrucia.

- Wejście do znalezienia. Sprawdzić dozór głównego wejścia.

Przez kilka godzin pracowałam nad swoim projektem. Byłam tak zanurzona w tej nowej misji, że zupełnie zapomniałam o tej, którą zaakceptowałam wcześniej tego dnia.

Wtedy, gdy mnie wezwali, zrozumiałam, że zobowiązanie wobec nich... było NAPRAWDĘ poważne.

[Nagle znajdujemy się na targu, rozmawiając z rudym kotem]

P: Wiesz Gardienne, u nas, Purrekos, mamy tylko jedno słowo. Zaakceptowałaś misję, którą ci powierzyliśmy i nie zrealizowałaś jej.

G: Wiem, Purral, i to niewybaczalne. Byłam w czasie wykonywania jej, kiedy wpadłam na Feng Zifu, on powiedział mi, bym poszła z nim i...

P: Nie zgrywaj niewinnej. To obraza dla mojej inteligencji i to, to mnie wprawia w zły nastrój.

G: Jest mi naprawdę, naprawdę przykro i błagam cię o przyjęcie moich przeprosin.

G: Chciałabym móc wypełnić misję, którą mi powierzyłeś, ale Miiko dała mi 72 godziny, by rozwiązać konflikt... Obawiam się nie móc dotrzymać mojego słowa.

P: Jestem naprawdę bardzo rozczarowany.

A. Czy jest coś, co mogę zrobić, by uzyskać twoje przebaczenie? //

B. (Bądź rozczarowany, jak bardzo chcesz, mój kokosie, ta misja jest znacznie ważniejsza niż twoja mała zbiórka.) -10

C. (Zrobiłam smutną minkę, by go udobruchać.) Długo będziesz mnie za to winić? //

P: Kup mi tę sakiewkę, nie jest droga.

G: Ile?

P: 1 milion.

G: Purral! Nie nadużywaj sobie!!!

P: Próbowałem.

P: Oh, błagam cię, nie rób mi tych oczu... Ja...

G: Pu...rral... (Kontynuowałam swoje dąsy.)

P: Ok, jesteś rozgrzeszona. Ale uprzedzam cię, to ostatni raz, gdy o mnie zapominasz.

G: Obiecuję!

G: Wybaczysz mi, Purral, ale muszę już iść.

P: Leć, pusta głowo. [Odp. C też do tego wyboru nas doprowadza]

A. Do później, piękny rudzielcu <3 //

B. Do później Purral!

Po A:

P: Zatem tobie...

G: (Natychmiast odeszłam w kierunku pokoju. Naprawdę muszę unikać tracenia więcej czasu... Nie mam przed sobą [całego] życia, by poprowadzić na dobre ten projekt!)

2. Retourne vite dans ta chambre ! (Wróć szybko do swojego pokoju!)

[Sala drzwi]

?: Uwaga!

?: Bum!

G: P-przepraszam!!!

Ew: To ja, jestem trochę pod presją!

G: Ha, coś ważnego?

Ew: Nic o tym nie wiem. Miiko mnie wezwała i muszę tam iść natychmiast.

G: Co za dzień!

Ew: Trzeba wierzyć, że tak. Aha! A ty Gardienne... Jutro, 8:00, mogłabyś przyjść do przychodni?

G: Tak, dlaczego?

Ew: Twój bilans. Nie zapomniałaś?

A. Euh... mówiłaś mi o tym? -5

B. Nie, czekałam tylko, aż mi o tym znów powiesz! +5

Ew: Super, ja lecę!

Ew: Bądź na czczo, dziękuję!

[Dalej do pokoju nikt nas nie zaczepia.]

G: (Dobra, znów się zaczęło...)

G: (Zobaczmy ponownie wszystkie moje notatki.)

[Znów się pojawia zeszyt.]

G: (Przewróciłam stronę, mamy tony notatek... Pięknie rozważałam plan skuteczny i konkretny, nie wiem, gdzie włożyć głowę.) [u nas w co włożyć ręce]

[Pojawia się karteczka]

- Balenvia / Mykonidzi

- Serce konfliktu --> Śmierć Louce? Trucizna Mykonid?

G: (Jest tyle rzeczy do przemyślenia. Nie potrafię zorganizować moich pomysłów.)

G: (Myślę, że potrzebuję pomocy.)

G: (Powinnam poprosić o rady Huang Hua.)

3. Demande des conseils à Huang Hua pour ton plan. (Poproś Huang Hua o rady dla twojego planu.)

[Ja wpadłam na Alajeę w prostym korytarzu.]

A. Allie! Jak się masz? +5

B. Alajea, jak się masz? //

Po A:

A: Super dobrze, a ty?!

G: Znacznie lepiej. Mieć możliwość opróżnienia swojej torby naprawdę dobrze mi zrobiła.

A: Domyślam się, to musiało ci ciążyć przez pewien czas, nie?

G: Tak.

A: Jest mi naprawdę przykro, że nie byłam zbyt dostępna dla ciebie w ciągu ostatnich dni, ale spędzam cały swój wolny czas z Colaią.

G: To normalne, naciesz^ się swoją siostrą, teraz, gdy tu jest.

^było "korzystaj ze swojej siostry", ale to nie brzmi najlepiej XD

A: Naprawdę trzeba, żebyśmy znalazły chwilę dla siebie, by porozmawiać. Dowiedziałam się, że dyskutowałaś z nim, mam potrzebę poznać wszystkie szczegóły!!!

G: Ha... Krzyczałam, płakałam... To było bardzo chlubne.

A: Chluba nie ma nic wspólnego z wyrażaniem swoich emocji. To ich decyzja jest tym, co nie było zbyt chlubne.

A: Ty, ty byłaś super silna w czasie całej tej próby. [chodzi o życiową próbę; złe doświadczenia]

G: D-dziękuję...

A: Wreszcie, nie mów mi o tym nic więcej. Jeśli Karenn dowie się, że powiedziałaś coś jeszcze mi, a nie jej, jeszcze na mnie nakrzyczy. Jeszcze nie zniosła twojego ex.

G: Rho, Karenn... Przesadza. (Podniosłam oczy ku niebu.)

A: To dlatego ją lubimy.

A: Ups! Muszę lecieć, mam spotkanie/randkę z Sonze.

G: Oh, to teraz to się precyzuje między wami dwojgiem.

A: Trochę, tak...

G: Nie jestem jedyną, która będzie miała coś do powiedzenia, zatem!

A: Hihi. Do później <3

[W schronisku znalazłam Ykhar.]

Y: Kero, nie! Zabraniam ci!!!

K: Ale za kogo ty się masz? Nie masz jak zabronić mi czegokolwiek.

G: (Wygląda na to, że gotuje się między nimi.)

Y: Kero, błagam cię, nie rób tego... nie zostawiaj mnie samej...

K: To nie jest przeciwko tobie, Ykhar, wiesz o tym. To przeciw nim! Przeciw potwornościom, które są zdolni zrobić!

K: Nie mogę zostać tutaj, podczas gdy oni brukają nasze wartości.

Y: Zatem pomóż mi zmienić to wszystko... proszę cię, nie odchodź!!!

K: Podjąłem swoją decyzję.

Y: Co zamierzasz zrobić w razie odejścia? Wrócić do swoich? Czy muszę przypominać ci sposób, w jaki cię traktowali? I sposób, w jaki Straż, ona... cię przyjęła?! Zatem proszę cię, daj im ostatnią szansę!

K: Nie, mijają miesiące, gdy próbujemy popchnąć naprzód to wszystko i po co? Żeby zatruwali życie innym?

Y: K-Kero...

G: (Widziałam, jak Kero odchodzi w furii, a Ykhar za nim podąża.)

[Ogród muzyki]

G: (Ah, to Ykhar, lepiej zapytam ją o to, co stało się z Kero.)

G: Hej, przeszkadzam ci?

Y: Tak, nie... ^westchnienie^

A. Coś jest nie tak? //

B. Co stało się z Kero? Widziałam was, jak kłóciliście się przed chwilą. //

Y: Nie, ze mną nie, ale...

G: Kero? Widziałam waszą dyskusję przed chwilą.

Y: Tak...

[Po B przechodzimy od razu do tego, do czego po A dochodzimy później...]

Y: Rozważa opuszczenie Straży Eel. Już wysłał swoją rezygnację z Lśniącej Straży.

G: Ah tak? A dlaczego?

Y: Nie popiera tego, co ci zrobili z tym napojem...

Y: Kero jest kimś bardzo wyniosłym w swoich wartościach i nie chcę być powiązany z tym rodzajem czynów.

A. Rozumiem... myślę, że zrobiłabym to samo. //

B. Ale, ta historia dotyczy jednak tylko mnie! //

Po B:

Y: To prawda, ale to dotknęło go ogromnie. Myślę, że on bardzo troszczy się o ciebie.

G: On bardzo troszczy się o wszystkich.

Y: Właśnie, ha ha.

Y: Ta sytuacja mnie zirytowała, nie wyobrażasz sobie, do jakiego stopnia. Wciąż mam nadzieję, że pewne rzeczy się zmienią i się poprawią... Nie chcę, żeby Kero stąd odszedł.

G: Pójdę z nim o tym porozmawiać, jeśli chcesz. Ja również nie mam ochoty, by nas opuścił.

Y: Oh dziękuję!

G: Spróbuję przemówić mu do rozsądku, ale niczego ci nie obiecuję.

G: (Odeszła. Z mojej strony, mogę zrozumieć powody, które popchnęły Kero, by chcieć odejść i trochę tego chcę... Może odejść, jeśli tego chce, on.)

G: (Ale egoistycznie, nie mam ochoty stracić jednego z moich sojuszników wewnątrz K.G...)

4. Dès que tu le pourras, discute avec Kero et tente de le raisonner. Toi non plus, tu n’as pas du tout envie qu’il quitte le Q.G. (Na ile możesz, dyskutuj z Kero i spróbuj przemówić mu do rozsądku. Tu również wcale nie chcesz, żeby odszedł z K.G.)

[Pokręciłam się i w alei łuków wpadłam na Chrome]

C: Hej Gardienne. Masz dwie minutki?

G: Nie bardzo, chyba że bardzo szybkie.

C: Ok, to a propos Alajei.

A. Znalazłeś nowy dowcip? //

B. Nie chcesz jej trochę odpuścić? Jesteś uciążliwy wobec niej. -5

Po A:

C: Nie, to nie to, co myślisz...

G: Więc?

C: Nie jest taka, jak zwykle... minęła chwila, odkąd jest dziwaczna. Kiedy robię z niej żarty, odpowiada mi szybko, a teraz prawie mnie przelicytowała. (? to Chrome, to slang, nie jestem pewna)

C: Poza tym... widziałem jak przechodzi ze śmiechu w łzy i z łez do śmiechu już kilka razy. Nie rozumiem dlaczego. Ja... ja... ja się martwię.

G: (Chrome? Martwi się o Alajeę?!)

G: No cóż... wszystko, co mogę ci powiedzieć, to to, że ona miała silne emocje ostatnimi dniami...

C: Rozumiem. Ale ma się dobrze, swoją drogą?

G: Tak, ma się dobrze. W każdym razie, to urocze, widzieć, że martwisz się o nią.

C: Nigdy jej o tym nie mów, ok?!

G: Cisza i zaszyte usta! 

[Wiecie, o co chodzi... potocznie o milczeniu, jak sealed mouth w angielskim. No i nie znalazłam Kero (chyba się nie da), tylko Huang Hua w ogrodzie muzyki, jak w solucji.]

G: Huang Hua, wreszcie cię znalazłam! (Miałam wrażenie szukać jej przez godziny.)

H: Ah? Potrzebujesz czegoś?

G: Pracuję w pocie czoła^ nad tym planem, by zaprezentować go Miiko i naprawdę nie potrafię zorganizować swoich pomysłów... Myślę, że potrzebowałabym twojego doświadczenia i twoich wiadomości, by sobie pomóc.

^dosłownie "wyrywając nogi" czy jakoś tak

[Wybaczcie, miałam kilkudniową przerwę... siostrzeniec mnie okupował xD]

H: Z przyjemnością, pójdę tylko odłożyć dokumenty w bibliotece, podążysz za mną?

G: Ok!

5. Suis Huang Hua jusqu'à la bibliothèque. (Podążaj za Huang Hua aż do biblioteki.)

G: (Weszłyśmy do biblioteki, a Huang Hua użyła kluczy do Rezerwy^, żeby odłożyć dokumenty.)

^ta część biblioteki dla uprzywilejowanych, do której Gardzia też chwilowo miała dostęp i nie wiem, jak ją nazwali w polskiej wersji

H: Chodźmy do Stołówki, minęła 20, porozmawiamy o tym, jedząc. Wreszcie, jeśli zechcesz dzielić ze mną posiłek.

G: Tak, to mi nie przeszkadza. Ale czy ty nie wolisz zjeść kolacji z Miiko?

H: Może obejść się beze mnie przez jeden wieczór.

G: Do dzieła!

6. Suis Huang Hua jusqu'à la cantine. (Podążaj za Huang Hua aż do stołówki.)

G: (Jak się tego spodziewałam, nie uciekłam od morderczego wzroku Karuto. Byłam gotowa przyjąć jeszcze najbardziej srogą z jego min, ale widząc Huang Hua, trzymającą się mego boku, zaserwował mi normalny posiłek.)

K: ^szepcze^ Lepiej uwierz, że to WYŁĄCZNIE na ten wieczór, hę. Wielki Karuto niczego nie zapomniał!

G: (Jaki on jest pamiętliwy!)

G: (Usiadłyśmy przy stole we dwie. Są tu wszyscy, ale nikt nie śmie nam przeszkadzać.)

G: (Kilka osób skierowało pozdrowienia lub uśmiechy do Huang Hua, a ona odpowiadała na to z życzliwością.)

G: (Odkąd jest tutaj, mam wrażenie, że fala dobrego humoru ogarnęła delikatnie K.G.)

H: Cóż za dziwna osobistość z tego Karuto. Już myślałam, że nie zamierzał nigdy cię obsłużyć.

G: Jest trochę nieco rozgniewany na mnie przez to, co zrobiłyśmy z dziewczynami.

H: To było dość nieodpowiedzialne z waszej strony...

G: ... (Zwiesiłam głowę, nigdy nie pomyślałabym, że Huang Hua wygłosi mi kazanie.)

H: Ale mogę z łatwością zrozumieć, co was popchnęło, by to zrobić. Gdyby Lśniąca Straż nie postąpiła wobec ciebie, jak to zrobiła, domyślam się bez trudu, że taki pomysł nigdy nie przyszedłby ci do głowy.

G: Karuto nie miał nic wspólnego z tą historią, więc w pewnym sensie rozumiem, że mnie za to wini.

H: To pewne. Niemniej pójdę z nim porozmawiać.

G: Nie jesteś zobligowana, przyjmuję swoje błędy.

H: Nie robię tego dla ciebie. Nie chcę, żeby negatywne uczucia, a bardziej szczegółowo urazy rządziły tą instytucją. To nie tak pójdziemy naprzód.

G: To prawda, masz rację.

H: Zatem, zobaczmy twój plan. Wzięłaś notatki?

G: Tak! (Podałam jej mój zeszyt.)

H: Hmmm, są tu bardzo dobre rzeczy.

G: (Widziałam, jak otacza pewne słowa, skreślając inne... i dodając je również.)

H: Turysta?

G: Euh tak... Przez kilka minut pomyślałam sobie, że moglibyśmy zrobić to tak, jak gdybyśmy tylko przechodzili tamtędy i trzymać kciuki, by Balenvianie nic nie powiedzieli.

H: Żartujesz sobie? Ha ha! Balenvianie cię znają, zobaczmy! Nie mogłabyś przejść niezauważona i siłą rzeczy trzeba zakładać, że nie chcą cię znów widzieć w najbliższym czasie na swoich ziemiach... Niemniej, twój pomysł z infiltracją wygląda mi na dobry tor.

G: Tak myślisz? Pomyślałam sobie, że będziemy zdolni tego zrobić.

H: Wszystko zależy od tego, o których osobach myślisz.

G: Nie mam sprecyzowanych pomysłów w głowie. Myślałam zapytać o objaśnienia różnych szefów straży.

H: To bardzo dobrze. Posłuchaj, myślę, że naszym jedynym sposobem jest przeniknąć do mykonid, by nawiązać kontakt z nimi, jak to podkreśliłaś.

H: To, swoją drogą, jeden z planów rozważanych przez Straż. Jednakże, zostajemy skonfrontowani z ryzykiem zatrucia. Trzeba żebyś znalazła sposób, by to przeskoczyć, wszytko to znajdując ręce do pracy i techniczne sposoby przejazdu do Balenvii.

G: Tak, ale nie widzę, jak przedziwdziałać efektom trucizny. Jeśli wy nie znaleźliście niczego wystarczająco skutecznego, nie widzę, co ja mogę zrobić z mojego poziomu. [widzę=wiem w tym wypadku]

H: Być może jest rozwiązanie, o którym jeszcze nie pomyśleliśmy. Czerp z wiedzy, którą masz ze swojego świata, skoncentruj się na powyższym. A gdy znajdziesz, zajmij się rękoma do pracy i innymi aspektami twojego planu. Bo bez rozwiązania dla trucizny, reszta jest niewykonalna.

G: (Kontynuowałyśmy rozmowę o planie aż do końca posiłku. Huang Hua naprawdę dobrze mi doradziła i dzięki niej, od razu widzę to jaśniej.)

H: Nie pracuj zbyt późno nad projektem tego wieczoru, zgoda?

G: Nie, mam spotkanie w przychodni wcześnie jutro rano.

H: Doskonale. Życzę ci zatem dobrej nocy.

G: Tobie również!

G: (Poszłam odłożyć swoje nakrycie przed Karuto i miałam prawo do morderczego spojrzenia.)

A. (Zaproponować mu zmywanie naczyń, by załagodzić sprawę.) -5

B. (Powiedzieć mu do widzenia i poprosić o przebaczenie jeszcze raz.) +5

C. (Iść sobie stąd tak po prostu.) //

G: Karuto, pozwolisz mi pozmywać naczynia?

K: Słucham?!

G: Naprawdę chciałabym, żebyś wierzył mi, gdy mówię ci, że jest mi przykro. Zatem proponuję ci swoją pomoc.

K: Naprawdę myślisz, że pozwolę ci znów postawić stopę w mojej kuchni?!! Nie jesteście już tu mile widziane, ty i twoje koleżanki!!! Nie chcę was więcej widzieć!

G: (Poszedł szukać słynnego "zeszytu niepożądanych" i otworzył go na stronie, gdzie coś przypominającego moje imię było zapisane, pogrubione i otoczone kilka razy czerwonym atramentem.)

G: (Choć wiedziałam, że jest bardzo poważny i wściekły, nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu, zobaczywszy sposób, w jaki okaleczył moje imię.)

G: Careine? Kraume? (Musi mieć problemy z imionami, ha ha.)

G: Przepraszam i dziękuję za ten posiłek, to było pyszne.

K: Nie przyzwyczajaj się za bardzo, jutro będzie gulasz.

G: (Dalej, trzeba żebym trochę pospała.)

7. Retourne dans ta chambre. (Wróć do swojego pokoju.)

G: (W miejscu pójścia spać, harowałam na nowo nad planem.)

G: (Naprawdę chcę, żeby się udał. Z jednej strony, żeby im udowodnić, do czego jestem zdolna, ale również dla siebie samej.)

Na oko minęła północ, moje oczy zmęczone tym dniem poszukiwań wydały mi rozkaz, by iść spać.

Następnego dnia, obudziłam się o świcie. Ewelein dała mi spotkanie medyczne i nie miałam wcale ochoty go przegapić.

G: (Znając ją, mogłaby mnie wypatroszyć, gdybym zapomniała.)

?: Grblmblm.

G: (Jestem głodna!)

A. (Iść jeść.)

B. (Zaczekać trochę)

Po B:

G: (Myślę, że Ewelein prosiła mnie, by być na czczo...)

8. Rends-toi immédiatement à l'infirmerie. (Udaj się natychmiast do przychodni.)

G: Cześć Ewelein!

Ew: Oh dzień dobry. Ani minuty spóźnienia.

G: To najmniejsza ze spraw!

Ew: Zatem usiądź tutaj.

G: (Usiadłam na kanapie, gdzie Ewelein ma w zwyczaju osłuchiwać swoich pacjentów. W przeciwieństwie do tych z Ziemi, jest bardzo wygodna.)

G: (To, co robiła wydawało mi się dość normalne: obejrzała moje gardło, by zobaczyć, czy było opuchnięte; dotykała mojego brzucha, by zobaczyć, czy bolała mnie jakaś część i nawet zmierzyła moje ciśnienie maszyną prawie podobną do tej ziemskich lekarzy.)

G: (Później dramat nadszedł...)

G: (Zbliżyła się do mnie z rodzajem szczypiec gigantycznych, ozdobionych na maksa...) [z tym maksem nie jestem pewna, bo mi tłumaczy jako szczyt, więc dałam, że na maksa, bo nie ma szczypiec do szczytu :')]

Ew: Przejdźmy do rzeczy poważnych.

G: C-Co ty robisz?! C-Czym... Czym jest ta rzecz?

Ew: Będzie dobrze.

G: (Zaklaskała nimi, przysuwając się do mnie.)

G: (Nie jestem wcale uspokojona...)

G: (Cofnęłam się instynktownie.) Nie, Ewelein! Czekaj!

G: (Źle się z tym czuję!!!) / (Mam co do tego złe przeczucia!!!)

Ew: Ha ha ha!

G: (Jej ekspresja nagle złagodniała i zaczęła się śmiać.)

G: (Moje serce wali wściekle.)

Ew: Gdybyś widziała swoją twarz, można umrzeć ze śmiechu!

G: Ja... To... to był tylko żart?!

Ew: Oczywiście!

G: Ale co robisz z tym, zatem?!

Ew: Lubię czasem przerazić moich pacjentów <3

G: (Ha? Nie znałam tej strony Ewelein. Zadziwia mnie to, mnie, która myślała o niej jako tak poważnej.)

Ew: Wiesz, co to jest?

G: Nie, nie bardzo.

Ew: To stary przyrząd chirurgiczny. Ma kilkaset lat i pochodzi z twojego świata.

G: Jak to się stało, że masz to w swoim posiadaniu?

Ew: Dziedzictwo moich rodziców, to stary artefakt, który moi prapradziadowie znaleźli podczas wyprawy na Ziemię. Zbieram artefakty medyczne. To taka mała obsesja.

Ew: Dalej, przejdźmy do badań krwi. Jesteś na czczo?

G: Tak!

Ew: Doskonale! Nie ruszaj się.

G: (Ewelein pobrała kilka próbek mojej krwi. To było bardzo szybkie i nawet mnie nie bolało.)

Ew: Voila. Wróć za dwie godziny, będę mogła ci wszystko powiedzieć!

G: Ok, w porządku.

G: (Nie jadłam śniadania. Lepiej skorzystam z tych dwóch godzin, by to zrobić.)

9. Tu as faim, va manger ! (Jesteś głodna, idź jeść!)

?: ^grbmblbl^

G: (Jestem taka głodna! Mam nadzieję, że Karuto będzie dzisiaj pobłażliwy...)

G: Cześć Karuto!

K: Mmmh...

G: Karuto?

K: Mmmh... Oto twój posiłek!

?: ^bum^

G: (Podał mi moją tacę z jedzeniem brutalnym gestem. Nadal jest bardzo wkurzony...)

G: (Poszłam usiąść spokojnie, nie patrząc na to, co mi dał.)

G: (Hę? Jajko sadzone i bekon? Mam nawet ziarna i kartonik mleka.)

G: (Ja, która myślałam mieć kleik lub jeszcze ten ohydny gulasz, jestem zaskoczona.)

G: (Dałam znak Karuto, by powiedzieć mu dziękuję. Nawet jeśli wygląda na jeszcze trochę zrzędliwego, naprawdę zepsuł mi porównanie do innych dni.)

G: (Skorzystałam ze swojego czasu, by zjeść, tkwiłam w trochę za dużym pośpiechu ostatnimi czasy... Mam dużo pracy, jeśli chcę podołać temu wyzwaniu!)

G: (Finalnie, zużyłam więcej czasu niż przywidywałam, mam nadzieję, że Ewelein nie będzie mnie za to winić.)

A. (Dołączyć do Ewelein niezwłocznie.) [niesprawdzone]

B. (Podziękować jeszcze raz Karuto przed wyjściem.) //

Po B:

G: Hej Karuto!

K: Mmh?

A. (Podziękować Karuto, dając mu buziaka.) +10

B. (Podziękować Karuto serdecznie.) +5

Po A:

G: (Weszłam do kuchni i złożyłam pocałunek na jego policzku.)

G: To był wyśmienity posiłek, jesteś prawdziwym szefem [kuchni]!

K: Oh...

K: ...Ja... [On się zarumienił!!! Nie spodziewałam się]

G: (Odszedł wgłab kuchni, jest czerwony jak piwonia, ha ha!)

10. Retourne voir Eweleïn ! (Wróć zobaczyć się z Ewelein!)

[Sala drzwi]

G: (Mam nadzieję, że nie jestem spóźnio...)

Ez: Cześć Gardienne.

Ez: Masz się dobrze?

G: Bardzo dobrze, a ty?

Ez: W porządku... tak. Posuwasz się naprzód w swoich poszukiwaniach?

G: Trochę tak.

Ez: Ok, nie wahaj się, jeśli potrzebujesz porady.

G: (Naprawdę nie wygląda dobrze.)

A. (Zatrzymać Ezarela.) //

B. (Nie zatrzymywać Ezarela.) [niesprawdzone]

Po A:

G: Ezarel! (Chwyciłam jego nadgarstek.)

Ez: Hmm?

A. (Mimo całej mojej urazy wobec niego, martwię się na temat niego.) +5 [o dziwo nie napisali "o niego" tylko "na jego temat" o_O]

B. (Oh, zresztą przecież nie obchodzi mnie, czy ma się dobrze czy nie.) //

Po A:

G: Co się stało?

Ez: Nic.

G: Ezarel, powiedz mi.

Ez: Nic ważnego, naprawdę... Rozmyślam a propos swojej głupoty, tak po prostu. Ale to przejdzie, a poza tym, zasługuję na to.

G: ... Trudno mi nie zgodzić się z tobą w tym punkcie.

Ez: Domyślam się. Jestem zadowolony, że martwisz się o mnie. To mnie dotknęło.

A. To normalne, mimo wszystkiego, co tu wycierpiałam, jestem do ciebie przywiązana. +5

[lub "zależy mi na tobie", ten związek frazeologiczny ma dwa tłumaczenia, choć raczej jest "zależeć na czymś", a z "kimś" (toi), to "być przywiązanym do kogoś]

B. Jestem naiwniaczką, czego chcesz? //

Po A:

Ez: ... Dziękuję.

V: Dzień dobry Gadienne. Nie kontynuujesz swoich poszukiwań?

G: Robię małą pauzę.

V: W porządku, mam nadzieję, że idziesz w nich naprzód.

G: To może wyjść.

A. (Porozmawiać z nim dłużej o problemie.) //

B. (Nie rozmawiać z nim o moich poszukiwaniach.) //

Po A:

G: Przestudiowałam niemało planów, ale wszystkie spoczywają na fakcie, by móc wejść do grot. Muszę więc znaleźć rozwiązanie do tego.

V: Wyobrażam to sobie. W każdym razie, nie wahaj się, jeśli masz [jakąś] potrzebę. Będę wniebowzięty, mogąc ci pomóc.

A. Wiem i przemyślę to, dziękuję!

B. Dziękuję, poradzę sobie całkiem sama.

Po A:

V: A jeśli to ci nie przeszkadza, chciałbym, żebyśmy spędzili więcej czasu razem. Pragnąłbym cię lepiej poznać, nawet jeśli...

A. Natychmiast? Przykro mi, myślę, że nie jestem jeszcze gotowa, by być z tobą sam na sam w kontekście innym niż praca. +10

B. Ja również chcę cię bardziej poznać, Valkyon! [o dziwo, nie powiedziała lepiej, tylko bardziej xD]

C. Nie mam specjalnie ochoty, żebyś mnie poznał... //

Po B:

V: T-To prawda? Myślałem, że zamierzałaś powiedzieć mi, że było za wcześnie.

G: Tak to jest... jestem jeszcze bardzo zakłopotana przez to, co się stało, ale mam mimo wszystko chęć wiedzieć, kim jesteś w głębi.

V: Jestem dotknięty... bardzo dotknięty.

[Notka ode mnie: w paru miejscach tłumaczyłam to dosłownie - dotknięty, ale to jest dotknięty w sensie... wzruszony]

V: Powiesz mi, gdy będziesz gotowa... Kogo obchodzi^ kiedy to będzie, będę u twego boku w tamtej chwili.

^ to takie "who cares" we francuskim

G: Dziękuję ci za każdy wysiłek, który dla mnie robisz, Valkyon. Mam jeszcze wiele żalu, ale to mnie wzrusza.

V: Nie chcę więcej cię okłamywać lub ranić cię, Gardienne.

G: Wiem... ale będzie nam trzeba czasu, by wyzdrowieć... razem.

G: To, co mi zrobiłeś... to nie jest nieszkodliwe. Nie zapomnę tego, bez wątpienia, już nigdy.

G: Jednakże, chcę mieć nadzieję, że ból złagodnieje z czasem.

V: Jeśli jest cokolwiek, co mógłbym zrobić, by ci pomóc - powiedz mi o tym.

G: (Zbliżyłam się do niego i położyłam współczująco rękę na jego ramieniu.)

G: Zrób to, co mi powiedziałeś i bądź u mego boku... czas zrobi resztę.

G: (Wziął moją rękę w swoją i złożył pocałunek na jej wierzchu.)

V: Obiecuję ci to.

A. (Moje serce bije wściekle... myślę, że jestem w trakcie czerwienienia się.) //

B. (Cofnęłam swoją rękę żywym gestem!)

Po A:

G: (Odwróciłam wzrok i zabrałam swoją rękę.)

V: Nie będę cię zatrzymywać dłużej. Miłego dnia.

G: Do zobaczenia...

G: (Dobrze, muszę jeszcze wrócić zobaczyć się z Ewelein! Czas szybko leci!)

[Przychodnia]

G: Jestem z powrotem, Ewelein.

Ew: Dobrze, ogólnie wszystko jest dobrze...

G: Ale?

Ew: Nic poważnego, uspokój się. Mały niedobór żelaza, przekazałam to Karuto, który będzie dawał ci nieco specjalne menu przez kilka dni. Poczujesz się mniej zmęczona dzięki temu.

G: W porządku, ufam ci!

Ew: Możesz stąd iść.

G: (To było szybkie! Idę wrócić pracować nad moim projektem.)

11. Retourne dans ta chambre pour travailler. (Wróć do swojego pokoju, by pracować.)

G: (No coż, będzie trzeba, bym zaatakowała plan.)

G: (Zaczęłam mówić podniesionym głosem, to pomaga mi zorganizować swoje pomysły.)

G: Jak mi powiedziała Huang Hua wczoraj wieczorem, będę musiała skoncentrować się na znalezieniu sposobu wniknięcia do groty.

G: Do tego, będę potrzebowała kartografii/mapy regionu Balenvia... wreszcie, jeśli wszystko nie zostało pochłoniętę przez potwora z ostatniego razu.

G Ale wielkie pytanie, to będzie... jak przeżyć z trucizną? Nie wiem jeszcze, do jakiego stopnia groty są wypełnione trucizną ani kiedy ona się wyłącza... ale będziemy musieli być przygotowani.

G: A zatem znaleźć sposób, by przeciwdziałać zatruciu...

G: (Rozmyślałam przez chwilę przed przypomnieniem sobie pewnego razu, gdy moi dziadkowie musieli usnąć azbest z ich domu na wsi.)

Miałam 5 lub 6 lat i byłam u nich na wakacjach. To było znacznie wcześniej niż mój ojciec pokłócił się z nimi i spaliliśmy mosty.

Jakiś mężczyna przybył skontrolować mury domu i przypominam sobie, że musieliśmy spać w hotelu przez kilka dni.

Mężczyźni w kombinezonach umieścili wielki namiot ponad domem. Byłam przekonana, że cyrk się rozłożył i płakałam, by iść zobaczyć klaunów i lwy...

G: (Te wspomnienia... jestem obecnie jedyną, która je posiada. Uśmiech Babuni Pauliny i życzliwość Dziadziusia Lucjana^.)

^Mamie Paulette et Papi Lucien

G: (I całe szczęście, że ich nie zapomniałam. Myślę, że znalazłam rozwiązanie, by przeniknąć do groty.)

G: (Trzeba, żebym poszła o tym porozmawiać z Ewelein. Będzie umiała z pewnością mi doradzić!))

12. Tu as une bonne piste, va en parler à Eweleïn ! (Masz dobry trop, idź o tym porozmawiać z Ewelein!)

Ew: Znowu ty?

G: Tak, potrzebowałabym twojej rady co do wyzwania, które rzuciała mi Miiko.

Ew: Masz szczęście, nie ma tu dziś tłumu. Słucham cię.

Wyjaśniłam szybko historię moich dziadków Ewelein i opisałam kombinezony, które mieliśmy w naszym świecie. Były używane w trosce o zatrucie i odkryłam, że mogłyby być dobrym dobrym rozwiązaniem dla naszego problemu.

By zilustrować swoje słowa, mówiłam jej zatem o moim świecie. Broniach chemicznych, podróżach w przestrzeń [kosmiczną], nurkowaniu w morzu, itd. Niektóre z moich słów były bez żadnej wątpliwości jak z science-fiction, bo wszystko tutaj nie było moją domeną, ale były drogami do tego, żeby ona mnie zrozumiała.

Ew: Rzeczywiście, patrząc na sposób, w jaki opisujesz mi tę rzecz, to mogłoby być doskonałą ochroną. Przyznaję ci, że jest to technologia, której nie znam. Nie mieliśmy nigdy przypadku tego rodzaju problemu, prawdę mówiąc. Trucizna, znamy to i umiemy się chronić, ale ta mykonid jest naprawdę szczególna. Pomimo wszystkich moich badań/analiz, nie znalazłam nic, by skutecznie jej przeciwdziałać.

G: (Zajęło jej trochę czasu, by to przemyśleć.)

Ew: Maski z tlenem, to jest to?

G: Tak, używamy ich, by oddychać pod wodą, gdy nurkujemy.

Ew: Będziemy musiały połączyć naszą magię i waszą technologię!

G: (Dyskutowałyśmy przez chwilę o możliwości [stworzenia] kombinezonu antytruciznowego^. Ewelein nie była przekonana co do idei całościowego kombinezonu.)

^wiem, nie ma takiego słowa po polsku, ale kombinezon odtrutkowy brzmi jeszcze gorzej

G: (Po wszystkich badaniach, które wykonała na Ezarelu i na mnie, nie zaobserwowała żadnych powikłań po lub wsiąkania trucizny przez naskórek.)

Ew: Na moje wyczucie, prosta formuła wzmacniająca wystarczy, by chronić wasze ciała. To było to, co już zrobiłam za pomocą talizmanów i to dobrze funkcjonowało. Musimy się skoncentrować na ochronie waszych dróg oddechowych.

G: Zatem zostać przy pomyśle z maską?

Ew: Tak.

G: (Nabazgrała w moim zeszycie rysunek głowy... ale zabrała się do skreślania. Nie umie bardzo dobrze rysować.)

A. Chcesz, żebym ja się tym zajęła? Jestem utalentowana w rysunku. //

B. (Kurczę, nie mogę nawet jej pomóc, nie umiem rysować!) //

[Będę szczera XD] Po B:

Ew: Chcesz spróbować?

G: Jeśli chcesz, ale obawiam się również nie być uzdolniona.

G: (Spróbowałam rysunku...)

[Rysunek XD]

Ew: Wciąż jest lepszy niż mój... Przynajmniej, rozpoznajemy tu maskę.

Ew: Będzie trzeba, żebym umieściła kilka fragmentów tlenu w tych dwóch komorach.

G: Że cz-czego?

Ew: Fragmentów tlenu. To bardzo podobne do niebiańkich kul, tylko że w miejscu znalezienia tam chmur lub błyskawic, zawierają wyłącznie powietrze do oddychania. Są one znacznie mniejsze, rozmiaru piłki/bili. Wystarczyłoby zaklęcie pękania z opóźnieniem. W ten sposób, będą uwalniać tlen, gdy noszący maskę będzie tego potrzebować.

G: Powierzam ci ten punkt!

Ew: Co do tego, co jest z koncepcją i materiałem, będziemy bezwzględnie potrzebowały Purrekos!

G: (Dyskutowałyśmy chwilę o tej słynnej masce i mogłam zanotować niemało rzeczy. Jednakże, musiałam ją zostawić w spokoju, bo miała wizyty.)

G: (Rahhhhh, żryj to, Miiko!^ Jestem w takim punkcie, by wygrać to wyzwanie!)

^Tak było "w zęby, Miiko", ale znalazłam definicję: It is kind of a childish expression that we use when someone just received quite a beating., więc zmieniłam w ten sposób

G: (Jestem bardzo zadowolona!)

13. Une étape de faite, continue à faire des recherches. (Jeden etap zrobiony, kontynuuj przeprowadzanie poszukiwań/badań.)

[Sala drzwi]

G: Huang Hua! Dobrze trafiłaś!

H: Ha?

G: Tak, znalazłyśmy z Ewelein rozwiązanie, by przeniknąć do grot i nie zostać zatrutymi.

H: Naprawdę? Opowiedz mi!

G: (Wyjaśniłam wszystko Huang Hua, pokazując jej mój rysunek. Oceniła, że to był doskonały pomysł. Zupełnie jak Ewelein, potwierdziła fakt, że ta technologia była dla niej obca.)

H: Mamy dużo szczęścia, że powierzyliśmy ci te poszukiwania, kiedy tak sobie pomyślę. Twoja ziemska wiedza jest bardzo cenna.

G: Nigdy nie pomyślałabym, że to mogłoby być wam przydatne.

H: My też nie! Miiko będzie bardzo zaskoczona i zadowolona, dowiadując się tego.

G: Ah tak?

H: Tak. Miiko, jak wielu, wierzy w ewolucję technologiczną naszego świata i ma nadzieję znaleźć w tym nadzieję na lepszą przyszłość. W każdym razie, dobra robota. Wykonałaś najtrudniejsze zadanie.

H: Teraz trzeba, żebyś zapytała chłopaków o liczbę członków, których będą mogli ci dostarczyć na operację.

G: Tak, i muszę również zrobić szczegółowy raport sytuacji w Balenvii i przestudiować tamte miejsca.

G: Mam wiele osób do zobaczenia, ha ha.

H: W istocie, zatem leć.

G: Do później!

[Wyskakują 3 zadania, które zrobię jako jedno]

14. Au sujet de Balenvia, parle à: Keroshane, Ykhar, aux garçons. (W temacie Balenvii, porozmawiaj z: Keroshanem, Ykhar, chłopakami.)

[Weszłam do bilbioteki, nikogo nie było, poszłam do pustej alchemicznej i znów biblioteka, więc nie przejmujcie się, jeśli kogoś nie ma od razu, chociaż wg solucji to dobre miejsce]

G: Ykhar! Szukałam cię.

Y: Oh, choć jeden raz to nie byłam ja, ha ha. Czego chcesz?

G: Potrzebowałabym, żebyś mi opowiedziała o Balenvii.

Y: To do twojej misji?

G: To jest to.

Y: Co chciałbyś wiedzieć?

G: Wszystko, co wiesz o ich strojach, ich przeszłości, ich doktrynach, itd. Te dane mogłyby pozwolić mi przewidzieć ugodę jak i ich reakcje. Potrzebowałabym również mapy regionu, jeśli jakąś masz.

Y: Roumiem. Niestety, nie mam już żadnego pisma, by ci je dać i muszę przyznać, że Balenvia nie jest moją domeną predylekcji.^ Pójdę poprosić Thilera, by zanotował ci wszystko, co wie na ten temat. Potrzebujesz tego na kiedy?

^to znaczy, że Ykhar nie jest tym tematem zafascynowana

G: Możliwie najwcześniej.

Y: Ok, idę się z nim zobaczyć. Przykro mi, że nie mogę bardziej ci pomóc.

G: Dziękuję Ykhar, to już jest super!

[Znów się pokręciłam i wróciłam do biblio]

G: Kero!

K: Gardienne.

G: (Nie widać w nim równowagi^, skorzystam z tego, by wyciągnąć z niego nowiny.) Jak się masz?

^trochę zmieniłam... "nie wygląda jakby był w swojej równowadze" (?)

K: Tak, bardzo dobrze. Dlaczego chciałaś mnie widzieć?

G: Z dwóch powodów...

G: Potrzebowałabym, żebyś mi pomógł w temacie Balenvii.

K: To znaczy?

G: Trzeba by, żebym znała balenviańską politykę, ażeby lepiej rozumieć mieszkańców. Muszę móc przewidzieć różne strategie.

K: Rozumiem.

Kero wyjaśnił mi pokrótce politykę, która rządziła Balenvią. Nie monarchiczną, ale niezupełnie republikę, wioska była zarządzana przez burmistrza wybranego przez wszystkich. Ale w rzeczywistości, tylko Haglae, seniorka^ wioski, naprawdę decydowała o przyszłości rzeczy, bo ona była najmądrzejszą ze wszystkich.

^najstarsza osoba, nie pamiętam, jak to dali w polskiej wersji

G: W tym przypadku, dlaczego nie rozkaże ona mieszkańcom wioski, by nas nie atakować, jeśli tam przyjedziemy?

K: To wtedy ich tak zwany burmistrz zainterweniował. Pod presją swoich współobywateli, zabronił nam interweniować.

G: W porządku, rozumiem.

G: (Dyskutowaliśmy przez chwilę o balenwiańskiej sytuacji i o tym pseudo-burmistrzu pod wielkim wpływem swoich ludzi.)

G: A poza tym, wydaje się, że chcesz opuścić Straż?

K: Skąd o tym wiesz?

G: Przyłapałam cię w trakcie rozmowiania o tym z Ykhar... i ona ze mną o tym pomówiła. Naprawdę martwi się na myśl, że odchodzisz.

K: A więc? To mój wybór, robię to, czego chcę. Poza tym, to już zrobione. Nie jestem już członkiem Lśniącej Straży. Moje odejście jest tylko kwestią dni!

A. (Przekonywać Kero, by został.) //

B. (Nie przekonywać Kero, by został.) //

Po A:

G: Proszę cię, nie odchodź...

K: Ty też się w to nie mieszaj!

A. Kero, jesteś kimś, kogo ogromnie cenię, nie chcę cię stracić. //

B. Rozumiem twój niesmak względem Lśniącej, ale nie porzucaj nas. //

C. Uszanuję twój wybór, ale nie wiń mnie za pragnienie, byś został. //

[Waham się :(]

Po C:

K: Gardienne...

G: (Odszedł, nawet jeśli nie przekonałam go, by został, w głębi mam nadzieję, że przemyśli to i podejmie najlepszą dla siebie decyzję.)

[Sala alchemii]

Nevra: Przewiduję nową ocenę^ za trzy tygodnie. Myślę, że to jest dobre, stymulować trochę nasze oddziały.

^coś na ocenę, ale nie jest nazwane ani egzaminem, ani testem, co tłumaczyłam przy okazji odc. 14

Ez: Tak i Wyrocznia wie, że znasz się siłą rzeczy na "stymulowaniu" swoich groupies...

[Groupie (wym. grupi) – miłośniczka lub miłośnik zespołu muzycznego, za którym podąża w poszukiwaniu erotycznej lub emocjonalnej bliskości.]

V: Bądźcie poważni przez dwie minuty.

G: Chłopcy! Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam. Potrzebuję waszych rad.

G: (Nevra wyglądał na skrępowanego, widząc mnie. Być może nie podoba mu się to, że wiem tyle rzeczy w temacie jego licznych podbojów... Ezarel, jak to on, wstrzymał śmiech, zanim poklepał po ramieniu swojego kompana. Valkyon jest wciąż równy sobie. Stoik.)

V: Ha? Słuchamy cię.

G: Zatem voila...

Przedstawiłam im mój plan wzdłuż i wszerz. Wydawali się bardzo zainteresowani, a nawet pod wrażeniem moich poszukiwań.

Ez: Możesz już liczyć na nas trzech. Myślę, że mogę znaleźć troje ludzi więcej.

V: Podobnie u mnie.

N: Nie mam nic lepszego do powiedzenia.

Ez: Najbardziej delikatnym będzie wybrać "kto" idzie z nami, ale ogłosimy to, gdy ta chwila nadejdzie. Co do infiltracji w grocie, myślę że będzie to nasza odpowiedzialność. Odmawiam pozwolić komukolwiek innemu podjąć to ryzyko.

G: Myślicie, że tuzin osób wystarczy na tę misję?

V: Nie możemy sobie pozwolić wysłać więcej ludzi na zewnątrz K.G. Domyślam się, że ty i Huang Hua będziecie tego częścią. Być może Karuto i Ewelein w dodatku, biorąc pod uwagę ich posadę. To już podnosi wynik do minimum szesnastu osób. To już znacząca liczba ludzi na operację tej skali. Przede wszystkim jeśli chcemy pozostać dyskretni...

G: Macie więcej doświadczenia ode mnie w tej domenie, więc wam ufam!

G: (No to zrobione. Nie zostaje mi nic więcej niż zebrać wszystkie kawałki i zaprezentować wszystko Miiko.)

G: (Hmm, myśl o znalezieniu się z nim daleko poza K.G. na rzecz równie ważnej misji trochę mnie niepokoi. Wrzód być może pęknął, [ale] nie wchłonął się całkowicie...)

G: (Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze i będę potrafiła zachować dla siebie swoje urazy... muszę pozostać profesjonalna, cokolwiek się zdarzy.)

15. Assemble toutes les pièces du puzzle dans ta chambre. (Połącz wszystkie elementy układanki w swoim pokoju.)

G: (Przybywszy przed drzwi mojego pokoju, miałam dobrą niespodziankę, znajdując tam dwie paczki. Jedna z nich zawierała notatki przyjaciela Ykhar w temacie historii Balenvii. Druga, co do niej, była paczką od...)

G: Karuto?

Zauważyłem, że nie przyszłaś jeść w to południe. Nie możesz przeskoczyć posiłku. Zatem, jedz!!!

Karuto.

[Chyba pierwszy raz pamiętałam o wyśrodkowaniu XD Przepraszam]

G: (To hyper zaskakujące z jego strony... Musiał otrzymać rozkazy od Huang Hua, by być równie miłym. Poza tym, przemieścił się aż do mojego pokoju w tym celu?)

PS: Poprosiłem wścibską, która służy ci za koleżankę, by tak ci to wysłać.

G: (Ha bah.... to wyjaśnia pewne rzeczy.)

G: (Wzięłam dwie paczki i rozsiadłam się w swoim pokoju, by doszlifować plan.)

G: (Z różnymi dokumentami, które miałam i wszystkimi informacjami, zebranymi w trakcie mojego śledztwa, miałam z czego złożyć dokumentację zdolną przekonać Miiko, że operacja była możliwa.)

G: (Kilka godzin pracy wystarczyło, by przekonać mnie, że będziemy mogli rozwiązać ten konflikt. Miałam pewne strefy cienia w swoim planie, ale miałam też nadzieję, że Miiko nie nałoży za to na mnie zbytniego rygoru.)

G: (W końcu, nie byłam ekspertem w tej dziedzinie.)

G: (Kontunuowałam pracę aż do okolic godziny dwudziestej, później poszłam szukać czegoś do jedzenia przed powrotem do swojego pokoju, by się przespać.)

G: (Siedemdziesiąt dwie godziny są wciąż daleko, zaprezentuję się jutro o pierwszej godzinie przed Miiko, by przedstawić jej mój plan.)

G: (Mam nadzieję, że on przejdzie.)

G: (Położyłam się z niepokojem w żołądku.)

G: (Następnego dnia wstałam o świcie bez najmniejszej pomocy czy promieni słońca. Jestem zbyt podekscytowana na myśli o pokazaniu Miiko, do czego jestem zdolna!)

16. C’est l’heure du jugement dernier. (To godzina sądu ostatecznego.)

G: (Wspiełam się bezpośrednio do Sali Kryształu.)

G: (Miiko tu jest, gryzmoli w zeszycie.)

M: Hmm? Gardienne? Co ty tutaj robisz?

G: Skończyłam swój plan i chciałabym ci go zaprezentować!

M: Już? Zostaje ci niemało czasu... Nie chcesz go doszlifować?

G: Nie, wszystko jest gotowe.

M: No cóż, skoro jesteś pewna siebie. Daj mi czas, by wezwać wszystkich.

G: Potrzebowałabym obecności Ewelein, by podeprzeć niektóre z moich słów.

M: Dobrze.

G: (Po chwili, komplet Lśniącej Straży się zebrał: Ezarel, Nevra, Valkyon, Leiftan, Ykhar, a nawet Jamon byli obecni. Huang Hua również tam była.)

M: Zamierzamy pozwolić ci przedstawić swój plan. W razie gdy skończysz, zareagujemy. Więc nie stresuj się, jeśli zobaczysz, że nie interweniujemy podczas twojej argumentacji.

G: Ok, rozumiem.

G: (Ewelein ustawiła się obok mnie. Odchrząknęłam zanim zaczęłam mówić.)

G: (Nie wiem, od czego zacząć...)

W pierwszej chwili, wyjaśniłam balenviańską sytuację, nawet jeśli oni byli już na bieżąco ze wszystkim: przyczyny konfliktu, trudności z komunikacją, geografię regionu, itd.

Wszyscy słuchali mnie w ołowianej [ciężkiej] ciszy. To było, swoją drogą, czasem uciążliwe, ale Huang Hua zachowywała się uspokajająco i kiwała głową w moim kierunku, bym zrozumiała, że wszystko idzie dobrze.

G: W ideale^, osiedlimy się w lesie szmerów/szeptów. Według Thilera, będą tam równiny, pozawalające nam rozbić się tam. To kilka godzin od grot, jeśli zmobilizujemy jakieś chowańce jako wierzchowce.

^najlepszym wypadku; doskonale wg planu

G: Z tego, co mi doniesiono, balenvianie nie zapuszczają się w ten las przez jakieś regionalne legendy. Jest on cały dla naszej przewagi.

G: Oczywiście, żaden ogień nie będzie dozwolony podczas naszej przygody, abyśmy nie zostali dostrzeżeni.

Doszłam tak zatem do części, zawierającej infiltrację groty, w celu [nawiązania] kontaktu z mykonidami.

G: (Widziałam, jak Ykhar przygryza wargę i w jednej chwili poczułam adrenalinę, obiegającą moje żyły...)

G: Na Ziemi posiadamy maski, które pozwalają filtrować powietrze, gdy wnikamy w toksyczną strefę.

G: (Pozwoliłam przejść rysunkowi maski i każdy z nich poświęcił swój czas, żeby go obejrzeć.)

G: Nie obiecuję, że to przefiltruje na sto procent truciznę, ale mamy tylko to rozwiązanie.

G: Oczywiście, zgłaszam się na ochotnika, by wejść do groty i sprawdzić, czy wszystko to funkcjonuje poprawnie.

G: (Ewelein pozwoliła sobie wyjaśnić im bardziej szczegółowo formuły, które zaaplikuje i elementy, których użyje, by filtrować powietrze.)

G: Gdy kontakt z mykonidami zostanie nawiązany, poproszę ich o podpisanie umowy interwencji. Będą potrzebnę, jak myślę, podpisy Miiko lub trzech Szefów Straży, jeśli decydujesz się zostać w K.G.

G: Po tym wszystkim, musimy znieść przeszłą umowę między mykonidami a balenvianami. Oczywiście, będzie trzeba spodziwać się nie być prawidło przywitanymi i oto dlaczego Straż Absyntu będzie obarczona utrzymaniem pieczęci, by uniknąć tego, że niektórzy zbyt wojowczy mieszkańcy wioski przenikną do grot.

G: Straż Obsydianu będzie obarczona utrzymaniem porządku, by uniknąć powstania i chronić mieszkańców wioski przed nimi samymi.

G: Liczę, co zrozumiałe, na wsparcie Haglae, by przemówiła swoim do rozsądku. Wiem, że jest to kobieta pełna mądrości i nie wątpię choćby przez chwilę, że będzie umiała sprawić, by wysłuchano jej głosu.

Kontynuowałam przedstawianie mojego planu i rozjaśnianie punktów, które tego najbardziej potrzebowały. Kiedy to wszystko się skończyło, czekałam aż odadzą mi tym samym, ale zamiast tego, oni się naradzili.

G: (Spojrzłam na Ewlein wielkimi oczami, wydaje się równie zaniepokojona, co ja.)

M: Brawo.

G: (Wszyscy mi zaklaskali.)

M: W mniej niż siedemdziesiąt dwie godziny, doszłaś do zaproponowania bardzo udanego planu. Jednakże, nie ukrywam przed tobą, że już wcześniej ustaliliśmy taki plan, z pewnymi niuansami.

G: Więc w rzeczywistości, nie zaprezentowałam wam niczego nowego?

M: Samo w sobie, nie.

H: ^szepcze^ Miiko... nie jesteś zbyt zachęcająca, teraz.

M: ^szepcze^ Dojdę do tego, dojdę do tego.

M: Ale doprowadziłaś brakujące ogniwo do naszego planu.

G: (Wystawiła ku mnie rysunek maski.)

M: Ja... My dobrze rozumiemy, że użycie tego eksperymentalnego przedmiotu niesie ze sobą ryzyko, ale jest to ryzyko, które jesteśmy gotowi podjąć.

Ez: Swoją drogą, dorzucę, że Nevra, Valkyon i ja sam, zgłaszamy się na ochotników, by wejść do jaskiń u twojego boku i przetestować niezawodność twojego pomysłu.

G: Będzie jednak lepiej, jeśli wejdę sama jeśli kiedykolwiek będzie z tym problem.

V: Słusznie, odmawiamy, żebyś poszła tam sama.

N: Jesteśmy naprawdę świadomi wagi sytuacji i podjęliśmy konieczne rozporządzenia w razie kłopotu.

Ykhar: Zależy mi również na dodaniu, że musimy poprosić Purrekos, by wytworzyły nam te słynne maski.

G: (Dyskutowaliśmy przez chwilę, by sprecyzować kilka punktów, a mianowicie zdecydować, kto będzie nam towarzyszył. Nevra, Valkyon i Ezarel znaleźli już po trzech ochotników w swojej straży.)

Y: Miiko, Jamon i ja sama zostaniemy tutaj. Już wysyłamy niemało członków Lśniącej Straży i myślę że to wystarczająco.

M: To właśnie tak. Gardienne, myślę, że to zrozumiałaś... ale wyjeżdżamy do Balenvii!

G: (Super!)

G: (Przygryzłam sobie wargi, by powtrzymać moją radość.)

M: Ogłoszę to wszystko jutro rano. Czekając, możecie wszystko poukładać.

17. Sors d’ici !  (Wyjdź stąd!)

[Na korytarzu]

Hua: Gardienne zaczekaj!

H: Chciałam ci pogratulować twojej pracy. Miiko wciąż nie umie się wysłowić, ale nie szczędziła pochwał, kiedy się naradzaliśmy.

G: Ah tak? (A jednak dała mi do zrozumienia, że nie miałam wielu więcej pomysłów niż oni.)

H: Tak, ich było kilkoro do pracy nad tą sprawą przed tobą, a ty całkiem sama wykonałaś tyle samo, jeśli nie więcej niż oni wszyscy razem wzięci. Jeszcze raz: brawo za ten wyczyn.

G: D-dziękuję.

G: (Huang Hua odwróciła się na pięcie i odkryłam, że jestem sama, trochę ogłuszona przez wszystko, co przyszło mi przejść.)

G: (Dobrze, powiedzmy, że moja pierwsza misja została wypełniona. Idę trochę pospacerować po K.G. i skorzystać z tego, że mam czas wolny... chociaż raz!)

18. Profite de ton temps libre ! (Skorzystaj ze swojego wolnego czasu!)

[Idziemy do kiosku]

Minęły trzy dni, podczas których Miiko ogłosiła nasz plan reszcie K.G., jak również odejście Keroshana z Lśniącej Straży. Poczułam ukłucie w sercu w tamtej chwili...

Kero, on, trzymał głowę wysoko przez całe to ogłoszenie i to... pomimo zdumionych i pytających spojrzeń, które zwróciły się ku niemu. Uznałam go za pełnego godności.

Ze swojej strony, zaadresowałam mu dyskretny uśmiech wsparcia, który oddał mi ciepło/z zapałem.

G: (Myślę, że on nie potrzebuje, żebyśmy jeszcze więcej dziwili się jego wyborom.)

Nie brakowało nic poza maskami do stworzenia.

[Pojawia się rudy kot]

P: Dobrze przestudiowaliśmy schematy, które nam daliście, będziemy potrzebowali: plastyczne szkło, fragmentów tlenu i zaczarowanego kauczuku.

G: Poradzę sobie ze znalezieniem ci tego wszystkiego.

[Kupujemy na bazarze alchemika, kategorie: inne, gazy i płyny, koszt: 40+40+30 = 110 maana]

G: Ma to wszystko przy sobie, Purral! Voila! [włala nie tłumaczę cały czas XD]

P: Dobrze, skończymy to do jutra, jak uzgodniono.

G: Super, dziękuję!

Następnego ranka, Miiko wezwała mnie.

Purriry: Dobra, wiem dobrze, że to nie było wymagane, ale... nie mogłam oprzeć się dorzuceniu trochę glamouru.

G: To misja infiltracji, Purriry.

P: Możemy być dyskretni i kokieteryjni. Jedno nie wyklucza drugiego!

G: (U la la... więc nie zmienimy jej nigdy!)

G: Dziękuję za wszystko. (Wolę jej nie urazić, to już super, że wykonali tę pracę dla nas.)

M: Tak, to już jest bajeczne. Pozostaje tylko przetestować je w terenie.

H: Jestem pewna, że wszystko dobrze się potoczy!

M: Dobrze, zbierzcie się o 14:00 przed Wielką Bramą do wyjazdu. Dobrze przygotujcie swoje pakunki.

G: Do dzieła! Do zobaczenia za chwilę!

G: (Te ostatnie dni wiązały się z jedną z tych prędkości... Nie widziałam, jak czas mija. Mam wrażenie, że wszystko jest zbyt szybkie... ale trzeba, żebym się przyzwyczajała.)

G: (Skorzystam z kilku godzin, które mi zostały, by trochę wypocząć, czuję, że ta misja nie będzie pełna wypoczynku.)

19. Retourne dans ta chambre. (Wróć do swojego pokoju.)

[No, w twoich snach. Alajea stoi mi na drodze.]

A: Gardienne, dobrze wpadłaś!

G: Allie, jak się masz?

A: Super dobrze! Miałabyś poświęcić mi chwilkę?

G: Oczywiście.

A: Zatem chodź ze mną!

20. Suis Alajéa. (Podążaj za Alajeą.)

[W sali drzwi spotykamy Karenn.]

G: (Karenn na nas czeka.)

A: Wiem, że nie byłam super dostępna, odkąd odnaleźliśmy Colaię. Spędzałam cały swój czas z nią... i jest mi przykro, że odstawiłam was na bok przez cały ten czas.

K: To nie jest takie poważne, w zupełności rozumiem.

G: Ja również, o to się nie martw.

A: Dzięki dziewczyny! Aby zdobyć przebaczenie, ale również by podziękować wam za wspieranie mnie podczas tej próby, chciałabym wam kogoś przedstawić...

G: (Wzięła nas za ręce i zaciągnęła nas do przychodni.)

Ew: Alajea, ty po sama wiesz co?

A: Tak!

Ew: W porządku. Dziewczęta, bez gwałtownych gestów i głośnych odgłosów.

G: Hmm?

A: Gardienne, Karenn... Przedstawiam wam Colaię...

C: ...Dzień...dobry...

G: (Mówi bardzo delikatnym głosem, to nie ma nic wspólnego z krzykami, które słyszałam podczas naszego pierwszego "spotkania".)

A: Według Ewelien, możemy być pewni, że nie jest zanieczyszczona, nawet jeśli ma potrzebę nauczyć się na nowo żyć z innymi.

A: Colaia, to są moje przyjaciółki: Karenn i Gardienne, już ci o nich mówiłam.

A: Są naprawdę bardzo miłe, nie masz się czego bać.

K: Cześć Colaia, ja jestem Karenn! Cieszę się, widząc, że masz się dobrze.

G: (Colaia schowała się za Alajeą w chwili, gdy Karenn spróbowała się do niej zbliżyć.)

A: Jest bardzo, bardzo, bardzo nieśmiała...

G: Kuku. (Dałam jej dyskretny znak dłonią i uśmiechnęłam się do niej, bez dodania słowa. Musi być bardzo zestresowana przez to, co się z nią dzieje.)

C: Allie... shh...

G: (Colaia zaczęła wiercić się w sposób dość gwałtowny, wydaje się przerażona.)

A: Rozumiem...

Ew: Przykro mi, ale to będzie wszystko na dzisiaj.

G: (Ewelein poprosiła nas o wyjście. Alajea podążyła za nami kilka minut później.)

A: Jest mi naprawdę, naprawdę przykro!!!

G: Uspokój się, rozumiemy... nie jest zbyt przyzwyczajona do widywania innych osób.

K: Tak, to zajmie na pewno kilka tygodni.

A: Mmh... a ja chciałam, żebyście zostały przyjaciółkami.

G: Jesteś czarująca/urocza!

A: Mówię wam do zobaczenia później i dziękuje jeszcze za przyjście!!!

21. Retourne dans ta chambre. (Wróć do swojego pokoju.)

G: (Po tym wszystkim, mogłam wreszcie przygotować swoje rzeczy. Zostało mi mało czasu... Trzeba, abym się pospieszyła!)

G: (Mój zeszyt z notatkami: ok, ubrania: ok, bielizna: ok, piżama: ok, zestaw do toalety: ok...)

G: (Myślę, że mam wszystko. Zaczęło się!)

22. Rends-toi à la grande porte et attends Miiko pour le départ. (Udaj się do wielkiej bramy i oczekuj Miiko do odjazdu.)

[Jak wyżej]

M: Wszyscy tu są?

G: (Cała ekipa jest obecna. Inni członkowie K.G. i niektórzy mieszkańcy schroniska również są tutaj, by powiedzieć nam do widzenia.)

M: Dobrze.

Ykhar: Oto dokumenty, które weźmiecie ze sobą. Przestudiujcie je, nauczcie się ich i nie zgubcie ich! Będę wzywać was jednego po drugim, byście przyszli je wziąć.

Y: Huang Hua. Nevra. Leiftan. Ezarel. Valkyon.

Y: Ewelein. Karuto.

G: (Karuto pozwoli komuś innemu zająć się kuchnią?)

Karuto: Uprzedzam was wszystkich troje, jedna plama w MOJEJ kuchni po moim powrocie i to jest koniec!

G: (Nie jest super ufny, powiedzmy.)

Y: Chrome. Karenn.

G: (Ha? Nevra zgodził się, by jego siostra mu towarzyszyła?)

Y: Lazare. Cameria. Valarian.

Y:  Hestia. Sonze.

G: (Ha! Wreszcie będę mogła go poznać. To prawda, że jest całkiem uroczy. Alajea ma dobry gust!)

Y: Layi. Martz. Voila. [To chyba włala, że skończyła, a nie imię, ale mam wątpliwości XD]

G: (Euh...)

M: Ykhar... ^kaszle^

Y: Hmm?

G: (Dałam znać ręką.)

Y: Ha! Gardienne, przepraszam!!!

G: (Podeszła donieść mi dokument, tłumacząc się.) Nic poważnego, tylko mnie przestraszyłaś na chwilę, ha ha.

Y: To ten stres, ha ha...

M: Dobrej podróży wszystkim. Niech Wyrocznia czuwa nad wami. ^szepcze^ Huang Hua, uważaj na siebie, nie zniosłabym cię stracić.

H: ^szepcze^ Nie martw się, moja przyjaciółko, odjeżdżam ufna i z pewnością, że będzimy umieli zakończyć te misję powodzeniem.

Y: Niech każdy znajdzie swojego lub swoją partnerkę wśród chowańców. Szerokiej drogi!

G: (Na tę misję, Purreru przygotował nam chowańce. Możemy ich dosiąść we dwoje.)

Chrome: Wsiadam z Karenn!

G: (To nawet mnie nie dziwi. Z kim ja będę mogła usiąść?)

A. (Usiąść z Ezarelem.)

B. (Usiąść z Nevrą.)

C. (Usiąść z Valkyonem.)

D. (Usiąść z Huang Hua.)

[Dodałam Eza, bo wiem, że na niego liczycie, ale to silniejsze ode mnie, więc brałam Huang Hua XD]

G: Ezarel, czy mogę wsiąść z tobą?

Ez: Tak! Właśnie miałem ci to zaproponować.

G: Valkyon, czy mogę wsiąść z tobą?

V: Oczywiście, chciałem wsiąść właśnie z tobą.

G: Huang Hua, czy mogę wsiąść z tobą?

H: Oczywiście! W dodatku zamierzałam cię o to pytać!

G (Wsiadłyśmy/Wsiedliśmy na Shau'kobowa, a Huang Hua/Ezarel zapytał/a mnie, czy chcę prowadzić. Jako że nie znałam tej rasy chowańca, wolałam pozwolić jej/mu działać.)

G: (Jesteśmy gotowi, by wyruszyć, musimy teraz jechać wgłąb lasu.)

23. Va au plus profond de la forêt pour rejoindre la région de Balenvia. (Jedź wgłąb lasu, by dołączyć do regionu Balenvii.)

[Głęboki las, czy jak to tłumaczyć... za drzewem z dziuplą.]

G: (Tak oto ładnie zanurzamy się w las, a nasz wierzchowiec nie jest z tych najbardziej delikatnych...)

G: (Rzuca nami w każdym sensie... boję się spaść.)

A. (Przytrzymać się siodła.) //

B. (Przytrzymać się Huang Hua/Ezarela.) //

Niezależnie od osoby - po B (podobno u Eza B daje +10):

G: (Chwyciłam jego kamizelkę.)

Ez: ...

G: (Przytrzymał lejce jedną ręką, by umieścić moją wokół swojej talii.)

Ez: Drażniłoby mnie to, musieć się zatrzymywać, by zbierać cię z ziemi.

A. (Przycisnąć się jeszcze bardziej do niego.) +5

B. (Cofnąć jego dłoń i chwycić się ponownie jego kamizelki.) //

Po A:

G: (Przełożyłam swoje drugie ramię wokół niego i umieściłam swoją głowę na jego plecach.)

G: (Mogę słuchać, jak jego serce bije na pełnych obrotach przez tkaninę.)

A. (Pomimo wszystkiego, co mi zrobił, nie mogę się powstrzymać od uśmiechu... lubię czuć jego ciało przy swoim.) //

B. (Nie zapominam o tym, co mi zrobił, moje ręce drżą w kontakcie z jego ciałem, trzymam się solidnie, by nie spaść.) //

Po A:

G: (Nawet jeśli głęboko mnie zranił, w głębi mam nadzieję, że dotrzyma słowa i będzie umiał załagodzić moją krzywdę.)

V: Chcesz przejść naprzód?

G: Jak to?

V: Między mnie a lejce.

A. (Zostałam twarzą do niego.) +5

B.  (Zostałam za nim.) //

Po A:

G: (Poświęciłam kilka chwil, by patrzeć mu prosto w oczy.)

A. (Pomimo wszystkiego, co mi zrobił, jestem zanurzona w jego spojrzeniu.) //

B. (Nie zapomniałam o tym, co mi zrobił. I nawet jeśli jego spojrzenie mnie zakłopotało, nie odwracam swojego... jakby po to, by stawić mu czoła.) //

Po A:

G: (Nigdy nie poświęciłam czasu, by to zrobić, aż do dzisiaj, i mogłam zauważyć, że złoto jego oczu było niewiarygodnie intensywne.)

G: (Jesteśmy tak bliscy jedno drugiemu...)

H: Uważaj, gdzie kładziesz swoje ręce, mam łaskotki.

A. (Połaskotać Huang Hua.) +5

B. (Nie łaskotać Huang Hua.) //

Po A:

G: (Przesunęłam palcami po jej skórze, by zadać jej jakieś łaskotki. Nieznacznie się zakołysała, śmiejąc się.)

H: Przestań, stracę kontrolę nad Shau'kobowem!

[Trzeba dotrzeć do polany po Yvoni. Powodzenia! xD]

G: (Oto dotarliśmy do końca głębi lasu...)

Po kilku dniach, osiągneliśmy punkt niezbędny, by rozstawić obóz. Został on zmontowany w kilka godzin i po zimnym posiłku, dzielonym z innymi członkami misji, zdecydowałam się pójść spać, nawet jeśli słońce znajdowało się jeszcze wysoko na niebie.

Kiedy udałam się do namiotu, który dzieliłam z Karenn i Ewelein, podsłyszłam rozmowę między tą ostatnią a Ezarelem.

G: (Zostałam w tyle, żeby posłuchać.)

Ew: Wyjdź stąd. Jeśli nie jesteś tutaj przez problem ze zdrowiem, nie chcę więcej z tobą rozmawiać.

Ez: Ok, wiem, że nie powiedziałem ci całej prawdy, ale nie możesz zachowywać się, jakbym już nie istniał!

Ew: A jednak to to, co robię.

Ez: To dlatego, że ją pocałowałem?

Ew: O ile to było tylko to.

Ew: To, co jej zrobiliście jest okropne, Ezarel. Nie mogę już nawet na ciebie patrzeć i nie być zniesmaczona.

Ez: Czekaj, byli tam też chłopacy w tej historii. Dlaczego jestem jedynym, który płaci?

Ew: Nic nie rozumiesz... Nigdy nie brałeś tego na poważnie.

Ez: Ewe... zaczekaj!

G: (Wyszła z namiotu, nie widząc mnie.)

Ez: Gardienne? Od kiedy tu jesteś?

G: Właśnie przyszłam! Co stało się z Ewelein?

Ez: Nic...

G: (Odszedł, wygląda na całkiem zdeprymowanego. Spróbuję go poprosić o więcej wyjaśnień następnym razem, gdy na niego wpadnę...)

G: (Wreszcie, lepiej pójdę się położyć.)

24. Rentre dans ta tente, il est l’heure de dormir. (Wejdź do swojego namiotu, pora spać.)

G: (Dobra, te łóżka obozowe nie wyglądają zbyt wygodnie, ale jestem już bardzo zadowolona, że nie śpimy na ziemi.)

G: (Rozwaliłam się jak kupa^, ale zostałam obudzona w nocy przez odgłos szlochania.)

^dobra, dałam to tłumaczenie dla beki xD bezkształtna masa, takie padłam, rozlałam się i zasnęłam

G: Hmm? (Karenn tu nie ma.)

G: Ewelein?

G: (Widziałam, jak obraca się ku mnie i szybko wyciera swoje oczy.)

G: Coś nie tak?

Ew: Tak, tak. Jestem tylko zmęczona.

G: To przez Ezarela, nie jest tak?

Ew: Hę?

G: Słyszłam was przed chwilą, powiedziałam mu, że właśnie przyszłam, ale to kłamstwo. Byłam za namiotem podczas waszej kłótni. Naprawdę wyglądasz na wściekłą na niego.

G: (Usiadłam obok niej i chwyciłam jej dłoń.) Możesz mi wszystko powiedzieć, wiesz. Jeśli to może pomóc ci poczuć się lepiej.

Ew: Hmm... Ez i ja, zaczęliśmy się odwiedzać, to będzie około roku.

A. (Słysząc słowo "odwiedzać", poczułam jak moje serce ściska się w mojej piersi.) //

B. Byliście więc razem? //

Po B: [spodziwałam się XD nie jestem zazdrosna, sory]

Ew: Nie. Byliśmy oboje zgodni, by mówić, że to nie było na poważnie i tylko by się dobrze bawić. Jest raczej ładnym chłopcem i bardzo go lubię... Ah... Muszę wychodzić na łatwą dziewczynę!

G: Nie, robisz, co chcesz! Nie osądzam!

Ew: Dziękuję, to dobrze robi, móc mówić bez wysłuchiwania przytyków na ten temat. Wreszcie... było mi naprawdę dobrze z nim, nawet jeśli wiedziałam, że to nie będzie nigdy głębsze.

G: Ale tego chciałaś?

Ew: ... Tak... Wiem, że to głupie z mojej strony i zawsze mówił bardzo jasno w tym temacie.

G: Nie mogłaś pohamować swoich uczuć, Ewelein. To raczej on jest tym, którego trzeba winić w tej historii, nie?

Ew: Nie mogę go winić za to, że mnie nie kocha. Wiedziałam, w co się angażowałam. Nigdy mnie nie okłamał w tym powyżej.

Ew: Muszę cię swoją drogą przeprosić...

G: Ah tak? Dlaczego?

Ew: Gdy przybyłaś... Ezarel nie przestawał mówić o tobie i myślę, że to uczyniło mnie zazdrosną. Przykro mi, że nie byłam zbyt przyjemna wobec ciebie.

A. To nie jest takie poważne, uważam cię za uprzejmą, ja. +10

B. To prawda, że nie zawsze byłaś z tych bardziej przyjemnych, ale teraz lepiej rozumiem twoją postawę. +5

C. Dopóki to się nie powtórzy. (Byłam bardzo oschła, wcale nie doceniam przymusu płacenia za błędy innych!) -5

Po A:

Ew: To ty jesteś bardzo uprzejma... nawet za bardzo!

Ew: Wreszcie, trzeba żebym przeszła do innych rzeczy!

G: Tak, to będzie lepsze dla ciebie.

Ew: Dziękuję za wysłuchanie mnie, dobrze mi to zrobiło.

G: Za nic, to normalne! Ale wiesz, gdzie jest Karenn?

Ew: Zawsze na zewnątrz, nie śpi wiele. Z kolei ty lepiej zrobisz, jak znów się położysz.

G: Ok, zatem dobrej nocy!

G: (O świcie Karuto przyszedł zawiadomić nas o śniadaniu, szybko się ubrałam i zjadłam z chłopakami.)

Valk: Zatem? Gotowa?

G: Trochę zestresowana... Mam nadzieję, że wszystko rozwinie się tak, jak przewidziałam.

N: Nie ma żadnego powodu, żeby to poszło źle.

G: (Jednakże, mam pełno przykładów rzeczy, które mogłyby obrócić się źle i które przyszły mi natychmiast do głowy...)

Ez: Tak, będzie dobrze.

Hua: Jesteście gotowi? Bo będzie trzeba już iść.

G: Jestem gotowa.

H: To dobrze. Gardienne, zatroszcz się o siebie i wróć mi cała!

G: Obiecuję.

H: Oto wasze maski, racje żywnościowe i [apteczki] pierwszej pomocy. Wszystko zostało zapakowane z ostrożnością, więc trucizna nie powinna niczego skazić.

Gratulacje!

Udało ci się otrzymać przedmiot: Maska purrekos.

Znajdź ją w swoim inwentarzu.

G: Dziękuję.

25. Rends-toi aux grottes. (Udaj się do grot.)

G: Oto chwila prawdy.

G: (Włożyłam swoją maskę.)

Karenn: Nevra, będę przed grotami z Chrome... więc, proszę, obiecaj mi wyjść stamtąd żywy.

N: A ty, jeśli zobaczysz Balenvianina, wiej.

K: Obiecuję ci to.

G: (Objęli się, jakby widzięli się ostatni raz.)

G: (Muszę przyznać, że czuję ten sam niepokój, co Karenn... A jeśli maski nie zadziałają? Jeśli zostaniemy skażeni, w swojej rundzie?)

G: (Kazałam być może podjąć bezsensowne ryzyko im wszystkim?)

G: (Mam nadzieję, że nie popełniam błędu... nawet jeśli Miiko wybrała, by mi zaufać, wiem, że przy najmniejszym błędzie, będę się czuła za wszystko odpowiedzialna.)

V: Musimy znaleźć wejście.

26. Cherche une entrée ! (Szukaj wejścia!)

[Po lewej]

G: (Znalazłam wejście! (Dałam znak chłopcom, żeby przyszli.)

G: Super, jest tu kilka skał do uprzątnięcia, ale będziemy mogli przejść tędy.

[Wchodzimy, tu też się pojawiło zadanie "wejdź", ale nie było sensu go punktować XD]

G: (Weszliśmy do grot, na tę chwilę, powietrze wydaje się doskonałe do oddychania... ale niepokoję się na myśl, że maska nie funkcjonuje.)

G: (Zanurzaliśmy się w groty aż zostaliśmy zatopieni we mgle, bez żadnej wątpliwości, zatrutej.)

Ez: Maski zdają się zatrzymywać cios. To był naprawdę dobry pomysł, Gardienne.

G: Nie głasz futra beriflore, zanim go schwytasz.

Ez: Widzę, że zaczynasz się adaptować do naszych wyrażeń/powiedzeń.

G: Staram się.

G: (Jestem tak spięta, że być może odpowiedzialam Ezarelowi zbyt oschle, podczas gdy on próbował mnie rozluźnić.)

V: Rozdzielmy się, by znaleźć mykonidy, będziemy bardziej skuteczni.

Ez: Gardienne, chodź ze mną!

N: Idę z Gardienne.

V: Gardinne, idziesz ze mną?

G: Powinniśmy iść do gniazda mykonid na pierwszym miejscu.

G: Myślę, że przypominam sobie drogę...

V: W porządku, zostaniemy w tyle z Nevrą.

Ez: W porządku, zostaniemy w tyle z Valkyonem.

N: Do dzieła, zostaniemy w tyle z Ezarelem.

27. Trouve le nid des myconides et signe l’accord d’intervention. (Znajdź gniazdo mykonid i podpisz umowę interwencji.)

G: (Poznaję te okolice.)

Ez: Gardienne! Uwaga!

G: (Chwycił mnie za talię i przyciągnął mnie do siebie.)

A. (Zostać nieruchomo w jego ramionach.) _5

B. Puść mnie! //

Po A:

G: (Spojrzałam mu prosto w oczy i w przeciągu chwili zapomniałam o wszystkim tym, co się stało.)

G: (Pomimo okoliczności, byliśmy tam tylko on i ja.)

G: (Wziął kosmyk moich włosów i pozwolił mu prześlizgnąć się między swoimi palcami.)

Ez: Gardienne, ja...

G: (Jakiś hałas zabrzmiał w oddali, przerywając Ezarelowi.)

Ez: M-My powinniśmy iść naprzód.

G: (Pokazał mi miejsce na ziemi, a ono stało się ziejącą dziurą.)

Ez: Jest tu coś nieczystego w tej grocie...

G: (Mam coś jak złe przeczucie...)

N: Gardienne! Uwaga!

G: (Przycisnął mnie do ściany.)

G: (Skały opadły ze stropu, by skruszyć się z hukiem w miejscu, gdzie staliśmy kilka sekund wcześniej.)

N: Już nie ma się czego bać.

A. (Zostać blisko Nevry.) +5

B. (Odepchnąć Nevrę.) //

[Zwykle daję odpowiedzi na plus, ale Ez może patrzeć...] Po B:

N: Przepraszam, chciałem tylko cię ochronić. Kontynuujmy naszą drogę.

N: Ta grota nie jest normalna...

G: Również tak uważam. (Mam coś jak złe przeczucie....)

G: (Nagle poczułam, że pociągnięto mnie żywo do tyłu.)

V: Uwaga!

G: (Jednym ruchem, upuściłam racje żywnościowe, które trzymałam, w coś w rodzaju kałuży, która je wciągnęła.)

G: (Zrobiłam w tył zwrot. Valkyon wciąż trzymał mnie równie stanowczo.)

A. (Zostać w jego ramionach) +5

B. (Poprosić go, by mnie puścił.) //

Po A:

G: (Spojrzałam  mu prosto w oczy i w przeciągu chwili, zapomniałam o wszystkim tym, co się stało.)

G: (Pomimo okoliczności, byliśmy tam tylko on i ja.)

G: (Poczułam, jak jego ręce zacieśniają z delikatnością swój uścisk na moim ciele.)

V: Gardienne, ja...

G: (Jakiś hałas zabrzmiał w oddali, przerywając Valkyonowi.)

V: ... Powinnaś zwracać uwagę na to, gdzie idziesz.

V: Ta kałuża wydawała mi się podejrzana.

G: (W istocie, patrząc na to bliżej... Jej konsystencja wydaje się zbyt gęsta, by być tak naprawdę cieczą i porusza się nieznacznie, jak ożywiona własnym życiem...)

V: Ta grota, jest tu coś, co szwankuje. Znajdźmy szybko mykonidy.

[Trudno było mi trafić, bo wcześniej w prawo się szło do mykonid, a teraz ta kropka jest na dole, jak byśmy się cofali]

G: Oto wreszcie gniazdo mykonid!

G: Oh... nie!

G: (Jest tu kilkoro mykonid, rozłożonych na ziemi, wyglądaja naprawdę źle.)

Leodille(kurka): Uwaga, u-ukryjcie dzieci.

G: (Wydaje się tracić oddech^.) To ja, Gardienne! Przyszłam tu kilka miesięcy temu, jesteśmy tu, by wam pomóc!

^na skraju oddechu, więc zmieniłam

L: Nie zbliżajcie się!

G: Gdzie jest Ethel? Mam potrzebę z nim porozmawiać!

L: Dlaczego? Co... wy... wy od niego chcecie?!

G: Mówiłam to pani. Jesteśmy tu, żeby wam pomóc. Potrzebujemy waszej ugody, by interweniować w konflikt, który was stawia przeciw Balenvii i jej mieszkańcom.

Fioletowy grzyb: Ciociuś Dille, czuję się całkiem bez sił... Milo, on nie przestaje kaszleć... A mamusia... Gdzie ona jest, mamusia?

G: (Mój boże, sytuacja mykonid jest gorsza niż to sobie wyobrażałam. Śmiem ledwo wierzyć temu, co dzieje się na moich oczach.)

G: (Wyglądają na tak osłabionych.)

N: Panienko^, pozwól nam zobaczyć waszego szefa, sytuacja jest nagląca.

^używane jest do niezamężnych kobiet, w tym wdów, ale nie znam lepszego tłumaczenia xD

L: ...zaczekajcie tutaj.

G: (Odeszła w trybie natychmiastowym i dobrze widzę, z jaką trudnością kieruje się ku innym mykonidom, by z nim porozmawiać. To łamie moje serce, powinniśmy byli przybyć wcześniej.)

L: Zgadza się, ale tylko człowiek może prowadzić z nim rozmowę.

G: (Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Nevrą. Nie ma czasu na niepotrzebne dyskusje.)

G: Zgoda... (Posuwałam się do przodu w chorującym tłumie aż do swego rodzaju ołtarza, na którym leżał Ethel. Wygląda na tak bardzo chorego...)

G: (Nevra odszedł poszukać chłopaków szybkim krokiem.)

Ethel: Młoda damo... to ty. Co cię sprowadza do naszej wymierającej groty?

G: Patriarcho Ethelu.

Bardzo szybko wyjaśniłam szefowi mykonid "dlaczego" naszego przybycia i sposób, w jaki zaszliśmy aż tutaj. Wyszczególniając umowy, przez które chcieliśmy przejść, całym sercem miałam nadzieję na przychylną odpowiedź z jego strony.

E: Ty Gardienne, dlaczego tutaj jesteś?

G: Mówiłam ci to! Zostałam wysłana przez...

E: Myślę, że nie zrozumiałaś celu mojego pytania...

G: (Patrzył mi prosto w oczy i powiedział, że uzyskam z nim umowę w zamian za prawdę o moich motywach.)

G: Ostatnio straciłam swoją rodzinę w następstwie złego wyboru, który nie był moim, każdego dnia mam wrażenie nie być niczym więcej niż pustą muszlą bez celu w życiu...

G: Zatem, myślę, że mam potrzebę udowodnienia samej sobie, że nie jestem niczym i że moje życie ma sens. Chcę wierzyć, że robię to z czystego altruizmu i bo odmawiam znać was umierających...

G: Ale wmawiam sobie, że ratując was, uratuję bez wątpienia część mnie.

G: To musi wydawać wam się bardzo egoistyczne...

E: Wyprowadź się z błędu. Wiem o wszystkim, co przeżyłaś, twoje cierpienie czyta się z twoich oczu.

E: Możemy je wymazać, jeśli tego sobie życzysz. Czy to tego oczekujesz od nas, przynosząc swoją pomoc?

G: Jak to?

E: Mykonidy mają moc, by zmieniać wspomnienia, mówiłem ci o tym.

G: (To prawda, mówił mi, że kilka razy wymazywał wspomnienia osób, które ich spotkały.)

G: Nie, to nie jest celem mojego przyjścia. Nie chcę zapomnieć, kim jestem i kogo kocham. Zachowam moje wspomnienia dla siebie, nawet jeśli muszą sprawiać mi cierpienie.

E: Dobrze... Zatem to uzgodnione. My, mykonidy, prosimy Straż Eel o interwencję.

G: Dziękuję!

G: (Wykonałam gest w kierunku Ethela... Niezbyt wiem, co miałam zamiar zrobić...)

G: (Ale on wygląda tak bardzo źle... boję się zrobić mu krzywdę, jeśli go dotknę.)

G: (Lekko zażenowana, zwiałam, by iść poszukać chłopaków. Kiedy wróciliśmy, podpisali oficjalne ugody.)

G: Patriarcho Ethelu, oto kilka racji żywnościowych i apteczki pierwszej pomocy. Przyniesiemy wam ich więcej!

G: (Widząc racje, niektóre mykonidy zaczęły płakać ze szczęścia i dziękować nam.)

Fioletowy: To dla mnie?

L: Dla nas wszystkich, będzie trzeba to podzielić.

F: Oh super! To kumple będą bardzo zadowoleni! Milo nie jadł zbyt wiele od kilku dni, mogę mu to dać?

G: O-Oczywiście... zrób to!

G: (Ze swojej strony, miałam kompletnie związane gardło w obliczu tylu strapień.)

G: (Łzy napłynęły mi do oczu, ale je zatrzymałam. Nie wchodzi w rachubę, że teraz się zachwieję.)

G: Wrócimy szybko, obiecuję wam to!

28. Sors d’ici au plus vite et apporte le traité signé à Huang Hua. (Wyjdź stąd jak najszybciej i zanieś podpisany traktat Huang Hua.)

[Wyszłam, Karenn czeka]

K: Nevra!!!

K: Jak było?!

G: (Karenn rzuciła się w ramiona swojego brata. Jej spojrzenie, przedtem spanikowane, złagodniało. Wydaje się taka szczęśliwa, znajdując go w dobrym zdrowiu.)

N: Tak, bez zarzutu.

G: (Zdjęliśmy nasze maski, a Nevra przywiązał traktat do szyi Shaitan.)

[Fajnie wiedzieć, że Shaitan to dziewczynka ;-; Cały czas odmieniałam "Shaitana"]

N: Jest bardzo szybka, Huang Hua powinna go otrzymać za godzinkę. Zwińmy się na wzniesienia, czekając na nadejście posiłków.

G: Dlaczego by nie dołączyć do obozu?

N: Haung Hua na pewno będzie potrzebować nas tutaj, a robić rundkę w dwie strony byłoby stratą czasu.

G: Ok!

G: (Czekaliśmy kilka godzin na uboczu. Z podziałem na role/Po kolei doglądaliśmy, czy balenvianie nie podchodzą bliżej grot, ale nie było tu nikogo.)

Z daleka, mogłam obserwować wioskę, która wydawała się spokojna. Byliśmy tak blisko nich, a jednak szeroki dół nas rozdzielał.

Przez chwilę, byłam bardzo przerażona na myśl, że mieszkańcy wioski nas nakryją, ale nic takiego się nie stało.

Huang Hua przyjechała z wielką pompą kilka godzin później.

Ez: Dołączmy do niej!

28,5. Rejoins Huang Hua à l’entrée du village. (Dołącz do Huang Hua przed wejściem do wioski.)

[Poszłam tam i cienie zagradzają drogę.]

?: Nie możecie wejść, odmawiamy interwencji i pomocy Straży Eel. Byliśmy bardzo formalni w tym temacie!

Hua: Jestem Huang Hua Ren-Fenghuang, pretendentka i faworytka do tytułu Feniksa. Pragnę porozmawiać z waszym szefem jako emisariusz Straży Eel i narodu mykonid, żyjących w przylegających tu grotach.

G: (Kiedy Huang Hua coś zaczyna, nie udaje. Dajesz Huang Hua!!!)

?: Ja...

Haglae: Pozwólcie im przejść. Uczennico-feniks, podążaj za mną.

Hua: Gardienne, zostań z chłopakami.

G: Zgoda.

Hua: Leiftan, chodź ze mną.

G: (Odeszli na małą chwilkę. Powinnam z tego skorzystać, by odetchnąć jakiś czas ze wszystkimi, którzy przyszli.)

G: (Z drugiej strony, będę unikać infiltrowania wioski.)

29. Discute avec les autres membres présents à Balenvia. (Rozmawiaj z innymi członkami, obecnymi w Balenvii.)

[Marnowanie maany bardzo]

G: (Chłopcy są tutaj.)

A. (Porozmawiać z Ezarelem.)

B. (Porozmawiać z Nevrą)

C. (Porozmawiać z Valkyonem.)

Po A:

G: Myślisz, że to pójdzie dobrze?

Ez: Negocjacje? Tak. Nie sądzę, żeby burmistrz lub Haglae sprzeciwiali się oficjalnemu traktatowi, który w dodatku jest popierany przez faworytkę do tytułu Feniksa. Z drugiej strony...

G: Z drugiej strony?

Ez: Obawiam się, że ta inicjatywa nie zostanie dobrze przyjęta przez balenvian, zastanawiam się, do jakiego stopnia.

G: Są takie szanse, ale w każdym sposobie, przewidzeliśmy plan B.

Ez: Tak.

[Znów się pokręciłam i znalazłam Chrome]

C: Zastanawialiśmy się, z Karenn, jakie byly groty, Gardienne?

G: Niepokojące i... nie wiem...

C: Nie, ale opisz mi skały. Wapień Brayflox, malachit glonowy?

G: Nic o tym nie wiem, była tam bardzo dziwna atmosfera, to wszystko, co mogę ci powiedzieć.

C: Serio, to drugi raz, gdy tam idziesz i jesteś niezdolna powiedzieć mi cokolwiek?

A. Wiesz przynajmniej, co tam się dzieje? Mykonidy umierają. Więc dorośnij trochę i przestań się skarżyć! //

B. Czy muszę ci przypominać, że nie jestem z tego świata i że nie wiem nic o eldaryańskiej geologii? //

C. Naprawdę zrzędzisz na nic, wiesz? (Posłałam mu uspokajający uśmiech.) //

C: ...ok. Dam ci kurs, zatem!

G: Dziękuję... nawet jeśli przyznaję, że dla tej misji, to nie byłoby moim priorytetem.

C: Jak to?

G: Mykonidy umierają...

Karenn: To, to nie jest nowość!

C: Nie, ale to prawda. Drugi raz, gdy przyjeżdżamy, drugi raz to ona jest tą, która idzie do jaskiń.

C: Ja też chcę tam iść!

A. Czy mam ci przypomnieć, że nie zostałeś na zewnątrz, jak przewidziano, ostatnim razem, czy mam milczeć? //

B. Nie sądzę, że pozwolimy ci podjąć ryzyko, by tam pójść, przykro mi. //

C. Poproś następnym razem!

Po A:

K: Hę? Naprawdę?!

C: SZA!!! Nic nie mów!!!

K: Hej! Chcę wiedzieć wszystko.

G: Moje usta są zapieczętowane!

K: Powiedziałaś o tym zbyt wiele lub niewystarczająco, Gardienne!

G: Omów to z Chrome.

G: By być szczerą, nawet jeśli poszedłbyś z nami, myślę, że nie miałbyś czasu zachwycać się nad skałami.

C: Słabo mnie znasz!

G: Chrome... mykonidy umierają.

[Po A w pierwszym wyborze przechodzimy bezpośrednio poniżej.]

Chrome i Karenn: CO?!

C: J-Ja nie wiedziałem...

G: Huang Hua nie ma jeszcze czasu, by rozmawiać o tym ze wszystkimi, jak sądzę.

C: Jak to się stało?

G: Żyli kompletnie samowystarczalnie... i to trwało przez chwilę.

K: Mmh, musieli żyć na swoich rezerwach. Co za horror!

C: Kurczę, nagle czuję się prawdziwym idiotą...

G: Nie wiedziałeś...

[Pod wioską]

Hua: Tak, rozejm został podpisany.

G: (Ah! Przyszłam w dobrym momencie.)

Ez: Super! Czy musimy się spodziewać odwetu ze strony mieszkańców?

G: (Wyszeptała coś do ucha Valariana, zanim dała nam znak, by się zbliżyć. On natychmiast odszedł ku grotom.)

Hua: Wróćmy do obozu, by spokojnie o tym porozmawiać.

30. Retourne au campement. (Wróć do obozowiska.)

[W filmiku po drodze była Cameria]

Cam: Naprawdę chwyciłaś warkocz ostatnimi dniami, ty.

[Związek frazeologiczny, który oznacza wspięcie się w hierarchii i obstawiam, że nawiązuje do Roszpunki]

G: Ah tak? Tak uważasz?

Cam: Bez fałszywej skromności przy mnie, nie znoszę tego. Ewelein opowiedziała mi, jak wymanewrowałaś swoją łodzią z tym słynnym planem.

Cam: Kontynuuj tak, bardzo dobrze jest mieć osoby, które potrafią się bronić i które w dodatku myślą.

G: D-Dziękuję, to mnie dotknęło.

[Obóz]

Hua: Valkyon, Nevra, Ezarel, Leiftan... chodźcie.

G: (Odizolowali się w głównym namiocie beze mnie. Szkoda, bardzo chciałabym być jeszcze bardziej włączona w tę sprawę.)

G: (Jednakże, mogę zrozumieć. Już dość wtrącałam się w decyzje Lśniącej Straży, to bez wątpienia czas, bym została trochę na swoim miejscu.)

G: (W każdym razie, jeśli będzie coś do powiedzenia, powiedzą to!)

31. Va te reposer. (Idź odpocząć.)

[W naszym namiocie]

G: (Po tym wtargnięciu do grot, muszę przyznać, że to dobrze robi, rozsiąść się na trochę.)

G: (Jestem niemniej bardzo ciekawa, by wiedzieć, co się mówi we wnętrzu tamtego namiotu.)

A. (Oprzeć się pokusie.) [niesprawdzone]

B. (Ulec pokusie.) // [podobno urocza scenka]

Po B:

G: (I wiem dokładnie, kogo zabrać ze sobą.)

G: Karenn...

K: Tak?

G: Powiedz... Czy chciałabyś zrobić ze mną jedną rzecz?

K: W rodzaju czego?

G: Widziałam, jak Huang Hua i wszyscy chłopcy udają się do głównego namiotu. I... bardzo chciałabym wiedzieć, o czym dyskutują.

K: Żartujesz??! Oczywiście, że chcę!!

G: Nie jesteś zobligowana wrzeszczeć... zwłaszcza, jeśli chcemy być dyskretne.

K: Przepraszam, jestem tylko zbyt zadowolona, że mi to proponujesz.To naprawdę hiper cool!

G: (Wyszłyśmy z naszego namiotu.)

G: (Wilczym krokiem zbliżyłyśmy się do dziury w namiocie, by obserwować i słuchać, co się mówiło... ale z tego, co widzę, nie jesteśmy jedynymi, które miały taki pomysł.)

Ew: ^szepcze^ Nie ma tu nic wielkiego do roboty...

Karuto: ^szpcze^ Zamknijcie się, nic nie słyszymy!

G: (Myślę, że wszyscy ci jeszcze obecni w obozowisku zebrali się wokół namiotu... W pewnym sensie, to urocze. To pokazuje, do jakiego stopnia jesteśmy zaangażowani.)

G: (Jednakże, nie sądzę, że Huang Hua spojrzy na to dobrym okiem.)

Chrome: Aaaaapsik!

?: Hę?

Hua: Nie no, ale wy jesteście poważni? Naprawdę nie ma tu ani jednego, by przegonić innych.

G: (Przybiła nas wszystkich wzrokiem, jednego po drugim, w sposób surowy, później słyszałam, jak mówi do siebie.)

Hua: Teraz rozumiem, dlaczego Miiko ma tyle trudności w kierowaniu Strażą... Dobrze, domyślam się, że wszyscy chcą być na bieżąco.

?: Tak, chcemy!

Hua: Dobrze. Zbierzcie się. W każdym razie, nie mamy nic do ukrycia.

G: (Słuchaliśmy jej pobożnie.)

Hua: Negocjacje dobrze się potoczyły. Mamy, jak przewidziano, bezwarunkowe i całkowite wsparcie seniorki(?) Haglae. Jednak ta tutaj nie kryła przed nami, że istnieją silne nieporozumienia między nią a burmistrzem. Obawia się, że burmistrz, mimo swojej rzekomej dobrej woli, podżega małą rebelię.

Hua: Poprosiłam więc Valkyona, aby postawił kilku ludzi, by doglądać okolicy. Musimy zatem pozostać czujni. Nic nie jest jeszcze wygrane.

Hua: Możecie się rozejść.

G: (Miałam wcześniej złe przeczucia, wchodząc do jaskiń, ale teraz, to już się nie układa.)

G: (Wróciłam się położyć. Coś mi mówi, że będę potrzebować wszystkich swoich sił.)

32. Va te reposer. (Idź odpocząć)

[W zasadzie to zadanie 31, które nie zniknęło, ale no, już idę numeracją z bloga, żeby się orientować, gdzie jestem wg solucji]

G: (I oto znów ja w swoim łóżku, i tym razem, poważnie muszę zostać!)

G: (Życzyłam dobrej nocy dziewczynom, które jak ja padły trupem^ na swoje łóżka.)

^poprzednio dałam upadłam jak kupa [w sumie rozwaliłam się jak kupa, ale tu jest inny czasownik - upadać], ale sobie to zmieniam XD to całkiem zabawne; jak poprzednio: bezwładne leżenie w łóżku

G: (W ciągu nocy, widziałam Ethela.)

G: (Zbliżyłam się do niego, z drżącymi rękoma. Co on tu robi?)

G: (Domniemanie, nie znajduję się w namiocie z Karenn i Ewelein?)

G: (Dlaczego wszystko jest tak czarne?)

E: Gardienne, pomóż nam.

G: W-wam pomóc?

E: To nie z naszej winy, to nigdy takie nie było... musisz znaleźć rozwiązanie.

G: Rozwiązanie czego?

G: (O czym on mówi? Nie rozumiem!)

G: (Zniknął!) ETHEL!

G: (Szukałam go w ciemności... na próżno. Im dalej się posuwam, tym mocniej czuję, że zimno szczypie moją skórę.)

G: (Zaczynam mieć zmarznięte palce, a cała reszta mojego ciała nieruchomieje po trochu.)

G: (Co się ze mną dzieje? Próbuję szarpać się, ale nic nie jest zrobione.)

G: Na pomoc!

Oracle: Otwórz oczy!

[Koniec fazy Gardzi jak po narkotykach XD]

Karenn: Gardienne! Obudź się! Mieszkańcy wioski chwycili bronie!

G: (Ubrałam się w pełnym pośpiechu i dołączyłam do wszystkich na placu obozowiska.)

Hua: Wszyscy, weźcie swoje wierzchowce. Będziemy musieli powstrzymać mieszkańców.

G: Nie jest za późno?

Hua: Nie, zostawiliśmy kilka osób na miejscu. Jednakże, będą potrzebowali naszego wsparcia. Członkowie Absyntu, liczę na waszą mądrość i wasze umiejętności magiczne, by zbudować bariery wokół wioski. Nikt, i dobrze mówię nikt, nie może z niej wyjść.

Hua: Obsydianie i Obsydianki, weźcie wasze tarcze i wasze bronie. Żadna broń nie może być użyta, by targnąć się na życie mieszkańców tej wioski. Waszym celem jest po prostu się bronić. Straż Cienia, wpierajcie swoich braci broni. Użyjcie wszystkich koniecznych sztuczek, by zwieść Balenvian.

Hua: Ale przypomnę to wszystkim: żadna krzywda nie może być im wyrządzona!

G: (Napięcie jest namacalne. Huang Hua trzyma się prosto z wielką siłą, widzę w jej spojrzeniu, że jest zdeterminowana, by wyprowadzić na dobre tę misję.)

G: (Oglądałam swoich towarzyszy, krzątających się z największą precyzją, to godne podziwu... ze swojej strony, jestem raczej zaniepokojona...)

G: (To wielka chwila i czuję w głębi, że muszę powiedzieć o moim śnie Huang Hua!)

G: Huang Hua, muszę ci coś powiedzieć. Tej nocy śniłam o Ethelu, prosił mnie, by mu pomóc i  znaleźć rozwiązanie.

Hua: Rozwiązanie czego?

G: Nie wiem, ale jest inna rzecz... Śniłam o Wyroczni.

3 chłopków: Wyroczni?!

Leif: Huang Hua...

Hua: Wiem, to nie może być zbieg okoliczności.

G: Hę?

Hua: Wsiądź ze mną, wyjaśnię ci po drodze!

G: (Skąd ona może wiedzieć?)

G: (Wskoczyłam na Shau'kobowa, jak mnie o to prosiła Huang Hua. Dobrze słyszę w tonie jej głosu, że nasza następna konwersacja będzie z tych bardzo poważnych.)

G: (Jestem rozdarta między ekscytacją a obawą. Chociaż rozumiałam pilność i niebezpieczeństwo sytuacji, nie mogę powstrzymać się od bycia entuzjastyczną na myśl o wejściu wreszcie do sedna sprawy.)

33. Retourne devant les grottes immédiatement ! (Natychmiast wróć przed groty!)

[Robimy kroczek]

W drodze, która prowadziła nas do jaskiń Balenvii, Huang Hua wyjaśniła mi, że Miiko zasygnalizowała jej zakłócenia Wielkiego Kryształu w ciągu nocy.

Co zrozumiałe, fakt, że śniłam o niej tego samego wieczoru, wydał się im znacznie zbyt istotnym zbiegiem okoliczności.

Ze swojej strony, nie wiedziałam, co o tym myśleć... To nie był pierwszy raz, gdy ta Wyrocznia mi się ukazała.

[Przed grotą]

G: (Przybyliśmy, ale jedno pytanie jeszcze rozpala mi usta...)

G: Huang Hua, myślisz, że mogłabym być potomkinią Wyroczni?

G: (Przybyliśmy, ale jedno pytanie jeszcze rozpala mi usta...)

G: Huang Hua, myślisz, że mogłabym być potomkinią Wyroczni?

Hua: Niemożliwe, to duch. Nie może mieć dzieci.

G: Jak to?

Hua: Fenghuangi są jedynymi ocalałymi z wielkiego przymierza, które niegdyś istniało między smokami, demonami i nami samymi. Asystowaliśmy przy tworzeniu Eldaryi i, przez rozszerzenie, Wyroczni. Wyrocznia jest duchem kryształu, to amalgamat^ dusz, które poświęciły się, by stworzyć Eldaryę, które ją uformowały.

^mieszanina

Hua: Wreszcie, dosyć pogaduszek. Musimy wniknąć do grot, skoro Wyrocznia ci się ukazała, to znaczy, że jest tam coś do znalezienia. Valkyon, Nevra, Ezarel i Leiftan, liczę również na was czterech. W pierwszej kolejności, idziemy odnaleźć mykonidy, by wiedzieć czego i gdzie szukać.

Hua: Następnie podzielimy się na grupy po trzech, by przeczesać tamte miejsca.

Hua: Gardienne i Leiftan, chodźcie ze mną. 

Hua: Nevra, Valkyon i Ezarel, zostajecie razem.

Leif: Z przyjemnością.

Hua: Gardienne i Ezarel, chodźcie ze mną.

Hua: Nevra, Leiftan i Valkyon, zostajecie razem.

Ez: Do dzieła!

Hua: Gardienne i Valkyon, chodźcie ze mną.

Hua: Nevra, Leiftan i Ezarel, zostajecie razem.

V: Doskonale.

34. Pénètre dans les grottes et retourne voir les myconides. (Wniknij do grot i wróć zobaczyć się z mykonidami.)

[Wchodzimy]

G: (Gorty jeszcze się zmieniły... ledwo poznaję te miejsca.)

G: (Ale kurde, co tu się dzieje?!)

G: Huang Hua, mioja intuicja mówi mi, że nie uda nam się znaleźć mykonid. Mam wrażenie, że groty nas przed tym powstrzymają...

Hua: Ja również. Chodźmy znaleźć powód tego problemu.

35. Trouve ce qui cloche dans les grottes. (Znajdź to, co szwankuje w grotach.)

[Wg solucji, idziemy w prawo]

Leif: Nigdy wcześniej nie widziałem takiego fenomenu. To tak, jakby te groty były żywe.

G: Tak, to dosyć przerażające i ponure...

Leif: Chodźmy naprzód. Myślę, że nie jest dobrze zostawać w tym samym miejscu bardzo długo.

V: Gardienne, nie oddalaj się zbytnio. Nie wolno nam się rozdzielać.

G: Nie martw się o to. Pozostaje ci tylko za mną podążać.

V: Próbuję, próbuję... Ale ty masz dużo energii!

[Idziemy w prawo, żeby chłopcy z nami porozmawiali, ale mi się pokazał tylko Leif, chociaż byłam 3 razy. Potem w lewo. Nawet nie wiem, co zrobiłam, ok? Klikałam jedyne dostępne punkty, a potem wprost, a nie do tyłu, jak były dwa...]

G: Myślę, że coś tutaj jest, powietrze wydaje się bardziej nadawać do oddychania... albo to ja zaczynam mieć halucynacje, ha ha... ha...

G: (Odwróciłam się do Huang Hua i Leiftana/Ezarela/Valkyona, ale nie było tam nikogo.)

G: Huang Hua? Leiftan/Ez/Valkyon?

G: (Słyszę tylko echo mojego własnego głosu.)

G: (Czekałam kilka minut i próbowałam ich wołać... ale nikt nie odpowiedział.)

G: (Sama w ciszy, czuję jak wzrasta we mnie niepokój. Powoli wkrada się, niemal mnie dusząc....)

G: (Ta ciężka atmosfera... jest jak w moim śnie.)

G: (Zbliżyłam się do ściany, by dotknąć skały. Jest zmrożona. Jednakże mam wrażenie, że wibruje pod moją dłonią.)

G: (Powiedzielibyśmy, że jest żywa.)

G: (Gwałtownie się cofnęłam.)

G: (Mam strach przez przestrzenią od chwili, gdy ta ściana pochłonęła mnie w całości.)

G: (Obejrzałam uważnie swoją dłoń. Mam coś jak wrażenie deja-vu.)

G: Ethel? Czy pan tu jest?

G: (Zauważyłam światło za zakrętem korytarza, zaczęłam się do niego zbliżać, gdy...)

G: (Wyrocznia?!)

G: C-Co pani tutaj robi?

W: ...

G: (Wyciągnęła rękę ku jednemu z korytarzy, można by powiedzieć, że chce mnie gdzieś zaprowadzić.)

G: (Posuwałam się w kierunku, który Wyrocznia mi wskazała, gdy nagle...)

WS i Hua: Gardienne!!!

A. (Instynktownie rzuciłam się w jego ramiona.)

B. (Instynktownie zbliżyłam się do Huang Hua.)

Po A:

G: (Zaczął się czerwienić i wyjąkał kilka słów... myślę, że się martwił.)

Ez: Gdzie byłaś? Szukałem cię wszędzie!

G: (Uściskał mnie w swojej turze zanim zapytał, dokąd poszłam. Jego głos jest drżący, czuję, że naprawdę się martwił.)

G: (Huang Hua odchrząknęła... Oddaliłam się od jego ramion, czerwieniąc się.)

G: Byłam tuż przed wami, i nagle, zniknęliście.

Hua: ... Naprawdę musimy zostać w grupie.

G: Zgoda, ale przynajmniej teraz wiem, gdzie iść. (Wskazałam kierunek, z którego widziałam Wyrocznię.)

Hua: Poszliśmy tam, nic tam nie było.

G: Kiedy byłam sama, widziałam Wyrocznię. Wskazała mi ten kierunek.

Leif: Wyrocznia ukazałaby się tutaj? Nie możemy odłożyć tego tropu na bok.

Hua: To pewne.

Ez: Wyrocznię? Jesteś tego pewna?

G: By być szczerą, nie... Wydawała mi się inna niż ostatnim razem, gdy ją widziałam.

V: Skoro Wyrocznia ci się ukazała, nie ma nad czym debatować.

Hua: Jestem całkowicie zgodna.

Hua: Podążajmy za twoim tropem, Gardienne. Jeśli kiedykolwiek zobaczysz ją na nowo, powiedz nam o tym!

[Poszłam w przód na niebieski korytarz, a wyszłam na tym tak, jakbym przy wejściu szła w prawo, więc jakimś cudem wróciłam do początkowego skrzyżowania i znów w lewo (jakbyśmy wcale wcześniej tam nie szli xD)]

Hua: Jakiś problem?

G: Grota jest znacznie różna od tej przed chwilą. Nie potrafię się połapać, to jak z...

G: ...Yvoni.

Leif: Rozumiem.

Ez: Yvoni?

G: Tak...

Ez: Musimy być zatem jeszcze bardziej ostrożni.

V: Yvoni?

V: Zostańmy razem, to bardziej pewne. [w sensie... pewna, bardziej bezpieczna opcja]

[Wybieram jedyne dostępne ścieżki, znów JĄ widzę]

G: Wyrocznia tu jest! (Wskazała mi na nowo drogę.)

Hua: Gdzież to?

G: Przed tobą.

Hua: Nic nie widzę...

G: J-Jak?

G: Dopiero co zniknęła... (Czyżbym była jedyną, która ją widzi?)

Hua: Gardienne, podążamy za tobą.

G: Zatem tędy!

[Poszłam do przodu]

G: (Znów tu jest, domyślam się, że wciąż jestem jedyną, która ją widzi.)

G: (Dałam znak Huang Hua i Leiftanowi/Ezarelowi/Valkyonowi, by za mną podążali w kierunku, który mi wskazała.)

[Przód, lewo, lewo, "góra"]

?: ^braouuummmm^

G: Osunięcie!

G: (Huang Hua i ja przykleiłyśmy się do jednej ze ścian, by się ochronić. Gdy wszystko zrobiło się spokojniejsze, Leiftan/Ezarel zniknął.)

G: Leiftan/Ezarel/Valkyon?!

Hua: Gardienne, ta grota... nie jest normalna, przede wszystkim, nie oddalaj się ode mnie. Idziemy odnaleźć Leiftana/Ezarela.

G: (Wzięła mnie za rękę i kontunuowałyśmy parcie naprzód.)

?: ^zbinggg^

Hua: Kto tu jest?

Ash: Huang Hua Ren-Fenghuang. Kto by pomyślał, że mała dynastka przyszłaby pobrudzić sobie ręce w równie odrażającym miejscu?

G: Ashkore? (Jak on może znajdować się tutaj?)

Ash: To był dobry pomysł... twoja maska.

G: (Wyjął jedną z bil fragmentów tlenu i obracał nią między swoimi palcami, dopóki ona nie eksplodowała w powietrzu.)

Ash: Wprowadziłem do tego kilka drobnych zmian.

G: (Jak on mógł załatwić sobie jedną z naszych masek?)

Hua: Oddal się pan od niej!

Ash: Cofnij swoje szpony, fenghuangu. Nie zawaham się wyrwać ci skrzydeł.

Hua: J-Ja pana już widziałam. Znałam pana.

Ash: To ta zaraza kitsune, która ci o mnie mówiła?

Hua: Nie... ta aura, już ją widziałam...

Ash: Ha ha, szukaj, moja piękna. Wiedz, że w dniu, w którym to znajdziesz, będziesz już martwa.

G: Co?

G: (Ustawiłam się między Ashkorem i Huang Hua, myśl, że on tknie choć jeden z jej włosów, oburzyła mnie.)

Ash: Oh... ależ ty jesteś do niej przywiązana? Dobrze, zostawię ci ją jeszcze na jakiś czas, zatem. Nie chcę złamać twojego serduszka.

G: ... (Naprawdę nie wiem już, co o nim myśleć.)

Ash: Co do tego, moje panie, znalazłem to, czego przyszedłem szukać... zatem miłego dnia!

Hua: Zaczekaj!!!

G: (Zakołysał czymś w rodzaju bomby, która nas oślepiła, zamknęłam oczy, by się chronić.)

G: (Leiftan/Ezarel/Valkyon przyszedł jakiś czas później.)

G: (Wyjaśnił nam, że nie potrafił nas znaleźć, pomimo wszystkich dróg, które próbował obrać. Że tylko dzięki błyskowi światła nas namierzył.)

[Wg solucji, mamy błądzić, ja poszłam w przód i dwa razy w lewo, chyba]

G: (Podczas gdy przeszukiwaliśmy wciąż głębiny tej groty, krzyk zabrzmiał w oddali.)

G: C-Czy...? (Myślałam rozpoznawać krzyk jednego z mykonid! Musimy iść to zobaczyć.)

G: (Zaczęłam biec przez groty, śledzona przez dwoje moich kompanów.)

G: (Miejsca występowały po sobie bez żadnej logiki, podczas gdy krzyk się intensyfikował.)

G: (Nie ma żadnego wyjaśnienia na to wszystko... cholera, całe to cierpienie, nie mogę go znieść.)

G: (Ale muszę kontynuować posuwanie się naprzód, jeśli chcę pomóc tym biednym istotom.)

?: ^BUM^

G: Aj!

G: (Coś mnie uderzyło i upadłam ciężko na ziemię.)

?: ^kling^

Hua: Gardienne!!!

G: (Moja... moja maska, ona się stłukła!)

G: (Nie mogę wdychać trucizny!)

G: (Leiftan zaczął blednąć, zobaczywszy mnie na ziemi i gestem szaleńca, pozbył się mojej maski, by dać mi swoją.)

Leif: Mam mało czasu, zanim trucizna mnie rozłoży... ^kof kof^ na dobre^, znajdź Wyrocznię... znajdź to, co jest w tej grocie.

^tam było... me mette K.O.

Ez: Gardienne!

G: (Zabrał moją maskę. Byłam pod takim szokiem upadku, że pozwoliłam mu działać.)

G: (Później zdjął swoją, by mi ją dać.)

G: Ezarel, co ty robisz?

Ez: Ja... ^kof kof^ obiecałem cię chronić, nawet z... ^kof^ narażeniem mojego własnego życia. I...

Ez: T-Ty... jesteś jedyną, która widzi Wyrocznię.

G: Ezarel, nie!

G: (Valkyon zbliżył się do mnie i wydarł moją maskę przed rozhuśtaniem jej w dal. Później zdjął swoją, by położyć ją na mojej twarzy.)

G: Valkyon, ale dlaczego?

G: (Położył rękę na swoim torsie, później wskazał na mnie. Myślę, że próbuje uniknąć wdychania tego cuchnącego powietrza.)

G: (Widząc poważny wygląd, który przybrał, domyślam się, że pragnie dotrzymać obietnicy, którą mi złożył, za wszelką cenę.)

Hua: Valkyon, jesteś szalony!

V: ...

G: (Wymienili spojrzenie o ciężkim znaczeniu.)

G: (Zaczął zamykać oczy, a Huang Hua złapała go w ostatniej chwili.) [zamykać oczy w sensie mdleć; nie tyczy się Valkyona xD]

Hua: Gardienne, odnajdź Wyrocznię. Znajdź to, co się tutaj dzieje. Szybko!

G: Zostawisz mnie całkiem samą?

Hua: Muszę zabrać go na zewnątrz jak najszybciej. Nie wiem, ile czasu to zajmie. [To też tylko Ez i Leif]

Hua: Czas nagli, muszę pomóc mu wyjść!

G: (Ma rację, twarz Valkyona czerwienieje, nie będzie mógł wstrzymać swojego oddechu zbyt długo.)

Hua: Odwagi, wierzę w ciebie. Dojdziesz do tego!

G: (Odeszła, zostawiając mnie samą w tych zatrutych grotach.)

G: (Dalej, odwagi. Muszę kontynuować posuwanie się naprzód, czuję, że rozwiązanie jest bardzo blisko.)

G: (Kontynuowałam zagłębianie się w groty... w najkompletniejszej samotności. Później, Wyrocznia znów mi się ukazała.)

Ślepo za nią podążałam. Miałam pewność, że doprowadzi mnie tam, gdzie było trzeba, żebym była i, przede wszystkim, że mnie obroni.

Po kilku godzinach marszu, bez wątpienia, znajdowałam się w korytarzu, którego nigdy wcześniej nie przeszukiwałam.

Nie widziałam tam niczego wielkiego z powodu zatrutej mgły, ale wszystko było tak... dziwne.

Ściany jeszcze bardziej się zmieniły, były teraz usiane niebieskawymi żyłami. Wydłużały się w miarę, gdy posuwałam się naprzód, zdając się potwierdzać, że grota była ożywiona, z własnym życiem. Wszystkie bez wyjątków zbierały się w tym samym punkcie.

We wgłebieniu tego punktu znajdowało się coś, co dobrze znałam.

G: ...kryształy.

35,5. Il y a des cristaux dans cette grotte, va les chercher ! (W tej grocie są kryształy, idź ich szukać!)

[Prosto]

G: (Posunęłam się w kierunku kryształów, jest ich tu tak wiele. Jak to jest możliwe?!)

G: (Powiedzielibyśmy, że są złączone z tą skałą. Ale jak i dlaczego?)

[Ah, ja cały czas tłumaczę dosłownie - powiedzielibyśmy, ale po polsku to bardziej "można powiedzieć"]

G: (Złowroga aura bije z tego aglomeratu. Czuję to bardzo głęboko w sobie.)

G: Ale co pani chce, żebym zrobiła?!

G: (Pokazuje mi kryształy, myślę, że chce, żebym je wyjęła... ale jak?)

G: (Gardienne, nie ma trzydziestu sześciu rozwiązań. Musisz je wyjąć gołymi rękami.)

G: (Położyłam moje dłonie na jednej i drugiej części kryształów i poczułam bezgraniczny ból.)

G: AHHHHH! (Można powiedzieć, że moje ręce są w trakcie spalania się.)

G: (To boli!)

A. Nie mogę się poddać, nie zaszłam tak daleko, by zawróć w pół drogi! [ilustracja]

B. (Nie potrafię... to naprawdę robi zbyt wielką krzywdę.)

Po A:

G:  J-Ja... dojdę do tego. Dalej, chodź! DUSZO NIECZYSTA!

G: (Wreszcie dotarłam do tego, by wydrzeć jeden z kryształów. Tak bardzo mi ulżyło. Nie mogę się poddać...)

G: (Kontynuowałam aż do wyrwania ich wszystkich.)

Z każdym kryształem, który wyrywałam, ból przekłuwał moje serce, śledzony natychmiast przez uczucie ulgi i ukojenia, które znów dawało mi siłę niezbędną, bym kontynuowała swoje zadanie.

G: Jeszcze jeden!

G: Wyrocznio, błagam cię... pomóż mi.

[Ilustracja]

G: (Delikatne ciepło otoczyło mnie. Czuję się naprawdę przez nią wspierana.)

G: (Kontynuuję wyrywanie tych kryształów, jeden po drugim. Nie jestem już sama.)

Kiedy ostatni znalazł się w moich rękach, białe światło zalało otoczenie i powietrze zdawało się oczyszczać.

Opadłam na ziemię, wycieńczona. Wyrocznia, jak to ona, zniknęła.

Odzyskałam oddech po upływie kilku minut. I nawet jeśli moje ręce wciąż były obolałe i że drżałam całym swoim bytem, zebrałam kawałki kryształu, by umieścić je w mojej torbie.

G: (Muszę odnaleźć mykonidy. Następnie wrócę szukać Huang Hua i pozostałych.)

36. Maintenant que tu sais ce qui a causé tous ces problèmes, retrouve les myconides. (Teraz, gdy wiesz, co powodowało wszystkie te problemy, odnajdź mykonidy.)

[Idąc dwa razy w dół, dochodzimy do miejsca, w którym widać niebieskie światło, więc dwa razy wprzód, raz w dół i dwa wprzód, by znaleźć ich gniazdo]

G: Ethel? Leodille? Jesteście tu?

L: Jesteś dziewczyną ze Straży, to jest to?

G: Tak, to właśnie ja! Mogę zobaczyć Ethela?

L: Oczywiście, dzięki waszym medykamentom i pożywieniu, które nam przynieśliście, ma się znacznie lepiej. Jesteśmy wam winni wszystko.

G: Ależ nie, wcale... to normalne. Przybyliśmy, by wam pomóc.

L: Jeszcze raz dziękuję. Podążaj za mną.

G: (Poszłyśmy blisko miejsca, gdzie widziałam Ethela poprzednim razem.)

G: (Zdaje się być w lepszej formie, a niektóre mykonidy go otaczają, z uśmiechami na ustach. Pośród nich znajduje się Milo, czarujący, mały, skrzydlaty grzyb, którego widziałam ostatnim razem i który sprzeczał się ze swoimi kumplami.)

G: Ethel, jestem wniebowzięta, widząc was w lepszej formie.

E: To dzięki wam, jeszcze raz dziękuję.

G: Chciałam was zobaczyć, bo znalazłam to w głębi grot...

G: (Pokazałam mu moją torbę, wypełnioną kryształami, on zaczął blednąć.)

E: Panie^ wszechmogący! Jest ich tak wiele...

^Pan to imię, czy jakaś inna nazwa własna, nie nasze "pan", to by było monsieur, dieu, itp. a to po francusku Pan, co nie ma tłumaczenia

G: Były zaklinowane w skale, wszystkie je wyrwałam... Później żywe światło zalało temte miejsca.

E: Również to odczuliśmy, już lepiej rozumiem, dlaczego emitowaliśmy aż tyle spor.

G: Myśli pan, że to ma jakiś związek?

E: Jak ci to powiedziałem, wyczuliśmy to światło i ja osobiście miałem wrażenie odzyskać po tym kontrolę nad samym sobą.

G: Jeśli jest to związane z kryształami, po części, jest to dobra nowina. Zabiorę je ze sobą. Z drugiej strony, muszę was zostawić... dołączę do moich towarzyszy, by im ogłosić, co się stało.

E: Idę z tobą.

37. Va à l’extérieur des grottes en compagnie d’Ethel. (Idź na zewnątrz grot w towarzystwie Ethela.)

[Czytajcie opisy, bo ja straciłam ciut, bo szłam do przodu, myśląc że w dół się cofnę, a tam było napisane, że na dole są te łuki xD]

Ledwo wyszłam z grot, światło z zewnątrz oślepiło mnie, zmuszając mnie do położenia sobie rąk przed twarzą, by się chronić. Huang Hua wyczekiwała mnie, z rękoma na sercu. Wydawała się odmawiać modlitwę.

Widząc mnie, jej twarz naznaczył łagodnący niepokój.

Hua: Gardienne, ulżyło mi. Znalazłaś to, czego szukaliśmy?

G: Tak. (Dałam jej swoją torbę.)

Hua: J-Jak?

Opowiedziałam jej o moich poszukiwaniach w grocie: co widziałam, co wyczuwałam... obecność Wyroczni u mego boku. Wszystko.

Słuchała mnie z uwagą, całkowicie zafascynowana tym, co mi się przydarzyło.

G: A to nie wszystko... Patriarcho Ethelu, chciałby pan...?

G: (Ethel zbliżył się delikatnie do światła, jak ja, podniósł swoje ręce, by się ochronić.)

G: (Łzy pokryły jego twarz, myślę, że minął bardzo długi czas, gdy nie był na zewnątrz grot.)

E: To jest... To jest takie piękne.

Hua: Patriarcho Ethelu, przedstawię się...

E: Huang Hua Ren-Fenghuang, to dla mnie zaszczyt.

G: (Pochylił się ku niej z uroczystą czcią.)

E: Myślę, że mamy sobie wiele rzeczy do powiedzenia...

Hua: Jestem zgodna z pana zdaniem.

Huang Hua i Ethel dyskutowali o tym, co działo się w grotach, o sytuacji z Balenvianami i rozwiązaniach, które moglibyśmy im zanieść. Prosili czasem o moją interwencję.

Hua: Myślę, że to czas, by pójść zobaczyć się z Balenvianami.

E: Tak, mam kogoś do ponownego zobaczenia.

G: (Hę? O kim on mówi?)

38. Rends-toi à Balenvia. (Udaj się do Balenvii.)

[Przed wejściem do wioski.]

G: (Kiedy przybyliśmy przed wioskę, członkowie Absyntu mówili monotonnie inkantacje. Zgaduję, że to po to, by utrzymać niewidzialną barierę.)

G: (Prawie cała wioska jest sklejona za nią, większość ludzi wydaje się szalona ze wściekłości. Widzę tam niektórych z widłami, a innych z kosami.)

Hua: Przestańcie wszyscy!

G: (Członkowie Absyntu patrzyli na Huang Hua z pytającym wyrazem i zatrzymali się jeden po drugim.)

Hua: Na mocy traktatu, podpisanego uprzednio, ustanawiającego rozejm między narodem mykonid i Balenvią, wzywam was, byście się rozstąpili.

?: ^szepcze^ To uczennica-feniks, lepiej jej posłuchajmy!

G: (Wycofywali się stopniowo w miarę, gdy Huang Hua i Ethel posuwali się ku wiosce. Ze swojej strony, jestem przerażona na myśl, że coś źle się potoczy.)

G: (Nie potrafię uciszyć małego, negatywnego głosu w głębi siebie, który szepcze mi, że wszystko odbywa się trochę za dobrze na tę chwilę.)

G: (Dalej Gardienne, nie masz się czego obawiać... tym bardziej, że członkowie Obsydianu są w trakcie eskortowania cię.)

G: (Posuwaliśmy się naprzód na główney plac i mimo przerażającego szmeru mieszkańców wioski, Huang Hua pozostawała niewzruszona. Jej pewność wydawała się niezachwiana.)

G: (Burmistrz i seniorka Haglae przybyli w swojej turze, przenikając tłum, który skleił się wokół nas.)

G: (Zobaczywszy Ethela, twarz Haglae rozświetliła się, w przeciwieństwie do burmistrza, który wyglądał na przestraszonego.)

Hag: Jestem wniebowzięta, witając pana w naszej skromnej wiosce, Patriarcho Ethelu. Jestem seniorka Haglae.

E: Zaszczyt należy do mnie.

Hua: Seniorko Haglae, nie jesteśmy tu, by się przedstawiać. Mam doskonałą nowinę do ogłoszenia balenviańskiemu narodowi.

Hag: Ah?

Hua: Jak obiecane podczas podpisywania traktatu między naszymi narodami, wykonaliśmy część naszego kontraktu. Groty Balenvii nie powinny już być zagrożeniem.

G: (Okrzyki rozbrzmiały w tlumie, wszyscy są zawieszeni na ustach Huang Hua.)

Wyjaśniła mieszkańcom wioski, co znaleźliśmy w grotach: liczne kryształy, które wyrwałam ze ściany... ale również dobrowolne osłabienie się mykonid, by wstrzymać swoją truciznę.

G: (Haglae obróciła się do burmistrza i rzuciła mu pełne znaczenia spojrzenie.)

Hag: Rozumiem... Patriarcho Ethelu, w imieniu Balenvian, przedstawiam panu nasze najszczersze przeprosiny za całe zło, które moi współbratymcy wyrządzili waszemu ludowi.

E: Wina spoczywa na nas. Zaakceptujcie nasze najszczersze przeprosiny za tę młodą kobietę...

Gostien: P-Pan mówi o mojej kobiecie/żonie? Louce?

[On będzie "Gos", G to dalej Gardzia; z kolei "femme" ma te dwa znaczenia]

G: (Gostien przysunął się do Ethela. Nie ma żadnego strachu w jego oczach, lecz raczej bezgraniczny smutek.)

E: Młody człowieku/mężczyzno, jak ty się nazywasz?

Gos: Gostien, nazywam się Gostien.

E: Louce to było imię twojej żony?

Gos: T-Tak...

E: Rozumiem. Wiedz, że do dzisiaj nie znałem jej imienia... Przychodziła regularnie do grot, by szukać ziół leczniczych, my mieliśmy w zwyczaju układać je w zasięgu...

E: Ale nie przewidzieliśmy, że nasza trucizna rozpowszechni się aż do tego, co uważaliśmy za strefę bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że będzie pan umiał nam wybaczyć.

Gos: N-Nigdy. Louce była miłością mojego życia! Była wszystkim tym, co miałem na świecie! Powinniście wszyscy umrzeć!

E: Nasza śmierć, czy ona ukoiłaby twój ból?

Gos: Tak.

E: Myślisz, że to pozwoliłoby ci zapomnieć o twojej żonie?

Gos: ...Nie.

G: (Stopniowo wyraz smutku Gostiena przeobraził się w ból.)

G: (Zwalił się na ziemię i zaczął płakać. Ethel upadł na kolana i otoczył go swoimi ramionami. Młody Balenvianin nie odepchnął go i szlochał przy nim.)

G: (Wiedziałam bardzo dobrze, co mógł odczuwać Gostien w tym konkretnym momencie. Zupełnie jak ja, wiedział, że krzywda została wyrządzona i teraz trzeba będzie żyć z tym bólem na stałe.)

G: (Lekceważąc swój strach, niektórzy mieszkańcy wioski zbliżyli się i położyli współczujące i gorące ręce na Gostienie i Ethelu.)

W obliczu tej sceny, jedna łza wymknęła się, by spłynąć po moim policzku. To nie umknęło Huang Hua, która uniosła brew. By ją uspokoić, naszkicowałam uśmiech... po raz pierwszy, odkąd przybyliśmy do Balenvii, poczułam ulgę.

W głębi siebie nie mogłam się powtrzymać przed pomyśleniem o Leiftanie, który poświęcił swoją maskę, żebym ja mogła iść naprzód. Skorzystałam z tego zatem, by zapytać o nowiny Huang Hua.

Hua: Został przetransportowany do obozowiska. Uspokój się, zadaje się nie być zagrożony. Będziesz mogła złożyć mu wizytę, gdy wrócimy do obozu.

G: Dziękuję, że z nim stamtąd wyszłaś, to było zupełne szaleństwo z jego strony.

Hua: Wszystko dobre, co się dobrze kończy, nie jest tak?

G: Tak, to prawdziwa ulga. Naprawdę bałam się, że coś potoczy się źle.

Hua: Jak to?

G: Nie wiem, złe przeczucie.

Hua: Hmm... rozumiem. Względnie, zakończyliśmy sukcesem nasze przedsięwzięcie!

G: Tak, masz rację!

Hua: Martz, zabierz Gardienne i drużyny A i B do obozowiska. Idę ustalić ostatnie szczegóły umów. To niesie ryzyko bycia nudnym w najwyższym stopniu.

39. Retourne au campement. (Wróć do obozowiska.)

[Wyszłam z wioski i mam czarny ekran.]

G: (Nie miałam nawet czasu wyjść z wioski, gdy dało się słyszeć krzyki. Natychmiast wróciłam się, by zobaczyć, co się tam działo.)

Hua: Rzuć tę broń!

?: NIE!

G: C-Co...

Haglae: ...ha...

G: Nie... nie... nie, to nie jest prawda...

Cień: Trzeba go zabić, to potwór! Trzeba go zabić!

G: (Członkowie Straży trzymali młodego mężczyznę o szalonych i przekrwionych oczach. Jest tam zakrwawiony nóż na ziemi...)

G: (Haglae upadła na ziemię, w kałuży krwi.)

G: (Została ugodzona.)

G: Haglae, nie, błagam panią!

G: EWELEIN, musimy ją zanieść do Ewelein!

Hua: Gardienne, uspokój się...

G: (Ułożyła swoje ramiona wokół mnie, by mnie przytrzymać.)

Hua: ^szczepcze^ Nie możemy nic zrobić, jest za późno...

Ethel: Haglae, dlaczego pani stanęła pomiędzy nami?

Hag: Ethel..

G: (Ma trudności z mówieniem, jest w trakcie agonii.)

Hag: Mój stary... i tak drogi przyjacielu... czekałam na ten moment całe moje... życie. Ja... ja jestem tak szczęśliwa, wreszcie znów cię widząc.

E: Haglae, a więc niczego nie zapomniałaś.

Hag: Byłam młoda, a gnomy jak ja nie są tak naprawdę wrażliwe na twoje czary.

E: Powinienem był się tego domyślić... zawsze byłaś tak różna od swoich pobratymców.

G: (Ma rację, jest jedyną ze swojego gatunku w obrębie Balenvii.)

Hag: Przykro mi Ethel... chciałabym, żeby nasze ponowne spotkanie potoczyło się inaczej.

E: Nic nie mów, zachowaj swoje siły.

Hag: Jakie siły? Jestem w trakcie umierania. Mam prawo adresować słowa do mojego najstarszego przyjaciela, nie?

E: Tak... masz wszelkie prawo. Ale powiedz mi, dlaczego nigdy nic nie powiedziałaś?

Hag: Chciałam was chronić, ciebie... i wszystkie inne mykonidy. Ja... ja nigdy nie byłam tak szczęśliwa... jak... jak kiedy my... bawiliśmy się razem...

E: Haglae...

G: (Nie mówi nic więcej... Ethel wciąż trzyma ją w swoich ramionach. Zamknął jej oczy i wypowiedział kilka słów w nieznanym języku.)

G: (Jestem wstrząśnięta. Huang Hua zmusiła mnie, bym obróciła się do niej i zapadłam się w jej ramionach.)

G: D-Dlaczego...? Dlaczego wciąż są osoby, które giną?

Hua: Gardienne...

G: (Nic nie dodała. Zgaduję, że na nic nie zdaje się mówić, że takie jest życie, że nieszczęścia czasem przychodzą, choć nie możemy ich przewidzieć...)

G: (Czułam to... Wiedziałam, że sprawy zamierzają się źłe potoczyć.)

G: (Ale to?! Dlaczego?! Winię się o to jeszcze bardziej...)

Hua: Wiem, co sobie myślisz... ale nie mogliśmy tego przewidzieć. Ten mężczyzna wyszedł znikąd, Ethel chciał tylko ochronić Gostiena, pozostając twarzą wprost do swojego napastnika. Nigdy nie pomyślałabym, że Haglae poświęciłaby się dla niego.

Hua: To nieporównywalny dowód odwagi.

G: (Spojrzała na mnie i osuszyła moje łzy zanim się oddaliła.)

Hua: Balenvianie, wasza seniorka poświęciła się, abyście wy mogli żyć w harmonii z mykonidami. Nie czyńcie jej śmierci bezużyteczną, pozwalając trwać temu konfliktowi.

G: (Niektórzy mieszkańcy przysunęli się ku Huang Hua i złożyli bronie, które mieli schowane w swoich ubraniach. Inni uklękli i błagali o przebaczenie Ethela, który nie mógł powstrzymać łez.)

G: (Przyjął ich wszystkich ze smutnym uśmiechem. Gostien został u jego boku na znak, że przebaczenie było możliwe między tymi dwoma narodami.)

G: (Ze swojej strony, jestem zdewastowana. Miałam nadzieję, że ta historia dobrze się skończy... Byłam zbyt naiwna po raz kolejny.)

Hua: Gardienne, wróć do obozu i idź odpocząć.

G: Zgoda... (Mogłabym z tego skorzystać, by zobaczyć, jak ma się Leiftan/Ezarel.)

40. Va voir comment Leiftan/Ezarel se porte… si tu en as envie. (Idź zobaczyć, jak trzyma się Leiftan/Ezarel... jeśli masz na to ochotę.)

G: (Wreszcie wróciłam do obozowiska. Można powiedzieć, że nowina o napaści na Haglae już dotarła aż tutaj, bo kilka osób patrzy na mnie ze współczującym wyrazem.)

G: (Chrome mnie zauważył i zbliżył się do mnie. Nic nie powiedział i zadowolił się położeniem ręki na moim ramieniu.)

G: (Ułożyłam swoją powyżej i posłałam mu uśmiech. Następnie on odszedł, by dołączyć do Valariana. To nieznośny dzieciak, ale może okazać się rozważny, gdy tego chce.)

G: (Po tym wyczerpującym dniu, lepiej pójdę się położyć.)

41. Va te coucher ! (Idź się położyć!)

[Niemniej ja najpierw poszłam do namiotu medyków...]

G: Hej, jest tu ktoś?

G: (Jedna z osób odpowiedzialnych za przychodnię wskazała mi, że stan Leiftana/Ezarela nie jest zagrożony. Jednakże trucizna zanurzyła go w śpiączce, która potrwa bez wątpienia kilka dni.)

G: (Szkoda, bardzo bym chciała z nim porozmawiać i podziękować mu za jego gest.)

[Teraz do swojego namiotu.]

G: (Wyszłam się położyć, nie mówiąc słowa. Spojrzenia wymienione z Ewelein i Karenn mówiły o tym wystarczająco, w każdym razie.)

G: (Byłyśmy wszystkie trzy przygnębione przez tamtą nowinę.)

G: (Obudziłam się następnego dnia, posępna. Moje morale były najniższe...)

Minęły dwa dni, podczas których Ewelein zabrała Leiftana do K.G. w towarzystwie szefów straży, którzy skorzystali z tego, by zanieść podpisane umowy Miiko.

Inni członkowie podążyli za nimi, jesteśmy już tylko we czworo w obozie: Huang Hua, Chrome, Valarian i ja.

Ze swojej strony wciąż odczuwałam trochę tę historię...

Chrome: Gardienne, idziesz? Już czas.

G: Nadchodzę.

Pogrzeb został zorganizowany ku pamięci Haglae: Balenvianie, mykonidy i strażnicy Eel, zostali tam zaproszeni.

G: (Odwagi...)

42. Rends-toi au village pour rendre un dernier hommage à Haglaé. (Udaj się do wioski, by złożyć ostatni hołd Haglae.)

G: (Liczne osoby zebrały się na miejscu. One wszystkie mają bukiety kwiatów w rękach.)

G: (Pośrodku placu królowała Haglae na ołtarzu zbudowanym z kawałków drewna. Kwiaty zostały ułożone wokół niej.)

G: (To bardzo przywodziło mi na myśli pogrzeby wojowników, jak to się je widuje na filmach.)

G: (Huang Hua podeszła przynieść mi latarnię.)

Hua: Jak ci to mówiłam, pozwól jej odlecieć. Dzięki naszym światłom dusza Haglae będzie mogła obrócić się w Maanę i pewnego dnia, powrócić do naszego boku.

G: Reinkarnować się, chcesz powiedzieć?

Hua: Oczywiście. Dusze są wieczne. Podczas gdy ciało umiera, one powracają w innej formie... wreszcie, tak właśnie myślę.

Hua: Wiem, że niektóre wierzenia przywołują raj i piekło. Ze swojej strony, zdecydowanie wierzę w inkarnację.

G: To zrozumiałe, przecież często mówimy, że feniks odradza się ze swoich popiołów.

Hua: Tak, odejście Feniksa jest jak odrodzenie!

G: (Burmistrz zaczął swoje przemówienie, a my zamarłyśmy.)

G: (Zapanowała pobożna cisza, powiedzielibyśmy nawet, że wiart przestał dmuchać, a ziemia grzmieć, by nam nie przeszkadzać.)

G: (Pomimo okoliczności, jestem zafascynowana pięknem, które wyłania się z tej jednak tak smutnej chwili...)

G: (Kiedy burmistrz rozkazał położyć ogień na powłoce Haglae, kwiaty otworzyły się, oswobodzając wielokolorowe zarodniki, które zdawały się tańczyć wokół płomienia coraz bardziej żarliwego.)

G: (To właśnie wtedy Ethel zabrał głos.)

E: Balenvianie, Balenvianki, mykonidy, uczennico-feniks i członkowie straży Eel.

E: Haglae była kobietą pełną mądrości, moglibyśmy nauczyć się z jej poświęcenia. Musimy teraz żyć w harmonii i tak czcić jej pamięć.

E: Proszę was wszystkich o wypuszczenie waszych latarni!

G: (Wykonaliśmy, latarnie zaczęły wzlatywać w poprzek nieba w tym samym kierunku...)

G: (Chrome zbliżył się do mnie i ułożył swoje ramię wokół mojego. Jestem zadowolona z bycia tak otoczoną w tym momencie.)

Pieśni, tańce, posiłek i tak dalej... Pogrzeb Haglae był prawdziwą uroczystością. Oda do jej następnego życia i nauk, które dała naszym.

G: (Ceremonia zakończyła się późno w nocy, a ja poszłam się położyć w tym samym namiocie, co Huang Hua.)

G: (Następnego dnia rano, złożyliśmy namioty i przygotowaliśmy się do odjazdu.)

Hua: Wszyscy są gotowi? Jedziemy.

G: (Powiedziałam do widzenia wszystkim i obiecałam małemu Milo wrócić się z nim zobaczyć już wkrótce.)

Milo: To prawda? Wrócisz?!

G: Tak, obiecuję!

Milo: Pokażę ci mój kocyś!

Hua: No cóż, umiesz się obchodzić z dziećmi!

G: (Wsiadłam z Huang Hua, która pozwoliła mi prowadzić tym razem... to było jeszcze trudniejsze niż to sobie wyobrażałam.)

Hua: Ziemie Eel, to dobrze robi, odnaleźć je. Nie opóźniajmy i chodźmy zdać swój raport Miiko.

43. Retourne au Q.G, enfin ! (Wróć do K.G., w końcu!)

[Sala drzwi]

G: (Oto my, wreszcie z powrotem w K.G. Po wszystkich tych wydarzeniach, muszę przyznać, że brakowało mi tego miejsca.)

G: (Nie mogę się doczekać odnalezienia mojego przytulnego łóżka... wreszcie, po tym, jak zdałybyśmy nasz raport Miiko.)

G: (Huang Hua nalega, żebym jej towarzyszyła.)

44. Rends-toi à la Salle du cristal. (Udaj się do Sali kryształu.)

G: (Przybyłyśmy przed Salę kryształu, wciąż jest tu pieczęć... Myślę, że nigdy jej nie usuną.)

G: (Huang Hua i ja wspięłyśmy się, by odnaleźć Miiko. Ulżyło jej, widząc nas znów w doskonałym zdrowiu.)

Miiko: Tak bardzo się martwiłam, gdy zobaczyłam, jak Leiftan wraca na noszach...

M: Huang Hua, powiedziano mi, że masz dla mnie niespodziankę.

Hua: Tak.

G: (Odsłoniła zawartość mojej torby, a wzrok Miiko rozjaśnił się.)

M: Nie wierzę w to własnym oczom. Chłopcy mnie nie okłamywali, zatem...

M: Muszę iść je odłożyć!

G: Mogłabym się tym zająć?

M: Nie, przykro mi. Nie mogę pozwolić ci się tym zająć.

G: To ja, swoją drogą, jestem tą, która je znalazła...

Hua: Gardienne, pozwól Miiko o to zadbać, to przecież jej praca.

G: Ok... (Miiko odeszła odłożyć kryształy. Jeden po drugim, stopiły się z tym olbrzymim kawałkiem skały z niebieską fluorescencją.)

G: (Mieniące się światło zalało pomieszczenie i kojące doznanie pochłonęło moje ciało. Ta scena jest absolutnie niesamowitym widokiem.)

M: I oto zrobione.

G: (Zawiesiłausatysfakcjonowane spojrzenie na Wielkim Krysztale.)

M: Przy okazji, Gardienne, gdzie dokładnie je znalazłaś? Chłopcy opowiadali mi, co im powiedziałaś, ale zależy mi, by mieć twoją wersję faktów.

Opowiedziałam jej wszystko to, co wydarzyło się w grotach: zawiłym labiryncie, przez który przeszliśmy, mojej pękniętej masce, spotkaniu z Ashkorem... i Wyrocznią.

Była niemal zdumiona, dowiadując się, że mi towarzyszyła, służyła ramieniem i chroniła...

Opisałam z wieloma szczegółami złoże kryształów, które znalazłam, te żyły wyżłobione w skale, które zdawały się czynić ściany żywymi.

M: Do jakiego stopnia miałaś trudności? Opisz mi ból.

G: Okropny... miałam wrażenie, że moje ręce płonęły.

M: Dlaczego nie przestałaś?

G: Nie wiem, ale naprawdę miałam ochotę dojść do końca swojego aktu. W końcu, nie zaszłam aż tutaj, by poddać się tak blisko celu.

M: To bardzo odważne z twojej strony. Ból, czy on całkowicie zniknął po tym?

G: Nie, potrzebowałam kilku minut, by dojść do siebie w tamtej chwili, ale bardzo szybko odzyskałam całą swoją równowagę.

M: To całe szczęście.

G: Z drugiej strony, przyznaję ci, że wciąż nie zrozumiałam, dlaczego kryształ był tak brutalny wobec mnie. Innymi razy nie odczuwałam bólu w kontakcie z nim.

M: Te odłamki były zepsute.

G: Zepsute?

M: Tak... daleko stąd kryształy się psują... z większą lub mniejszą intensywnością. Odłamki, z którymi nawiązywałaś kontakt do teraz były jeszcze czyste.

G: Jak odłamek kryształu może się psuć? I dlaczego Wielki Kryształ taki nie jest?

M: Nie wiemy, jak kryształ może się chwiać... to fenomen, którego jeszcze nie wyjaśniliśmy. Jest kilka teorii: zachwianie równowagi maany, którą zawiera, niekompatybilność z otoczeniem, w którym się znajduje, itd. Tym, co wiemy, z drugiej strony, jest to, że miejsce Wielkiego Kryształu jest tutaj. Błogosławiony przez światło i przychylność Wyroczni, znajduje się tu, gdzie musi być.

G: Rozumiem, każda rzecz na swoim miejscu.

M: Dokładnie tak.

G: Myślę, że powiedziałam wszystko to, co mialam do powiedzenia, powinnam być może was zostawić.

M: Nie, zaczekaj!

Hua: Mmh...

M: Chciałam powiedzieć ci coś bardzo ważnego...

G: Euh, zgoda... Słucham cię.

M: Wyrocznia, to nie jest pierwszy raz, gdy ci się ukazała i wiedz, że nie wierzę w zbiegi okoliczności. Jesteś związana z nią w taki czy inny sposób.

G: Jeśli się nie mylę, Wyrocznia widziała dzień, następujący po Niebieskim Poświęceniu. Zatem, zastanawiałam się, być może jestem smokiem?

M: Gdyby to było takie proste... Wyrocznia nie ma formalnego potomka, bo nie jest to byt cielesny. To zatem niemożliwe. Nie wiem, dlaczego masz jej błogosławieństwo, ale skoro ona cię wybrała, nie możemy [na to] zamknąć oczu.

M: Gardienne, jesteś kimś wyjątkowym... i winię się okropnie o to, że nie spostrzegłam tego wcześniej.

A. Miiko... (Mam ochotę płakać, tak bardzo jej słowa mnie dotknęły.) //

B. Dziękuję Miiko. //

C. (Mam ochotę wysłać ją się paść^... po wszystkim tym, co przez nią wycierpiałam, to bicie się w pierś naprawdę jest trudne do przyjęcia.) //

^nie kumam, ale strzelam w "kazać jej się wypchać"

Po B:

M: No, chciałam po prostu ci to powiedzieć... Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.

G: Nie ma za co...

G: (Lepiej pójdę odpocząć, zaczynam wychodzić z siebie.)

[Nie jestem pewna, czy to akurat ten związek frazeologiczny po polsku temu odpowiada XD ale definicje miałam "być bardziej drażliwym" lub "być na skraju"... chodzi o zmęczenie Gardzi, ale ono się chyba wiąże z rozstrojeniem, więc "wyjść z siebie" mi tu pasowało]

45. Rends-toi dans ta chambre pour te reposer, tu as bien mérité de souffler un peu ! (Udaj się do swojego pokoju, by odpocząć, zasługujesz, by odetchnąć trochę!)

G: (Dwa dni minęły od mojego spotkania z Miiko w sali kryształu.)

G: (Nikt nie powiedział nic więcej w temacie tego, co stało się w Balenvii...)

G: (Zaczynam zastanawiać się dlaczego.)

G: (Hmm, pójdę zapytać Ykhar, czy ma więcej informacji.)

46. Va à la bibliothèque. (Idź do biblioteki.)

[Sala drzwi]

G: (Wyszłam, by odnaleźć Ykhar w bibliotece, ale ona złapała mnie w locie, by ogłosić mi, że wielkie spotkanie przygotowywało się trochę nieoczekiwanie.)

Y: Za godzinę właśnie tutaj, nie zapomnij! Godzina!!!

G: Y-Ykhar, ja...!

G: (Już sobie poszła...)

Kero: To stała się jej nowa technika, by zmusić cię do zaakceptowania faktów.

G: (Oh, Kero!) O? Jaka nowa technika?

K: Rozkazać ci coś i odejść w biegu, nie dając ci czasu odpowiedzieć.

G: To dobra technika, nawet jeśli domyślam się, że ma swoje granice.

K: Na tę chwilę, ona używa jej dość dobrze, ha ha!

G: Wyglądasz, jakbyś miał lepszy humor, w każdym razie.

K: Taki jestem zawsze!

G: I jesteś również wciąż zdecydowany opuścić Straż Eel?

K: ...znacznie bardziej niż przedtem.

G: Ah?

K: Niemało rozważałem i nawet jeśli odmawiam być na nowo członkiem Lśniącej Straży, muszę przyznać, że nie mam dokąd pójść. Moje życie jest tutaj, pomimo całej urazy, którą noszę w sobie. Mam tu wszystkich swoich przyjaciół, swoją pracę, swoje pasje...

K: To również dla ciebie zostaję.

G: D-Dla mnie?

K: Byłem bardzo dotknięty tym, co powiedziałaś mi innego dnia. To mało rycerskie, ale naprawdę mam ochotę być u twego boku, gdy masz jakiś kłopot.

G: (Dyskutowaliśmy tak przez chwilę. Gdzieś w głębi jestem szczęśliwa, że Kero zdecydował się zostać.)

G: (Kilkoro członków K.G. zaczęło przybywać i zobaczyłam Leiftana w oddali.)

G: (Ma się dobrze!)

G: (Mimo wszystko, jestem naprawdę zadowolona, że nic mu nie jest. Został otruty z mojej winy i jeśliby miał po tym powikłania, nie wiem, czy wzięłabym za to odpowiedzialność.)

M: Hmm, wszyscy tu są?

M: Jest mi przykro, że wezwałam was na ostatnią chwilę, ale mam serię ogłoszeń do przedstawienia wam. Wieści krążą od kilku dni... szczególnie od powrotu waszych współbratymców.

Miiko wyjaśniła zatem wszystko to, co wydarzyło się w Balenvii: konflikt między mykonidami a Balenvianami, plan, który opracowaliśmy i mój "wyjątkowy" wkład - według jej własnych terminów - w powodzenie misji...

?: Ona to ma mózg, ta mała!

G: (Choć jest to bardzo schlebiające, jestem dość zażenowana ciężarem wszystkich spojrzeń, które zwróciły się ku mnie.)

Kontynuowała swoje przemówienie i przywołała ukazanie się Wyroczni w mojej obecności i kryształy z groty: powód, dla którego mykonidy były nie do kontrolowania.

[To jest straszne, bo ja bym tłumaczyła "mykonidzi", ale już się trzymam oficjalnej wersji - "mykonidy" i się potem sama gubię xD]

Później ogłosiła nowiny, które ja sama zignorowałam.

M: Proszę was, powitajcie gorąco nowych członków Straży Eel.

G: (Ja śnię czy to Leodille? I... Milo?!)

Milo: Ty, ty będziesz bardziej moim kumplem!

Mery: Mamusiu, mogę go zjeść?

Twylda: Mery, nie! Ale możesz zostać jego przyjacielem!

Mery: Więc przybij!

Dowiedziałam się, że odkąd usunęłam kryształy ze skały, życie znów stało się normalne dla mykonid. Poczuli się w formie i pełni życia. Nie mieli już żadnego problemu z mocami.

Miiko: Dla tych, którzy są ostrożni wobec nich, myślę, że możecie mieć zaufanie do diagnoz i analiz nowego członka Lśniącej Straży... Ewelein!

G: (Zdecydowała się! Jakaż dobra nowina!)

G: (Zaczęłam klaskać, a pozostali członkowie straży podążyli za tym ruchem.)

Miiko: Mam wam jeszcze inną rzecz do powiedzenia i chciałabym największej ciszy.

G: (Jej uśmiech przekształcił się w poważny wyraz. Zastanawiam się, co więcej ma do powiedzenia...)

Miiko: Wiem, że to na pewno jeszcze bardziej cię skrępuje niż już jesteś, ale... Gardiennem jeśli nie masz nic przeciwko, przysuń się.

G: C-Co? (Poczułam, jak rumieniec wchodzi mi na policzki, ale przysunęłam się, jak Miiko mnie o to poprosiła.)

M: Przypuszczam, że wszyscy znacie Gardienne... nigdy nie zrobiliśmy oficjalnej prezentacji, ale czas to naprawić. Gardienne jest ziemianką.

G: (Słyszałam jakieś okrzyki zdumienia... jak gdyby nie wszyscy byli na bieżąco.)

M: Nie jest z naszego świata, nawet jeśli dzieli z nami trochę krwi faery. Jak również i to wiecie, ludzie nie są legionem w naszym świecie i za każdym razem, gdy jeden z nich dowiadywał się o Eldaryi, wzbudzał falę zainteresowania. Ostatnie powodzenia Gardienne przyszły w tym sensie.

M: Niektóre wysokie władze oznaczyły "człowieka", by przejąć ich zamiary.

G: (Rzuciałam Miiko przerażone spojrzenie... Co to jest za historia?)

[Ok, nie do końca wiem, jak poszczególne zdania wytłumaczyć, ale jak na moje: jej powodzenia wzięły się z bycia człowiekiem - z ziemskiej wiedzy, którą niektóre "wysokie władze" chciały zdobyć]

M: Zależy mi, by być przejrzystą w tym punkcie: ta ziemianka jest pod NASZĄ protekcją. Ktokolwiek chciałby się do niej zbliżyć, będzie miał do czynienia ze Strażą Eel.

Chrome: Gardienne nie jest ziemianką! To jedna z naszych!

[2 głosy z tłumu:]

?: To prawda! Ochronimy ją!

?: Jeśli przyjdą jej szukać, skopiemy im... [tu chyba miało być tyłki, ale ugryzł się w język]

G: J-Ja... (Jestem zarazem dotknięta i niezwykle mi niewygodnie. Myślę, że nigdy w życiu się tak nie czerwieniłam.)

M: Dobrze, to to, co chciałam powiedzieć, byście wysłuchali.

G: (Miiko obróciła się ku mnie z uroczystym wyrazem.)

M: Powinnam zrobić to na początku zamiast wątpić w ciebie.

M: ^szepcze^ Gardienne, wiem, że nie będę mogła nigdy naprawić zła, które ci wyrządziłam. Wiem, że przez moje nieprzemyślane decyzje, straciłaś swoją rodzinę... Nie mogę ci jej zwrócić na tę chwilę, bo nie wiem, jak to zrobić. Ale czekając, będziemy tu dla ciebie.

M: ^szepcze^ Nie pozwolę już, by strach mną rządził lub rządził przeznaczeniem innych.

G: Ja... Dziękuję wszystkim!

G: (Spotkanie zakończyło się przy oklaskach i w atmosferze radości. Czułam ciepło, które biło od każdego z członków straży.)

G: (Nie wiem niestety, co o tym myśleć...)

G: (To być może dla mnie za wcześnie...)

G: (Jedyna rzecz, której jestem pewna, to że po raz pierwszy, odkąd tu przybyłam...)

G: (Czuję się akceptowana taką, jaką jestem.)

G: (ZAKOŃCZ ODCINEK.)

Zapewne nie wszędzie dałam "Leiftan/Ezarel/Valkyon", ale tyle to chyba zgadniecie, że tam ma być imię dowolnego WS, nie tylko Leifa XD

Advertisement